Miesięcznik „Świat Problemów”
  • O nas
  • Redakcja
  • Prenumerata
  • Archiwum
  • Dla autorów
  • Kontakt

Nie czegoś chcieć, tylko coś dać

O Kroku Dziewiątym Anonimowych Alkoholików z MESZUGE rozmawia Mika DUNIN.

Mika Dunin: Krok Dziewiąty brzmi: „Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych”. Znane jest twoje powiedzenie: zadośćuczynienie jest dla ofiar, nie dla katów. Chyba wciąż budzi kontrowersje.

Meszuge: Jednym z najpoważniejszych błędów, jakie popełniłem, próbując kiedyś trzeźwieć po swojemu, był pomysł, że moim zaburzonym relacjom z synem winne jest nie do końca zrobione zadośćuczynienie i że muszę je zrobić, żeby sobie te relacje poprawić. A także pozbyć się wyrzutów sumienia i poczucia winy.

A o co chodzi w Dziewiątym Kroku?

Przede wszystkim o  naprawienie krzywd, które wyrządziliśmy w przeszłości. Gdybym chciał spekulować – osiemdziesiąt procent tego Kroku to bardzo konkretne wykonanie zadośćuczynienia (przygotowań było wystarczająco dużo w  kroku poprzednim): kontaktuję się i umawiam z osobą z mojej listy, idę i realizuję to, co zaplanowałem, a przynajmniej się staram.

A pozostałe dwadzieścia procent?

To praktyczna próba naprawy relacji z  innymi ludźmi, gdy to jest możliwe. Czasami nie jest. W  AA panuje pewien mit, podtrzymywany zresztą przez naszą literaturę, że wszystkie relacje da się naprawić. Nieprawda. Mogę akt zadośćuczynienia wykonać dobrze, ale to nie oznacza, że odtąd będę miał świetne relacje z tą osobą. Często od krzywdy minęło wiele lat i żadne naprawienie nie odbuduje więzi. Konfrontacja z  osobą pokrzywdzoną może mi też pomóc poznać siebie, bo brutalna prawda jest taka, że gotowość w Ósmym Kroku zdobywam trochę teoretyczną/ Czy jestem naprawdę gotowy, okazuje się, gdy zaczynam rozmowę z osobą pokrzywdzoną u niej w domu czy w umówionym miejscu. Niektórzy  nie dochodzą nawet pod drzwi. Wiem, bo kilka zadośćuczynień spieprzyłem koncertowo. Tak długo się szykowałem, aż ich wykonanie okazało się nierealne. Bardzo duży błąd. Co zawsze staram się podkreślać – to błąd, nie wytłumaczenie, że skoro ja tak zrobiłem, to tak można. Nie, nie można. Ten błąd będzie mi się odbijał czkawką do końca życia. W  tych dwudziestu procentach mieści się też element nowych umiejętności, większej zdolności do budowania zupełnie nowych związków, relacji, więzi.

Co konkretnie  jest do zrobienia podczas zadośćuczynienia?

Jest krzywda, którą trzeba by naprawić, zminimalizować, uczynić za-dość, czyli więcej niż dość. Łatwo to zobaczyć w  obszarze finansowym: jeśli ukradłem ci sto złotych i oddam stówę, to nie jest czynienie zadość, tylko punkt za punkt. Jeżeli oddaję sto złotych, zwłaszcza po długim czasie, muszę uwzględnić inflację, odsetki, dodać jakiś prezent, przeprosiny, które w tym wszystkim mają pewnie najmniejszą wartość, ale o których nie można zapomnieć.

Samo  „przepraszam”,  które  przecież  się  zdarza,  jest  według  mnie  kpiną,  prawie  każdy  alkoholik  po  pijaku  przeprasza  setki  razy, a potem  i tak  robi  to  samo.

Z moich przeprosin nic kompletnie nie wynikało. Nie było w nich żalu, skruchy ani żadnej refleksji. Tylko próba załagodzenia sytuacji – to mnie miało być po tym lepiej.

Żeby nie mieli do ciebie pretensji?

Właśnie, ja tu byłem celem, a nie oni.

Zastanawiam  się  jednak  nad  wartością  przeprosin,  bo  sama  doświadczyłam  tego  z drugiej  strony:  ktoś  wziął  odpowiedzialność  za  to,  co  mi  zrobił,  przyznał  się,  że  to  coś  w ogóle  miało  miejsce,  że  on  był  nie  w porządku.  Pamiętam,  że  to  było  dla  mnie  bardzo  ważne.

