Miesięcznik „Świat Problemów”
  • O nas
  • Redakcja
  • Prenumerata
  • Archiwum
  • Dla autorów
  • Kontakt

Odrzucenie boli − utrata więzi  i wykluczenie społeczne a trauma

Wczesna więź z rodzicem i późniejsze więzi społeczne są niezbędne dla fizycznego przetrwania, zachowania integralności psychicznej i możliwości rozwoju. Niepowodzenia w tej sferze mają poważne i długoterminowe konsekwencje, m.in. pod postacią problemów psychicznych i trudności w codziennym funkcjonowaniu.

Adam Chojnacki

Znaczenie więzi

Na świat przychodzimy bezbronni i absolutnie zależni. Nasze życie całkowicie zależy od naszych pierwszych opiekunów, którzy mają za zadanie zapewnić nam fizyczne przetrwanie poprzez karmienie, zadbanie o zdrowe warunki do rozwoju oraz bezpieczeństwo przed wszelkimi zagrożeniami z zewnątrz oraz skutkami naszej własnej aktywności, która nie jest jeszcze kontrolowana przez rozumienie i świadomość konsekwencji. Opiekunowie (najczęściej biologiczni rodzice) są także odpowiedzialni za kształt naszego wewnętrznego świata, który tworzy się na początku głównie na podstawie tego, jak jesteśmy traktowani, jak odpowiadają na nasze potrzeby, jaką emocjonalną atmosferę zapewniają nam na co dzień oraz czy oferują zrozumienie dla naszych pierwszych kroków w tej nowej rzeczywistości. Znaczenie mają wszystkie gesty i wydarzenia – od przebiegu porodu, przez pierwsze karmienia, zaangażowaną i troskliwą opiekę, po dialog (ten werbalny i niewerbalny), który daje poczucie zrozumienia i pozwala budować zręby świadomości siebie i otaczającego świata.

Pierwsze relacje z opiekunami są całym naszym światem i na ich podstawie kształtuje się nasz stosunek do siebie i świata w ogóle. Jeżeli w pierwszych  miesiącach i latach życia  czujemy się zadbani,  a rodzice troszczą  się o nasz komfort  i bezpieczeństwo – świat wydaje nam się  przyjaznym i bezpiecznym  miejscem.  Jeżeli akceptują nasze  potrzeby i odpowiadają  na nasze (czasem trudne do odczytania) sygnały – wyrastamy w głębokim  przekonaniu, że dialog  jest możliwy, a relacje są  źródłem satysfakcji.

Jeżeli zauważają nasze różne stany i emocje, pozwalają je wyrażać w ufności oraz adekwatnie je nazywają – tworzymy poczucie podmiotowości oraz zrozumienie i zaufanie do wszelkich swoich uczuć, myśli i reakcji. Jeżeli do tego pomagają nam się uspokajać w momentach, w których sami nie dajemy rady – wspierają rozwój skutecznych mechanizmów regulacji emocji. Wszystko to składa się na podstawowe wyposażenie psychologiczne, które pozwala funkcjonować społecznie i rozwiązywać kolejne przeszkody rozwojowe oraz kryzysy.

Zaburzenia więzi i trudne doświadczenia dziecięce

Niestety, czasami opiekunowie zachowują się agresywnie, nie rozumiejąc potrzeb dziecka, reagują nieadekwatnie, czy też stają się wycofani i nieobecni emocjonalnie. Ich własne problemy i deficyty nie pozwalają im wystarczająco dobrze zaopiekować się swoją rodziną. Dziecko w ten sposób w trudnych momentach zdane jest na siebie, zaczyna wątpić w to, że inni ludzie są źródłem zrozumienia i wsparcia, a wręcz tworzą przekonania, że to właśnie ci najbliżsi są źródłem zagrożenia sami w sobie. Wczesne niepowodzenia w budowaniu dobrych i bezpiecznych relacji skutkują wieloma zaburzeniami zdrowia fizycznego i psychicznego.

W latach 90. ubiegłego wieku w Stanach Zjednoczonych przeprowadzono szeroko zakrojone badanie na prawie 20 tys. osób, w którym próbowano sprawdzić, czy istnieją korelacje pomiędzy trudnymi doświadczeniami w dzieciństwie (takimi jak różne formy przemocy i zaniedbania w rodzinie, uzależnienia rodziców czy ich zaburzenia psychiczne) a występowaniem różnorakich chorób i zaburzeń psychicznych w dorosłości (tzw. ACE Study). Badani określali, ile z dziesięciu kategorii trudnych doświadczeń występowało w ich dzieciństwie, a następnie sprawdzano obecność różnych chorób i zachowań. Wyniki jednoznacznie potwierdzają wiele zależności w tym zakresie. Warto podkreślić choćby kilka najważniejszych dla poniższego tematu: jeżeli ktoś doświadczył przynajmniej czterech z dziesięciu trudności, to w dorosłym życiu siedmiokrotnie częściej uzależniał się od alkoholu, prawie czterokrotnie częściej chorował na zaburzenia depresyjne, sześciokrotnie częściej stosował przemoc wobec bliskich (Anda i in., 2006). U osób, które deklarowały doświadczanie siedmiu z dziesięciu trudności trzydziestokrotnie (!) wzrastało ryzyko podjęcia próby samobójczej (Dube i in., 2001). W wyniku wielu długoterminowych konsekwencji zdrowotnych i pojawiających się ryzykownych zachowań osoby, które doświadczały ponad połowy kategorii trudności, umierały średnio 20 lat wcześniej niż reszta populacji (Brown i in., 2009).

