Seksualność człowieka jest nierozerwalnie połączona z jego życiem psychicznym. Tylko osoba akceptująca swoje ciało i nastawiona na odbiór doznań z niego płynących jest w stanie otworzyć się na partnera seksualnego i łączącą się z seksem przyjemność. Tymczasem ludzie pochodzący z rodzin z problemem alkoholowym rzadko doświadczają poczucia bezpieczeństwa ze strony opiekunów, a w konsekwencji − rzadko mają okazję doświadczać stabilnych wzorców męskości i kobiecości.
Mają przez to kłopoty z akceptacją swojej cielesności, określaniem własnej tożsamości i wchodzeniem w dojrzałe relacje oparte na związku zarówno seksualnym, jak i emocjonalnym. Zdarza się, że rozszczepiają te dwa rodzaje intymnej relacji i nie potrafią połączyć ich w spójną całość – „Jeśli dobrze mi z kimś w łóżku, to się przed nim nie odsłonię, żeby nie widział(a), jak bardzo mi na nim (na niej) zależy”. „Jeśli kogoś kocham, to jest on/ona zazwyczaj beznadziejny(a) w seksie i dlatego muszę szukać wrażeń seksualnych u innych kobiet/mężczyzn”.
Jeśli dołączyć do tego doświadczenia związane z naruszaniem intymnych granic DDA i seksualną przemocą, której niekiedy są ofiarami, nie należy się dziwić, że w tej grupie dość często możemy obserwować różnego typu dysfunkcje seksualne.
Skala problemu
Z moich klinicznych doświadczeń wynika, że zaburzeniami najczęściej zgłaszanymi przez pacjentów seksuologicznych są zaburzenia orgazmu, pochwica i dyspareunia u kobiet, przedwczesny wytrysk i zaburzenia wzwodu u mężczyzn, zaś u obu płci brak lub utrata potrzeb seksualnych. Jest to zgodne z polskimi statystykami. Z raportu Zbigniewa Lwa-Starowicza wynika, że zaburzenia seksualne dotyczą od 35 do 60% polskiej populacji kobiet i najczęściej wiążą się z zaburzeniami pożądania i podniecenia. Te statystyki i tak mogą być niepełne, ponieważ spora liczba kobiet nie widzi dysfunkcji seksualnych jako problemu i nie zgłasza tego lekarzowi. Można przypuszczać, że polskie kobiety nadal nie do końca są świadome swojej seksualności, trudno jest im określić moment, w którym przestają być z niej zadowolone, zaś poczucie wstydu zabrania im poszukania pomocy u specjalisty. Sądzę, że sytuacja ta będzie się dynamicznie zmieniać i obecne młode pokolenie jest już w coraz większym stopniu nastawione na przyjemność płynącą z udanego pożycia seksualnego, a więc też skłonne do szukania różnego typu rozwiązań, włączając w to wizytę u seksuologa.
Mężczyźni szybciej przełamują opory związane z konsultacją seksuologiczną, są jednak nastawieni zadaniowo i oczekują szybkiego rozwiązania, takiego jak przepisanie im magicznej „niebieskiej pigułki” (Viagry, czyli jednego z leków stosowanych na zaburzenia wzwodu). Trzeba zazwyczaj pewnego wysiłku, aby przekonać ich, że nie zawsze problem „łóżkowy” ma naturę medyczną i równie dobrze może wymagać psychoterapii.
Po co mi ten cały seks?
Brak lub utrata potrzeb seksualnych definiowane są jako zmniejszenie zainteresowania sprawami seksualnymi, zarówno z partnerem, jak i w sytuacji samotnej masturbacji (czynności autoerotycznej całkowicie normalnej w toku rozwoju psychoseksualnego), co prowadzi do aktywności seksualnej rzadszej niż przewiduje wiek i sytuacja życiowa pacjenta. Prowadzi to często do konfliktów między partnerami, jeżeli potrzeba seksualna jednej osoby przewyższa potrzeby seksualne drugiej. Patrząc na najczęstsze doświadczenia DDA, popularnymi powodami pojawienia się tego typu dysfunkcji są przede wszystkim wadliwe wzorce seksualności panujące w domu rodzinnym – o seksie albo się nie mówi, albo jest on traktowany jako sprawa brudna i wstydliwa. Wiele moich pacjentek otrzymywało w sytuacji pojawienia się pierwszej miesiączki przekaz: „Teraz to dopiero zobaczysz, ile kobieta musi się w życiu nacierpieć”.
Do negatywnych przekazów dotyczących seksualności dołączały się własne obserwacje; pacjentki wspominają sytuacje, gdy zamroczeni alkoholem rodzice współżyli prawie na ich oczach, a odgłosy wydawane podczas aktu seksualnego kojarzyły im się jednoznacznie z cierpieniem i wzywaniem pomocy. Jedna z moich pacjentek przytaczała słowa, jakie usłyszała od matki – „Twój ojciec ciągle zmuszał mnie po pijaku do robienia tych wszystkich okropnych rzeczy i wtedy ty pojawiłaś się na tym świecie”; w domyśle przekaz ten oznaczał, że pacjentka nie była chciana przez swoich rodziców, że jest w gruncie rzeczy następstwem gwałtu i że seks to dziedzina, która kojarzy się z przemocą.
30-letnia X nigdy nie współżyła seksualnie. Nie oznacza to, że była samotna. Miała niezwykłą zdolność wiązania się z mężczyznami niedojrzałymi, którzy co prawda mieli potrzeby seksualne, ale bali się je wyrazić, tym bardziej że X jasno im mówiła, że uważa to za wstrętne. Ojciec wielokrotnie przekraczał jej granice seksualne, łapiąc ją za piersi czy krocze, gdy był pod wpływem alkoholu. Sprowadzał do domu kolegów, którzy przy wódce i kartach komentowali zmiany zachodzące w ciele młodej dziewczyny, kiedy X dojrzewała. Matka dziewczyny nigdy w takich chwilach nie stawała w jej obronie. Gdy były same, zdarzało jej się powiedzieć, że ojciec ma „wybujałe potrzeby” i że „ tacy są wszyscy faceci”. W rezultacie X była bardzo negatywnie nastawiona do seksu. Gdy podczas psychoterapii rozmawiałyśmy o potrzebach jej partnera, kwitowała to gniewnym: „A co mnie jego chuć obchodzi. Chce być ze mną, to niech się dostosuje”. Partner, za którego wyszła za mąż, po ślubie przez dwa lata cierpliwie czekał na rozpoczęcie przez nią współżycia. Gdy się nie doczekał, małżeństwo zakończyło się szybkim rozwodem. X do dziś pracuje nad dysfunkcyjnymi przekazami na temat seksualności pochodzącymi z domu rodzinnego. Jej potrzeby seksualne nadal są uśpione.
Chcę, ale tak bardzo boli
25-letnia Y miała bardzo nieszczęśliwe dzieciństwo oscylujące pomiędzy pijącym w sposób autodestrukcyjny samotnym ojcem, który pod wpływem alkoholu regularnie próbował targnąć się na własne życie (Y była ukochaną córką, która jako jedyna potrafiła udaremnić jego notoryczne próby wieszania się) a sadystyczną matką, która stosowała wobec swoich dzieci przemoc fizyczną i psychiczną. Jedynym jej przyjacielem w dzieciństwie był starszy o 10 lat kuzyn ze strony ojca, który zabierał ją do siebie do domu, wymyślał gry i zabawy, kupował prezenty, a więc jako jedyny poświęcał dziewczynce uwagę. Niestety, do repertuaru jego gier i zabaw należało również pokazywanie dziecku pism pornograficznych i masturbowanie się w jego obecności. Y nie sądziła, że jest to coś złego, interpretowała to bardziej jako dopuszczanie jej do jakiegoś wyjątkowego sekretu, w którym mogą uczestniczyć tylko oni dwoje, a więc będącego dla niej pewnego rodzaju wyróżnieniem. Gdy miała 12 lat, kuzyn podjął z nią współżycie seksualne. Nie była jeszcze wtedy w pełni dojrzała płciowo, a więc było to dla niej wyjątkowo bolesne doznanie. Po kilku nie do końca udanych próbach współżycia stało się ono już zupełnie niemożliwe; ciało dziewczynki przyszło jej z pomocą, mięśnie pochwy zaciskały się przy próbie penetracji tak mocno, że nie była ona możliwa. Kuzyn dał jej spokój. Niestety, gdy po wielu latach Y związała się z mężczyzną, którego kochała, współżycie nadal nie było możliwe.
Pochwica (odruchowe zaciskanie mięśni pochwy przy próbie podjęcia stosunku lub na samo jego wyobrażenie) prawdopodobnie staw rolę „ofiary”, z którą w sposób naturalny kojarzyło się jej współżycie. Dysfunkcja była już u niej na tyle zaawansowana, że mięśnie zaciskały się kurczowo na samo wyobrażenie stosunku czy przy pierwszych pieszczotach ze strony partnera. Czuła pożądanie, jednak nie była w stanie go rozładować. Nie była w stanie używać tamponów, nigdy nie dała się zbadać ginekologicznie.
U tego typu pacjentek bardzo skuteczne są metody behawioralne polegające na odczulaniu (desensytyzacji) bazującej bądź na technikach wyobrażeniowych (nauka relaksacji i stopniowe wprowadzanie bodźców stresogennych) bądź in vivo na fotelu ginekologicznym (wprowadzanie do pochwy coraz to większych przedmiotów, od wziernika do sztucznego fallusa, w obecności partnera i przy użyciu technik relaksacyjnych). Desensytyzacji powinna towarzyszyć psychoterapia. W przypadku Y połączenie obu technik dało znakomite rezultaty, co potwierdza fakt, że pochwica jest najłatwiejszą do wyleczenia dysfunkcją seksualną (do 90% trwałych wyleczeń).
Z pochwicą powiązana jest dyspareunia, która może czasem być przyczyną rozwinięcia się pochwicy. Dyspareunia (bolesne współżycie) występuje u kobiet z negatywnym bądź ambiwalentnym stosunkiem do własnej seksualności. 32-letnia Z wraz z mężem bardzo pragnęli mieć dziecko. Z była z mężem bardzo związana emocjonalnie, natomiast seksu nigdy nie lubiła. Pojawiały się u niej od początku zaburzenia reakcji genitalnej (brak nawilżenia pochwy, które umożliwia stosunek i jest kobiecym odpowiednikiem wzwodu). Para starała się temu zaradzić przy użyciu lubrykantów, jednak poza tym, że zabieg ten umożliwiał penetrację, Z nadal nie miała przyjemności ze stosunku. To ona właśnie była wielokrotnym świadkiem współżycia swoich rodziców, o czym wspomniałam na początku artykułu. Stosunek seksualny rodziców przebiegał zawsze według pewnego rytuału. Mianowicie ojciec po pracy długo nie wracał do domu. Matka czekała na niego, coraz to bardziej nerwowa, pokrzykując na dzieci. Pojawiał się w końcu po paru godzinach, ledwo trzymając się na nogach, zamroczony alkoholem. Zaczynała się awantura. Padały niewybredne słowa, czasem rękoczyny. Wieczorem następowało pogodzenie. Ojciec przychodził do sypialni ze słowami przeprosin, które zazwyczaj przechodziły w pieszczoty i seks. Z spała w tym samym pokoju co rodzice (jej brat miał osobny pokój, natomiast dla niej nie było już w mieszkaniu miejsca). Słyszała, co rodzice robią, co do siebie mówią i jakie odgłosy wydają. Wiedziała, że ojciec wciąż jest pijany i fantazjowała o tym, że będzie chciał zrobić matce krzywdę. Jęki matki potwierdzały w jej odczuciu tę obawę. Jeden raz nie wytrzymała napięcia i rzuciła się na rodziców, próbując ich rozdzielić. Zwymyślali ją oboje. Dodatkowo usłyszała, że powinna już dawno spać. Wydarzenie to było w jej odczuciu jedną z przyczyn, dla których nigdy nie była miłośniczką seksu. Spostrzegła to jako problem dopiero w momencie, gdy bolesne współżycie zniechęcało ją do tej aktywności w ogóle i tym samym uniemożliwiało zajście w ciążę. W odróżnieniu od pani X pacjentka Z chciała mieć z mężem kontakty seksualne; rozumiała wagę więzi erotycznej dla podtrzymania związku i zależało jej na satysfakcji męża, pomimo że sama nie miała nigdy orgazmu. Parom znajdującym się w podobnej sytuacji najlepiej jest zaproponować przejście treningu seksualnego Kratochvila, przebiegającego w siedmiu fazach. Para ma na celu nauczyć się, że stosunek płciowy nie jest rodzajem zadania czy egzaminu (np. dążenia do zostania rodzicami) i skupia się na wspólnej grze miłosnej. W wyniku zadań, które pacjenci realizują w domu i omawiają z terapeutą podczas kolejnego spotkania, pani Z zaczęła rozdzielać przejawy własnej seksualności od tego, co robili jej rodzice. Zrozumiała, że seks nie musi być czymś zwierzęcym ani mechanicznym i że służy rozwojowi więzi, która zawsze łączyła ją z wyrozumiałym (na szczęście) mężem.