Po latach własnych zadośćuczynień, wykonanych lepiej, gorzej, bardzo dobrze albo wcale, po latach pracy z podopiecznymi, ułożyłem zbiór paru punktów, które pokazują, co powinno się odbyć podczas spotkania z osobą pokrzywdzoną. I o dziwo przeprosiny tutaj nie są najważniejsze, co nie oznacza, że należy z nich zrezygnować. To, o czym wspomniałaś, może być dużo więcej warte niż „przepraszam”.

Jakie to punkty?

Na początku rozmowy daję znać, że w  pełni zdaję sobie sprawę z  tego, co zrobiłem. Bo powiedzenie lekkim, zblazowanym tonem: „Wiesz, nie zawsze byłem wobec ciebie w porządku, sorry”, to bezczelność, kolejna krzywda. Może skrzywdzona osoba będzie gotowa wybaczyć w przyszłości, jeśli zobaczy, że rozmówca zdaje sobie sprawę z tego, co zrobił. Niestety, alkoholicy często zabierają się za zadośćuczynienie, kompletnie nie mając świadomości, albo mając ją bardzo ograniczoną, co ludziom wyrządzili. Warto też zadać osobie, z którą rozmawiam, pytanie: „Czy jest coś, co ci zrobiłem, czego może nie pamiętam albo nie zdaję sobie z tego  sprawy?”. To element pokory. Bo można usłyszeć: „Wszystko się zgadza, ale dlaczego nie mówisz o tym, o tym i o tamtym?”. I nagle szok, okazuje się, że te rzeczy, które alkoholicy wymienili, w oczach skrzywdzonych osób były głupstwami, bo prawdziwą krzywdą było coś zupełnie innego, co alkoholikom do głowy nawet nie przyszło.

Jaki jest kolejny etap rozmowy?

W drugim punkcie warto przekazać informację: „Bardzo żałuję tego, co zrobiłem i nigdy już tak nie postąpię”. To bardzo ważne, bo mogłem mieć świadomość, co ci zrobiłem, ale dotąd nie było mowy o deklaracji na przyszłość, nie miałem zamiaru zmieniać swojego zachowania. Teraz nie tylko chcę naprawić błąd, ale też zacząć budować komuś poczucie bezpieczeństwa. Oczywiście, mogę nie mieć już okazji, by powtórzyć krzywdę, bo ktoś zerwał ze mną znajomość, ale różnie bywa. Zwłaszcza jeśli chodzi o relacje z rodziną.

Trzecia rzecz – warto powiedzieć temu komuś, że to nie była jego wina, nie zasłużył na to. To coś, o czym alkoholicy zapominają, nawet nie w złej wierze, tylko po terapiach, programie, po tysiącu mityngów to dla nas oczywiste. Ale dla ludzi spoza naszego chorego świata wcale takie nie musi być. Im trzeba powiedzieć, że to, co zrobiłem, to nie była ich wina, nie zasłużyli na to (stosownie do sytuacji). No i ostatni punkt – ja mogę sobie mieć jakieś tam pomysły na zadośćuczynienie, ale należałoby zapytać, co mogę zrobić, w jaki sposób naprawić moje błędy, wynagrodzić krzywdę. Wymieniam te punkty i zaznaczam, że kolejność jest ważna.

Ja się mogę do tej rozmowy bardzo dobrze przygotować, ale co, jeśli ktoś zareaguje inaczej niż wymyśliłam, na przykład będzie mi przerywał?

W tej sytuacji można powiedzieć: „Bardzo proszę, pozwól mi dokończyć”. Wolno mi to powiedzieć. Bo może ten ktoś nadal nie będzie sobie zdawał sprawy, że to nie była jego wina. Pamiętam, jak na ten tekst zareagowała moja żona, była zaskoczona, nie wiedziała o tym. Mówiąc coś takiego, oddajemy komuś cześć, przywracamy mu godność. Bo to nawet nie jest tak, że kogoś obwinialiśmy – jeśli tak było, tym bardziej trzeba to wyprostować – to bliscy alkoholików często uważają, że są współwinni.

Po czym poznać, że zadośćuczynienie zostało dobrze zrobione?