Te liczby to bardzo niepokojąca statystyka. Jednak poza liczbowymi korelacjami warto szukać i poznawać złożone mechanizmy, które za nimi stoją. W wymiarze psychologicznym wartościową ramą dla rozumienia rozwoju problemów psychicznych jest m.in. teoria przywiązania. To zespół koncepcji i teorii wywodzących się z prac Johna Bowlby’ego i intensywnie rozwijanych przez jego kontynuatorów aż do dziś, które podkreślają znaczenie jakości wczesnych więzi z opiekunami dla dalszego rozwoju psychicznego człowieka (zob. Żechowski, Namysłowska, 2008). Bezpośrednie kontynuatorki prac Bowlby’ego (głównie Mary Ainsworth i Mary Main) opracowały 4 rodzaje stylów przywiązania pomiędzy dzieckiem i rodzicem (z czego tylko jeden − „bezpieczny” rokuje względnie zrównoważonym rozwojem psychicznym), a wiele dalszych badań potwierdza ich związek ze sposobem funkcjonowania w relacjach w dorosłym życiu rozwojem zaburzeń psychicznych, deficytami w rozumieniu emocjonalności swojej i innych (Fonagy i in., 2014) czy zaburzeniami osobowości (Levy i in., 2015).

To, w jaki sposób rodzic  wchodzi w interakcję  z dzieckiem, staje  się podstawą dla  rozumienia innych  relacji, a w konsekwencji  pewnego rodzaju  „kopiowania” tych  wzorców interakcji  na resztę świata.  Przykładowo, jeżeli  rodzic zazwyczaj odtrąca,  krytykuje lub nie zwraca  uwagi na dziecko, kiedy  ono potrzebuje wsparcia  czy jest rozemocjonowane  – sprawia, że na  dłuższą metę dziecko  to przewiduje zranienie  i brak troskliwej  obecności, a co za  tym idzie – wykształca  strategie unikowe  w relacji (np. unikający  styl przywiązania). Wytwarza specyficzny rodzaj samodzielności, który jednak nie jest oparty na dojrzałości i skuteczności, a raczej na odcięciu się od potrzeb i emocji. „Zosia Samosia” czasami jest po prostu pozbawiona nadziei na jakąkolwiek pomoc z zewnątrz; jej postawa „ja sama!” bierze się nie ze zdrowej chęci uniezależniania i badania skuteczności, a z ukrywania ogromnego lęku przed zależnością. Umysł dziecka wychodzi z założenia, że lepiej udawać, że się nie potrzebuje wsparcia, niż konfrontować się ze świadomością okrucieństwa lub obojętności najistotniejszych osób na świecie. Mały człowiek zamyka się w swojej „psychicznej szklanej bańce”, która desperacko chroni go przed zagrożeniami, a jednocześnie pozbawia możliwości spontanicznego, żywego i bezpośredniego kontaktu ze światem.

Jeżeli rodzic jest wysoce nieprzewidywalny i wrogi w swoich zachowaniach wobec dziecka (przemoc w rodzinie), często wzorzec wchodzenia w relację i poszukiwania wsparcia naznaczony jest lękiem i chaosem. Dzieci ze środowisk przemocowych często wykształcają tzw. zdezorganizowany styl przywiązania. Ich zachowanie jest nieprzewidywalne, czasami szukają wsparcia u rodzica, mając nadzieję na kontakt, a czasami unikają jakiejkolwiek styczności, zachowują się dziwacznie i niezrozumiale dla obserwatora. Zerwana bliskość i brak rozwojowego wsparcia sprawia zaś, że z czasem kłopoty i deficyty się nawarstwiają.

Niepowodzenia rozwojowe i samotność

Kolejne etapy rozwojowe człowieka (niezależnie od teorii je opisującej) pełne są trudów i kryzysów, w których potrzebne jest wsparcie innych. Pozytywne przejście jednego etapu i rozwiązanie dylematów z nim związanych jest fundamentem dla podejmowania kolejnych. Niepowodzenia na jednym tworzą czasami efekt domina, utrudniając podejmowanie kolejnych wyzwań rozwojowych. W pierwszych latach życia wsparciem są przede wszystkim opiekunowie, potem też rówieśnicy, szersze otoczenie społeczne i w dorosłości związki partnerskie oraz środowisko przyjaciół i rodziny. Jeżeli od początku życia dziecko ma przekonanie o braku możliwości czerpania wsparcia od innych i izoluje się w swoim psychicznym azylu, to z czasem będą się nawarstwiać kolejne niepowodzenia. