Skuteczność pracy zespołu interdyscyplinarnego i grup roboczych na rzecz rodzin doświadczających przemocy w rodzinie w niewielkim stopniu zależy od tego, czy są odpowiednie przepisy na wszystko; zależy po prostu od ludzi, którzy pomagają, od ich zaangażowania i postaw wobec przemocy w rodzinie.
Problematyką związaną z przeciwdziałaniem przemocy w rodzinie zajmuję się od blisko 20 lat i jestem dumna, że przez ten czas tak wiele się zmieniło w tym zakresie w Polsce. Mamy wreszcie ustawę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, Krajowy Program Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie, rozporządzenia, które regulują m.in. kwestie realizacji procedury „Niebieskich Kart”. Istniejące regulacje prawne porządkują wiele spraw, np. podział obowiązków na szczeblu wojewódzkim, powiatowym i gminnym, i pozwalają na tworzenie lokalnych systemów przeciwdziałania przemocy w rodzinie, uwzględniających specyfikę danego obszaru administracyjnego (istniejące zaplecze pomocowe, możliwości kadrowe i finansowe podmiotów). Popularyzują w końcu i sankcjonują ideę pracy interdyscyplinarnej, rozkładając odpowiedzialność za walkę z przemocą w rodzinie na kilka służb oraz wprowadzają nawyk współpracy.
Siła lokalnego partnerstwa
Na poziomie gminy, w której mieszkam, jestem praktykiem wdrażającym w życie wymagania ustawodawcy w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Zmagam się oczywiście, jak wiele osób w naszym kraju, z różnymi problemami, ale nie koncentruję się wyłącznie na nich, lecz na poszukiwaniu rozwiązań.
Od początku pracy w obszarze pomagania uważałam, że system to nie przepisy, lecz ludzie, którzy je tworzą oraz ci, którzy je stosują. Dlatego w optyce zespołu interdyscyplinarnego oprócz rodzin doświadczających przemocy w rodzinie to właśnie profesjonaliści są w centrum mojej uwagi. Przy wykonywaniu trudnych i emocjonalnie obciążających zadań ważne jest ich wspieranie, utrzymanie wysokiego poziomu ich motywacji i zaangażowania oraz dobra organizacja pracy. Każdy realizator systemu powinien być również doceniony za swoją aktywność. Nie uważam jednak, że powinna to być gratyfikacja finansowa. Owszem, jestem zdania, że wsparcie jest potrzebne, ale powinno mieć ono formę dotacji dla ośrodków pomocy społecznej na obsługę organizacyjno-techniczną zespołu interdyscyplinarnego czy procedury „Niebieskich Kart”. Nie sądzę, żeby pieniądze pobierane za pracę w zespole interdyscyplinarnym czy grupie roboczej wpłynęły znacząco na poprawę jakości realizowanych działań. Raczej podzielą ludzi i zdejmą odpowiedzialność z tych, którzy ich nie otrzymają. Na początku myślałam też, podobnie jak wiele osób w Polsce, że oprócz policji i pomocy społecznej inne służby będą aktywniejsze w przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Szybko zorientowałam się, że potrzebują one o wiele więcej czasu na naukę i odnalezienie swojego miejsca w systemie. Zamiast więc krytykować ich bierność czy małą aktywność, uznałam, że należy szukać sposobów włączania ich do wspólnych działań w gminie – i to się udaje.
W budowaniu systemu walki z przemocą kluczowe znaczenie ma integrowanie ludzi oraz dbanie o ich przygotowanie merytoryczne do wypełniania nowych obowiązków. Przez kilka pierwszych lat wdrażania systemu w mojej gminie przeprowadziliśmy setki godzin profesjonalnych szkoleń, dzięki którym osiągnęliśmy cele szczegółowe: mamy kadrę wyposażoną w wiedzę na temat przemocy i zintegrowane zespoły ludzi, którzy potrafią i lubią ze sobą współpracować. Może byłoby nam o wiele trudniej, gdyby proces integracji rozpoczął się dopiero w chwili wejścia w życie znowelizowanej ustawy (2010), czy rozporządzenia dotyczącego procedury „Niebieskich Kart” (2011). Na szczęście zmiany przepisów zastały nas w chwili, gdy system już działał. Wiele problemów opisywanych przez realizatorów zadań w obszarze przeciwdziałania przemocy w rodzinie, w tym przy realizacji procedury „Niebieskich Kart”, może wynikać z opóźnień wielu gmin w budowaniu lokalnych systemów, których ustawodawca wymagał już od 2005 roku. Znaczna liczba gmin została „zaskoczona” koniecznością budowania ich nawet w 2010 roku, a spora ich liczba rozpoczęła pracę dopiero w 2011 roku, bowiem bez wymaganych ustawą uchwał niemożliwe było np. realizowanie procedury „Niebieskie Karty”. Taka sytuacja mogła spowodować konieczność działania pod presją i przybrać formę nakazową. W sposób oczywisty mogło więc zabraknąć czasu i na integrację, i na merytoryczne przygotowanie kadry do podjęcia nowych zadań.
Fragment rzeczywistości
Realizatorzy działań w obszarze przeciwdziałania przemocy w rodzinie codziennie zmagają się z wieloma dylematami, w tym nadal sporo emocji rodzi nierówna aktywność podmiotów ustawowo zobowiązanych do działania oraz sposób prowadzenia procedury „Niebieskich Kart”. Część osób uważa, na przykład, że powinien być wyznaczony koordynator grupy roboczej odpowiedzialny za dalsze kroki w procedurze i oczekuje obowiązkowej obecności na posiedzeniu tego, kto wszczął procedurę. Nie uważam, aby to było złe, ale realnie standard ten jest trudny do spełnienia chociażby w strukturach policji. Nie wyobrażam sobie, aby powstał zapis nakładający taki obowiązek. Jestem zdania, że brak sztywnych ram ułatwia realizację zadań, pozwala na tworzenie lokalnych systemów opartych na realnych zasobach środowiskowych. W większych aglomeracjach formularz „Niebieska Karta – A” wypełnia policjant mający służbę w patrolu interwencyjnym. Następnie przekazuje on dokumentację z przeprowadzonej interwencji oficerowi dyżurnemu odpowiedniego komisariatu policji, a ten właściwemu dzielnicowemu. Jest mało prawdopodobne, aby interweniujący policjant mógł uczestniczyć w posiedzeniu grupy roboczej i odgrywał kluczową rolę w pracy z rodziną, podobnie lekarz pracujący w systemie zmianowym w szpitalu. Ani jego nieobecność, ani któregokolwiek z członków grupy powołanej przez zespół interdyscyplinarny nie powinna mieć wpływu na jakość pomocy, jaką otrzyma rodzina doznająca przemocy, a już na pewno taka sytuacja nie może wstrzymywać pracy grupy i realizacji planu pomocy.
Nie zawsze też ten, kto wszczyna procedurę, ma rzeczywiście najpełniejszą wiedzę na temat rodziny. Przykładowy interweniujący policjant widzi tylko pewien fragment, wycinek rzeczywistości, podobnie lekarz przyjmujący pacjenta w szpitalu czy gabinecie. Zdarza się także, że wszczynający procedurę mieszka w innej miejscowości, niż potem procedura jest realizowana i nie jest możliwe, aby angażował się w pracę kolejnego zespołu interdyscyplinarnego czy grupy roboczej. To nie obecność tego, kto wszczął procedurę jest kluczowa; raczej działania diagnostyczne i pomocowe, jakie wykonają członkowie grupy roboczej wobec tej rodziny, są istotne.
Obecny, nieobecny i zbieranie informacji
Oczekuje się również stuprocentowej obecności i dużej dyspozycyjności osób w pracach zespołów i grup. Często obserwowanym przeze mnie powodem niskiej frekwencji jest zbyt duża liczebność zespołu i trudność w sprawnym zarządzaniu dużą grupą; występuje kłopot z podziałem zadań i odpowiedzialności, co zniechęca do pracy. Także dyrektywne zarządzanie zespołem czy grupą, oczekiwanie aktywności poza godzinami pracy zawodowej wywołuje negatywne nastawienie do współpracy. W tym ostatnim przypadku ustawa jasno przecież reguluje sposób uczestnictwa osób w pracach zespołu interdyscyplinarnego czy grupach roboczych. Sposób funkcjonowania zespołu i grup można oczywiście porządkować zapisami regulaminowymi, ale nie od tego będzie zależeć dobra współpraca służb. Frustracja pojawia się również wtedy, gdy członkowie zespołu interdyscyplinarnego czy grup roboczych chcą mieć zbyt dużo władzy i przypisują sobie rolę nadrzędną w systemie walki z przemocą, np. w stosunku do sądu czy prokuratury. Można, zachowując wszelkie gwarancje niezawisłości sędziowskiej, określić zasady współpracy z sądem, wymiany informacji i ich aktualizacji. Opracowanie takich zdrowych zasad współpracy powinno być jednym z wyzwań, które podejmie zespół interdyscyplinarny. Co prawda nie ma przepisów wykonawczych do Kodeksu karnego, które przewidywałyby m.in. obowiązek przesyłania odpisu wyroku podmiotowi, do którego np. sprawca został skierowany w celu uczestnictwa w programie oddziaływań korekcyjno-edukacyjnych, ale współpraca ten stan rzeczy może zmienić. Znam liczne dobre praktyki we współpracy zespołów interdyscyplinarnych z sędziami, prokuratorami, kuratorami sądowymi. Poza tym, zgodnie z § 20 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 26 lutego 2013 roku w sprawie sposobu wykonywania obowiązków i uprawnień przez kuratorów sądowych w sprawach karnych wykonawczych (Dz.U. poz. 335), w przypadku orzeczonego dozoru wobec sprawcy przemocy istnieje wręcz obowiązek kuratora zawodowego uczestniczenia w posiedzeniach zespołu i grupy.
Rola kuratora jest bardzo ważna, bo pozwala mu na zgromadzenie szerszej wiedzy na temat skazanego i równocześnie wzmocnienie poczucia bezpieczeństwa osoby pokrzywdzonej. Poza tym niektóre z działań zawartych w planie pomocy rodzinie kurator może wykonywać wspólnie z przedstawicielami innych służb, np. z pracownikiem socjalnym, dzielnicowym. Kurator sądowy może udzielać informacji zespołowi interdyscyplinarnemu o obowiązującym stanie prawnym w zakresie oddziaływania prawnego na osoby stosujące przemoc w rodzinie. W przypadku kuratorów zawodowych w sprawach rodzinnych już takiego obowiązku nie ma, co nie znaczy, że nie udaje się zbudować z nimi bardzo dobrych relacji. Statystyki pokazują, że kuratorzy rodzinni dwukrotnie częściej wchodzą w skład grup roboczych niż kuratorzy dla dorosłych. Naprawdę potrzebna jest tylko dobra wola, merytoryczne spotkanie z prezesem sądu czy kierownikiem kuratorskiej służby sądowej w celu ustalenia zakresu współpracy i działań kuratora w ramach zespołu interdyscyplinarnego i grupy roboczej.
Wiele nieporozumień wynika często z braku odpowiedniej wiedzy na temat wzajemnych kompetencji i uprawnień. Nie może być tak, że członek grupy roboczej będzie miał poczucie pozostawania w konflikcie interesów wobec swojego pracodawcy czy klienta. Dotyczy to każdej osoby pracującej w zespole czy grupie.
Uważam też, że aktywność w zbieraniu informacji na temat końcowych rozstrzygnięć prawnych powinna być po stronie członków zespołów i grup. Moim zdaniem najlepszym źródłem informacji jest zawsze osoba pokrzywdzona, w sprawie której postępowanie było czy jest prowadzone, bo jest ona uczestnikiem tego postępowania, któremu przysługuje szereg uprawnień: prawo przeglądu akt, sporządzania z nich odpisów i kserokopii oraz uzyskiwania uwierzytelnionych kopii dokumentów, składania wniosków dowodowych; ma prawo do uzyskania informacji o zwolnieniu sprawcy z aresztu, jest pisemnie zawiadamiana o etapach prowadzonego postępowania i zapoznawana z wyrokiem.
Dobra współpraca z rodziną daje więc członkom zespołu i grupy możliwość posiadania bieżącej informacji i realizacji planu pomocy, który uwzględni np. pomoc prawną czy socjalną. Pamiętajmy także o tym, że człowiek ma prawo wyboru i może się okazać, że z jakichś powodów skorzysta z pomocy innych specjalistów, spoza zespołu interdyscyplinarnego czy grupy roboczej. Nie przeceniałabym więc znaczenia zespołów czy grup.
Gdy nie chce przyjść
Kolejną trudną kwestią, często podnoszoną przez zespół interdyscyplinarny w realizacji procedury „Niebieskich Kart” jest opór osób wskazanych w procedurze jako pokrzywdzone do współpracy z członkami zespołu i brak sankcji wobec sprawcy, który nie zgłasza się na wezwania zespołu. Rozumiejąc dynamikę zjawiska przemocy w rodzinie, powiedziałabym, że nie ma w tym nic zaskakującego. Ponadto społeczeństwo nadal ma małą wiedzę na temat samej procedury i roli, jaką w systemie pełni zespół interdyscyplinarny. Często też jest tak, że w rodzinach, w których wszczęto procedurę, przemoc rzeczywiście nie występuje i rodziny odbierają zainteresowanie służb jako rodzaj nachalności czy ingerencji w ich życie osobiste. Wiem, że działania zespołu i grupy są wówczas utrudnione, rozciągnięte w czasie, ale diagnostyczne zadanie musi być spełnione.
Biorąc pod uwagę cykliczność zjawiska przemocy w rodzinie, nie możemy być przecież pewni, że w rodzinie jest bezpiecznie. Wtedy, korzystając z uprawnień zespołu, możemy podjąć szereg działań profilaktycznych: monitoring zagrożonego środowiska (np. w szkole, przedszkolu, przychodni zdrowia), sprawdzać w systemie policyjnym, czy nie było kolejnych interwencji policji itd. Jeśli oprócz informacji od rodziny nie mamy innych materiałów dowodowych świadczących o tym, że w rodzinie dochodzi do przestępstwa, nie mamy podstaw do złożenia zawiadomienia do prokuratury. Możemy wtedy tylko podjąć działania mieszczące się w kompetencji zespołu i po zrealizowaniu planu pomocy − zamknąć procedurę. Nie należy tego faktu traktować osobiście, odbierać w kategorii porażki, raczej zaakceptować, szanując wolę rodziny.
W sprawie niezgłaszających się sprawców przemocy w rodzinie na posiedzenia zespołu interdyscyplinarnego mam swoją teorię. Istnieje pewien odsetek osób, które nie zareagują na wezwanie, ale wobec tych spośród z nich, co do których mamy wiedzę i dowody, że dopuścili się przestępstwa, zespół nie jest do końca bezradny. Praktyką w mojej gminie jest składanie w ich sprawie np. wniosków o leczenie odwykowe do gminnej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych, zawiadomień do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przez nich przestępstwa i kierowanie do programu oddziaływań korekcyjno-edukacyjnych. Inicjujemy także, w ramach działań prewencyjnych, wizyty dzielnicowego w środowisku, podczas których może być wypełniony formularz „Niebieska Karta − D” i sprawca może być pouczony o konsekwencjach prawnych popełnionych przez niego czynów. Ponadto, w ramach realizacji planu pomocy rodzinie inni członkowie grupy roboczej prowadzą rozmowy motywacyjno-edukacyjne wobec osób podejrzanych o stosowanie przemocy w rodzinie (pracownik socjalny w czasie sporządzania wywiadu środowiskowego, pedagog szkolny w czasie wywiadówek, lekarz, pielęgniarka w czasie badania, szczepień dzieci itd.). Do „sprawcy” wysyłane są oprócz standardowego wezwania pisma, w których jest on informowany, jaki jest cel spotkania z zespołem interdyscyplinarnym i jakie zespół podejmie kroki prawne w razie odmowy współpracy z jego członkami. Często rezultaty takich działań są pozytywne i osoba podejrzana o stosowanie przemocy w rodzinie podejmuje współpracę. Jeśli tego nie robi, musi liczyć się z konsekwencjami. Moim zdaniem wiele osób stosujących przemoc w rodzinie, podobnie jak i osób doznających przemocy w rodzinie, nie podejmuje współpracy z powodu dużego lęku i braku wystarczającej wiedzy na temat korzyści wynikających z realizacji w ich rodzinie procedury „Niebieskich Kart”. Ogromnie ważna jest więc tu rola edukacyjna zespołu interdyscyplinarnego wobec mieszkańców gminy, w której realizuje on działania w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie.
Sztywne ramy czy elastyczność?
Uważam, że skuteczność pracy zespołu interdyscyplinarnego i grup roboczych na rzecz rodzin doświadczających przemocy w rodzinie w niewielkim stopniu zależy od tego, czy są odpowiednie przepisy na wszystko; zależy po prostu od ludzi, którzy pomagają, od ich zaangażowania i postaw wobec przemocy w rodzinie. Mimo poczucia, że wiele już udało się dokonać – nadal uważam, że zbudowanie w Polsce idealnego i jednolitego modelu działania zespołu interdyscyplinarnego, grup roboczych czy prowadzenia procedury „Niebieskich Kart” jest niemożliwe, a wręcz niepożądane. Decyduje o tym wiele różnorodnych czynników, m.in.: odmienne możliwości kadrowe i organizacyjne gmin, liczba prowadzonych spraw, presja czasu, polityka lokalna, przekonania społeczne, wewnętrzne procedury i polecenia wydawane na poziomie instytucji współpracujących, przygotowanie merytoryczne kadry, lata doświadczeń zawodowych itp. Dobrze więc, że się różnimy i możemy ustawowe zadania realizować w sposób elastyczny. Dla mnie osobiście codzienne poszukiwanie nowych rozwiązań jest szalenie twórcze i inspirujące. Nie chcę mieć sztywnych ram i przepisów na wszystko, bo ludzkich spraw nie da się zamknąć w schematach. Poza tym, wszyscy potrzebujemy czasu, aby osadzić się w roli i czasu na ewaluację dotychczas wdrożonych procedur postępowania, w tym również przy realizacji procedury „Niebieskich Kart”. Pamiętajmy, że wszelkie nasze dobre i złe doświadczenia mogą być wykorzystane do zbudowania w Polsce doskonalszego porządku prawnego od tego, który jest obecnie.