To są tak różne sytuacje, że nie ma jednej reguły, która obejmowałaby wszystko. Można by uznać, że niewątpliwym dowodem na to, że zrobiliśmy to porządnie, jest wybaczenie. Tyle że zbyt wiele razy widziałem, słyszałem, kiedy ktoś mówił: „OK, wybaczam ci”, ale to był jedynie sposób na przerwanie tej niezręcznej sytuacji: „dobra, masz to swoje wybaczenie i idź już sobie”.

Domaganie się od kogoś wybaczenia – „to dla mnie ważne, musisz mi wybaczyć, bo mogę wrócić do picia” – jest kolejna krzywdą.

Przede wszystkim to znowu ja czegoś chcę od tej osoby. Tymczasem nie mam do niej iść i czegoś chcieć, mam przyjść i coś dać. Tym bardziej nie tłumaczyć się, nie wybielać, nie argumentować, że częściowo to była jej wina. „Owszem, dałem ci w mordę, ale gdybyś mnie nie sprowokował…”.

Wracając do tego, jak to poznać…

Być może da się to poznać wtedy, kiedy relacje ze skrzywdzoną osobą z powrotem staną się dobre, i to widać, choćby po tym, że są częste, życzliwe, szczere i  trwają latami. Od teraz latami. Ale na to trzeba czasu.

Czy można to odwrócić i powiedzieć, że jeżeli ta osoba nie chce utrzymywać ze mną kontaktu, to oznacza, że zadośćuczynienie jest źle wykonane?

No właśnie nie można, bo nie ma reguły. Często trzeba czasu, żeby osoba skrzywdzona, wobec której wykonaliśmy to działanie, trochę ochłonęła, oswoiła się z tym i zdecydowała, jaki ma teraz do mnie stosunek.

Mówisz o ochłonięciu…

Zaskakiwanie pokrzywdzonego jest błędem. Ja do zadośćuczynienia mogę się przygotowywać miesiąc, i nagle przychodzę do człowieka, i zaczynam swoją historię. Nawet jeśli pozwoli mi dokończyć, to bardzo często jest zdezorientowany, czasem zażenowany sytuacją i w takich warunkach może powiedzieć: „Dobra, OK, nie ma sprawy”, ale tylko dlatego, że go zaskoczyłem, nie wie, co z tym zrobić. Więc praktyczna wskazówka – jeśli to tylko możliwe technicznie, niech to będą umówione spotkania, a nie że akurat wpadliśmy na siebie między regałami w supermarkecie, to ja to szybko załatwię. Spotkanie w takim miejscu to co najwyżej okazja do umówienia się na rozmowę.

Przy Dziewiątym Kroku jest tyle technicznych rad i wskazówek, że moglibyśmy tym wypełnić całą gazetę. Dlatego przydaje się sponsor, który ma na swoim koncie ileś takich spotkań, żeby mógł opowiedzieć, przygotować podopiecznego na to, co może się zdarzyć.

Warto też korzystać z sensownych wypowiedzi mityngowych. Podkreślam słowo „sensownych”. Dla mnie nieprzydatna jest wypowiedź typu: „Przeprosiłem rodzinę za mój alkoholizm”.

Dlaczego?

Dowodzi, że alkoholik nie ma żadnej świadomości tego, co zrobił i co jest ludziom winien. Jak można przepraszać za chorobę, która, jak wiemy, jest niezawiniona? A jednocześnie nie tknąć wszystkich tych krzywd, które wyrządził po drodze. Równie bezsensownym traceniem czasu jest słuchanie tekstów: „Wprawdzie Dziewiątego Kroku nie zrobiłem, ale powiem że…” i następują rozważania, co się alkoholikowi wydaje, co sobie na ten temat roi.

To kogo słuchać?

Ludzi, którzy mówią, jak to zrobili. Jak im wyszło, co po czasie uznali za dobre, a co za błędne. Doświadczenie sponsora jest przydatne, ale może być niewystarczające, bo różnorodność sytuacji życiowych jest w zasadzie nieskończona.

Krążą różne opowieści na temat Dziewiątego Kroku, jest taka, która przeraża nowo przybyłych, bo myślą, że też tak będą musieli, na przykład padać przed kimś na kolana.

To jedna z dewiacji wymyślona nie wiem przez kogo i po co. Technik, sposobów i metod robienia Programu jest prawdopodobnie nieskończenie wiele i nie jest wykluczone, że codziennie powstają nowe, bo alkoholicy mają rozmaite pomysły, niektóre są dobre. I te powinny zostawać. Niestety, jesteśmy ludźmi z zaburzoną osobowością, w związku z czym złe pomysły, nieprzynoszące zdrowych owoców, trwają u nas zdecydowanie dłużej niż ma to sens.

W Dziewiątym Kroku jest mowa o przypadkach, gdy zadośćuczynienie mogłoby kogoś zranić. O co tu chodzi?

Prawie sto procent opisów takich sytuacji dotyczy zdrad małżeńskich. Tymczasem jest mnóstwo innych, gdy można kogoś dotknąć i skrzywdzić ponownie, na przykład opowiadając dorosłej córce, z drastycznymi szczegółami, które wywołują kolejną traumę, jak się ją molestowało w dzieciństwie. Albo barwne opowieści o tym, jak cię okradłem, gdy byłaś pijana i leżałaś taka żałosna, zarzygana. Opowieści, które poniżą drugą osobę. Innych ludzi można skrzywdzić, dokonując zadośćuczynienia przy członku rodziny. Kobieta, którą skrzywdziłem obawia się mnie i przychodzi z mężem. Muszę natychmiast ocenzurować to, co mam jej do powiedzenia. I nie chodzi o zdradę małżeńską, a na przykład o to, że ona wyniosła z domu pieniądze, które wspólnie przepiliśmy. To ja muszę zadbać o to, by nie powiedzieć czegoś, co ściągnie na nią kłopoty.

Na co warto uważać w Dziewiątym Kroku?

Trzeba bardzo uważać, żeby się nie wkręcić w dyskusje i argumentowanie, albo nie powiedzieć: „Nie przesadzaj”, bo to kolejna krzywda. Ten ktoś może faktycznie przesadzać z mojego punktu widzenia, ale nie ja tu jestem miarą, nie ja mam orzekać, kto co czuł.

A jeśli twój rozmówca cię wyszydzi – przyznanie się do niegodnych czynów, które się popełniło  jest dość wrażliwym aktem?

To element gotowości – mogę się z taką sytuacją spotkać, i ją przeżyję. Będzie mi przykro, wstyd, przez chwilę będę się czuł paskudnie, ale dam radę. To są koszty, które przyszło mi zapłacić. Może mi się to nie podobać, ale może też powinienem spróbować zrozumieć, czemu ten ktoś tak reaguje.

Bo chciał mi dokopać?

Być może. A może on sobie nie radzi z tą rozmową, którą mu zafundowałem, z tym poziomem otwartości i bliskości, i dlatego to zaśmiewa. I może powinienem wtedy kontynuować rozmowę z mniejszą dawką szczegółów. Tak czy owak, to nie mnie ma się ta rozmowa podobać.

Rozmowa jest częścią zadośćuczynienia, bardzo ważną.  Ale co dalej?

Zależy od sytuacji. Przede wszystkim mówimy o zadośćuczynieniu, a nie o zadośćpogadaniu. Ale niektóre krzywdy trudno jest przełożyć na jakieś działanie. Banalnie proste są sytuacje, w  których chodzi o  wartości materialne. Pożyczyłem i nie oddałem, zniszczyłem komuś jakąś rzecz – proste. Kłopoty zaczynają się w przypadku krzywd moralnych, emocjonalnych, psychicznych, duchowych. Bo co mogę dzisiaj zrobić dla dorosłego dziecka, któremu kiedyś nie zapewniałem poczucia bezpieczeństwa?

No właśnie?

Podczas rozmowy mój syn powiedział: „Oddaj mi tamten czas”. Tego zrobić nie byłem w stanie. Wtedy powiedział: „Jeśli nie możesz mi dać tego, co mi zabrałeś, to nie próbuj dawać tego, co miałbyś ochotę mi dać”. Zamienniki go nie interesowały. Z kolei moja była żona zażądała bardzo wysokiej dla mnie sumy pieniędzy, których nie miałem i nadal nie mam, więc naprawienie krzywdy też nie było możliwe.

I co wtedy?

Zauważyłem kolejne nieporozumienie w AA. To nie jest prawda, że muszę się zgodzić na wszystko. Może być tak, że od razu odpowiem: „Rozumiem twój żal i krzywdę, ale tego dla ciebie zrobić nie mogę”. A można też inaczej: „Zaskoczyłeś mnie tym pomysłem, muszę się na tym zastanowić, pozwolisz, że wrócimy do rozmowy za dwa dni?”. I mam czas, żeby się skonsultować ze sponsorem, może przegadać z przyjaciółmi z AA, co mam z tym fantem zrobić. To lepsze niż bezmyślnie się zgodzić, byle mieć z głowy, a potem nic nie zrobić – bo to kolejna krzywda.

Czasami bliscy, dzieci alkoholika/alkoholiczki mówią: „Już na mnie nie krzycz” albo „Rzuć palenie”, albo proszą o zaniechanie jakiejś konkretnej rzeczy. I, jak zauważyłam, niektórym bardzo trudno to zobowiązanie wykonać…

Prawie wszytko jest bardzo trudno wykonać, bo pomimo najlepszych przygotowań okazuje się, że idziemy zadośćuczyniać z  absurdalnym przekonaniem, że to się w ciągu tej rozmowy załatwi. Że będę miał to z głowy. Ja to będę miał z głowy. Mnóstwo alkoholików się na tym przejechało. A na przykład taka prośba: wiesz, to ja bym chciał, żebyś mi gotowała pierogi raz na tydzień. To jest miarą mojej gotowości, a nie deklaracje na AA-owskich mityngach czy w rozmowie ze sponsorem.

A inne  „niemożliwe” zadośćuczynienia?

Na przykład obszar zadośćuczynień osobom zmarłym – zadośćuczynienie jest niemożliwe, bo tych osób nie ma. Albo skrzywdzonym nieznajomym, czy takim, do których nie mamy żadnego dostępu. Niektórzy robią coś, co nazywają zadośćuczynieniem nie wprost (choć trudno tu mówić o  zadośćuczynieniu w  ogóle): ja ciebie okradłem, ale oddam komuś innemu. To jakieś wynaturzone pomysły, ale wiem, że są dosyć częste. Nie mogę oddać komuś, bo ten ktoś umarł, więc wrzucam datek do skrzynki dla biednych. Pytam wtedy: „Komu zrobiłeś dobrze? Osobie skrzywdzonej czy sobie, bo wyczyściłeś swoje sumienie?”.

Zadośćuczynienie jest dla ofiar, nie jest dla mnie, więc jeżeli ofiara czegoś nie dostaje, to zostaję ja – sobie zrobiłem dobrze, zadbałem o własne samopoczucie. Tymczasem jeżeli nie mogę czegoś zrobić, to sobie z tym zostaję. A nie w cwaniacki, pokrętny sposób załatwiam to gdzieś indziej. Znałem alkoholika, który uznał, że gdyby miał zadośćuczynić kobietom, które skrzywdził, to by je skrzywdziło znowu, w związku z czym napisał do tych kobiet zbiorczy list, a następnie odczytał go jakimś zupełnie innym, obcym osobom na jakiejś terapii. To jest kant. Żadna ze skrzywdzonych kobiet niczego tu nie dostała; ani przepraszam, ani nic. Albo kolejne kuriozum: alkoholik napisał do zmarłego ojca szczery list, pojechał na pustynię, przeczytał go i ceremonialnie spalił.

No, teraz narażasz  się ogromnej liczbie alkoholików…

Ja wiem, że my alkoholicy uwielbiamy obrzędy, ceremoniały, jakieś w  naszym mniemaniu duchowe rytuały, ale to kolejny kant. Ojciec nic z tego nie dostał.

A czym to grozi dla duchowości samego alkoholika, który robi coś takiego?

Przesuwa się znowu w  krainę iluzji i złudzeń na temat samego siebie. Bo jeżeli porobię takie numery, to w którymś momencie przyjdę na mityng i  z  dumą oświadczę, że wykonałem wszystkie zadośćuczynienia. Nie, nie wykonałem! Rzeczywistość jest taka, że ja dwóch ważnych zadośćuczynień nie zrobiłem, bo były poza moim zasięgiem, nie zrobiłem tego, czego ci ludzie chcieli, w związku z tym nie próbuję robić niczego w zamian, bo to by było dla mnie, a nie dla nich. Chyba dwa zadośćuczynienia spieprzyłem, bo zbierałem się do tego tak długo, że to się stało niemożliwe. To są fakty, a nie moje iluzje, magiczne hokus-pokus z  jakimiś zamiennymi działaniami, z których osoba pokrzywdzona nic nie ma.

Niektórzy mówią, że zadośćuczynieniem będzie modlitwa za zmarłych…

Wprawdzie nie jestem katolikiem, ale orientację mam raczej chrześcijańską, i wydaje mi się, że modlitwa za zmarłych jest moim obowiązkiem jako chrześcijanina. A to, co mam robić z obowiązku, nie jest żadnym zadośćuczynieniem.

Tak, znam to: w ramach zadośćuczynienia wyprawię córce wesele. A jak by autor tego pomysłu nie był alkoholikiem i nie skrzywdziłby dziecka, to by córce wesela nie wyprawił? Alkoholik potrafi z każdej sytuacji wycisnąć dla siebie chwałę…

Teraz chyba już nie ma wątpliwości, że niepicie nie jest żadnym zadośćuczynieniem. To było bardzo popularne 20 lat temu. Ciekawe, od 80 lat próbujemy z uporem zapomnieć podstawowe hasło: Program AA jest programem działania, a nie magicznych rytuałów i modłów. Jeśli działanie nie zostało wykonane, nie będzie efektów.

A czy jest coś, co w efekcie Dziewiątego Kroku zyskuje sam alkoholik?

Jeśli zadośćuczynienie jest wykonane tak jak należy, nie da się ukryć, że pewien rodzaj ulgi spływa też na nas. W tym obszarze z tą osobą mam wyczyszczone relacje. Ulga jest tym elementem, o którym nie zawsze należy mówić w pierwszej kolejności, bo ona jest na końcu, jako efekt uboczny, a nie jako cel. Celem jest naprawienie krzywdy, zrobienie dla osoby skrzywdzonej czegoś takiego, żeby nie musiała czuć żalu, knuć zemsty, mieć pretensji.

Artykuł pochodzi z miesiąca: wrzesień 2018
Poprzedni artykuł Trzeźwość a dążenie do sensu
Kolejny artykuł Fitoreksja - zagłuszanie lęku

Podobne artykuły Podobne artykuły

Kobiety uzależnione od hazardu – ich specyfika i potrzeby

Odpowiedzialność terapeuty za pacjenta w procesie terapii

Gminy i profilaktyka – najwyższy czas na zmianę!

W trosce o jakość profilaktyki skierowanej do dzieci i młodzieży

Zapobieganie szkodom opłaca się wszystkim

Dziecko w procedurze „Niebieskie Karty”

Dziecko w procedurze „Niebieskie Karty”

Terapia osób uzależnionych od hazardu w grupach homogenicznych

Hiperseksualność. Etiologia i przebieg „uzależnienia od seksu”

Luty 2021



str.
3

Z dr. n. med. Sławomirem MURAWCEM, psychiatrą, psychoterapeutą i specjalistą terapii środowiskowej rozmawiała Ewa PĄGOWSKA
Zdrowie psychiczne w pandemii

str.
6

Artur Malczewski
Jak radzą sobie placówki leczenia osób uzależnionych w trakcie epidemii COVID-19?

str.
9

Artur Malczewski
Substancje psychoaktywne w ruchu drogowym w okresie pandemii COVID-19

str.
13

Tadeusz Pulcyn
Nie poddajemy się

str.
16

Z dr hab. prof. Elżbietą ZDANKIEWICZ-ŚCIGAŁĄ, prof. Uniwersytetu SWPS, psycholog, psychotraumatolog, rozmawiała Aleksandra PRZYBORA
Aleksytymia a uzależnienie od alkoholu

str.
20

Agata Sierota
Nałogowe czynności abstynenta, czyli o uzależnieniach zastępczych

str.
23

Tadeusz Pulcyn
Razem zmieniamy jutro

str.
26

Aleksandra Przybora
Kampania NASZA w tym GŁOWA

str.
29

Aneta Gawełek
Traumatyczne przeniesienie w psychoterapii osób z doświadczeniem przemocy

Czytelnia Świata Problemów

Diana Malinowska, „Kiedy praca szkodzi? Wskazówki dla terapeutów pracujących z osobami nadmiernie angażującymi się w pracę”

Diana Malinowska, „Kiedy praca szkodzi? Wskazówki dla terapeutów pracujących z osobami nadmiernie angażującymi się w pracę”

Piotr Szczukiewicz, Drogi do zdrowia.

Piotr Szczukiewicz, Drogi do zdrowia.

Zobacz także:




© 2015 Wszystkie prawa zastrzeżone Świat Problemów.
Zaprojektowane i wykonane przez Sobre
Close Window

Loading, Please Wait!

This may take a second or two. Loading, Please Wait!