Najważniejszym jednak wnioskiem z całej terapii było to, że seks nie ma służyć godzeniu się partnerów na co dzień wobec siebie agresywnych, tak jak to było w przypadku jej rodziców. Kobieta zbudowała z mężem, krok po kroku, własny model ich seksualności i było to dla niej na tyle bezpieczne, że udało jej się na trwałe pozbyć bólu towarzyszącego stosunkowi. W warunkach rosnącego bezpieczeństwa i tym samym wzrostu podniecenia doświadczyła też swojego pierwszego w życiu orgazmu. Po upływie pół roku zaszła w ciążę, co nie zmniejszyło bynajmniej jej ochoty na seks.
Tak bardzo się boję, że jestem do niczego
Dotychczas skupiłam się na dysfunkcjach specyficznie kobiecych, takich jak pochwica czy dyspareunia (ta druga u mężczyzn pojawia się niezwykle rzadko i ma bardzo złe rokowania). Nie należy jednak zapominać o problemach z seksualnością występujących u mężczyzn, które najczęściej przybierają postać przedwczesnego wytrysku lub zaburzeń wzwodu. Jako wytrysk przedwczesny definiuje się taką sytuację, gdy mężczyzna nie jest zdolny do powstrzymania wytrysku do momentu, w którym jest możliwe odbycie satysfakcjonującego stosunku (przyjmuje się, że jest to czas do 15 sekund po rozpoczęciu stosunku). Przypadłość ta najczęściej ma podłoże psychologiczne i wiąże się z brakiem znajomości własnych seksualnych reakcji. W rezultacie mężczyzna staje się niepewny swoich umiejętności jako partner seksualny i może unikać tego typu relacji z obawy przed porażką.
Zaburzenia wzwodu z kolei, aczkolwiek bardzo często mają etiologię somatyczną, u młodszych mężczyzn występują raczej w związku z poczuciem niskiej wartości i negatywnymi wyobrażeniami na temat swojej ars amandi. Mogą występować jako reakcja na wcześniejsze niepowodzenie w tej dziedzinie i przyjmować postać błędnego koła – dysfunkcja pojawia się na samą myśl o przewidywanym stosunku i o tym, że „znowu w tej sytuacji się nie sprawdzę” (zwłaszcza gdy partnerka jest wyjątkowo atrakcyjna i mężczyźnie bardzo zależy na zaprezentowaniu się jej od „jak najlepszej strony”).
U osób wychowanych w rodzinach dysfunkcyjnych występują deficyty w obrębie więzi i brak stabilnych wzorców relacji partnerskiej. Pacjenci pochodzący z rodzin alkoholowych często skarżą się na brak wiedzy o potrzebach płci przeciwnej, nie rozwijają też umiejętności dialogu w sytuacjach trudnych i konfliktowych, do których z pewnością zaliczyć się może wystąpienie dysfunkcji seksualnej u któregoś z partnerów.
Zdaniem Salvadore Minuchina, w systemach dysfunkcyjnych niekorzystna zmiana w otoczeniu nasila wystąpienie konfliktu, podczas gdy taki sam problem w systemie prawidłowo funkcjonującym skłania członków rodziny do szukania u siebie dodatkowego wsparcia. W przypadku jednej z opisywanych wyżej męskich dysfunkcji seksualnych należy więc podkreślić, że problem dotyczy PARY i że terapii seksuologicznej powinna być poddawana para; nie wyklucza to oczywiście odbycia dodatkowej psychoterapii indywidualnej ukierunkowanej na zmianę postaw i przepracowanie konfliktów emocjonalnych powstałych podczas wychowania w dysfunkcyjnym systemie.
Inne zaburzenia seksualne DDA
Zaburzenia preferencji seksualnych najczęściej występują u osób, które były w dzieciństwie karane w sposób łączący cierpienie z bodźcami seksualnymi. 14-latek przyłapany przez matkę na masturbacji i karany za to biciem i związywaniem mu rąk rozwinął w dorosłości perwersyjne zachowania przejawiające się w sadomasochistycznym wzorcu. Podczas kar doświadczanych ze strony matki doznawał bowiem pobudzenia seksualnego, które stało się powtarzalnym wzorcem wszystkich jego seksualnych relacji. Podobny skutek mogą odnosić zaburzone wzorce relacji między dorastającym chłopcem a jego matką, która chcąc uniknąć bliskości z pijącym i stosującym przemoc partnerem, przeprowadza się do pokoju dziecka i śpi z nim w jednym łóżku. Często spotykam się z tego typu zachowaniami u pacjentek, które mają problem z relacją seksualną z partnerem (same cierpią często na awersję seksualną lub nie czują potrzeb seksualnych). Zdaniem seksuologów nie istnieje relacja bardziej zaburzająca psychikę i seksualność młodego mężczyzny niż tego typu wczesne uwiedzenie przez matkę (chociażby działo się to bez świadomej intencji z jej strony). Dojrzewający nastolatek łatwo może skojarzyć pierwsze przejawy pobudzenia seksualnego z obecnością matki, która dzieli z nim tak intymną strefę jak łóżko. Wcześnie utrwalone behawioralne wzorce pobudzenia mogą towarzyszyć takiemu mężczyźnie przez całe życie, nierzadko doprowadzając do rozwinięcia się sadystycznych preferencji seksualnych. W literaturze opisywane są nawet przypadki zabójców na tle seksualnym, których wspólnym elementem biografii było wczesne uwiedzenie przez matkę. Zaburzeniem preferencji seksualnych mogą też skutkować innego typu symbiotyczne relacje z tak ważnym obiektem, jakim jest dla dziecka matka, i może to dotyczyć w równej mierze kobiet.
40-letnia kobieta okaleczająca swoje genitalia poprzez wkładanie do pochwy ostrych przedmiotów i snująca perwersyjne fantazje o byciu ofiarą tortur i zgwałceń, w dzieciństwie żyła w silnej symbiozie ze współuzależnioną matką. Matka, z zawodu pielęgniarka, próbując odizolować się od pijącego męża, stworzyła z córką przeciwko niemu koalicję. Roztaczała nad dziewczynką paradoksalną opiekę, polegającą między innymi na wykonywaniu za nią wszystkich czynności higienicznych (takich jak mycie, podmywanie, irygacje ginekologiczne itp.) aż do późnego okresu dojrzewania.
Podsumowanie
Ze względu na duże nagromadzenie doświadczeń związanych z przemocą fizyczną, psychiczną i seksualną oraz na brak prawidłowo rozwiniętej relacji z obiektem dorosłe dzieci alkoholików są grupą szczególnie narażoną na występowanie różnego typu dysfunkcji seksualnych. Znaczna ich część może mieć podłoże psychologiczne i wiązać się z obserwacją seksualnych zachowań rodziców lub też z przyjęciem negatywnych przekazów dotyczących seksualności. We wszystkich tych przypadkach, kiedy pacjenci opierają się na dysfunkcyjnych przekonaniach dotyczących sfery seksualnej i stosunku do własnego ciała konieczna jest psychoterapia, prowadzona najczęściej w nurcie poznawczo-behawioralnym lub psychodynamicznym. W odniesieniu do problemów związanych ze współżyciem pary skuteczny okazuje się trening zachowań seksualnych Kratochvila lub też behawioralne metody leczenia pochwicy (którego pomysłodawcami byli William Masters i Virginia Johnson, protoplaści badań nad ludzką seksualnością).
Osobną kategorię problemów stanowi molestowanie seksualne lub przekraczanie granic seksualnych dziecka, które w rodzinach dysfunkcyjnych przydarza się z większą częstotliwością niż w rodzinach normalnie funkcjonujących. Molestowanie ma miejsce albo w obrębie rodziny, albo też – częściej – ze względu na wadliwość systemu rodzinnego dziecko narażane jest na tego typu niebezpieczeństwo ze strony osób obcych. Urazy na tle seksualnym oprócz objawów zespołu stresu pourazowego mogą skutkować awersją seksualną, brakiem lub obniżeniem potrzeb seksualnych lub też – odwrotnie – rozwinięciem perwersyjnych preferencji i promiskuityzmem seksualnym.
Wszystkie opisane przypadki kliniczne nasuwają jednak dwa optymistyczne wnioski: po pierwsze, dysfunkcje seksualne można leczyć na wiele dostępnych medycynie i psychoterapii sposobów. Po drugie, dorosłe dzieci alkoholików, zgłaszające się na psychoterapię z powodu problemów innych niż seksualne, mają większy dostęp do wiedzy na temat leczenia dysfunkcji seksualnych z racji bycia w procesie psychoterapii i dlatego też mogą otrzymać pomoc w tym zakresie szybciej, aniżeli inni pacjenci mający obawy przed tego typu leczeniem.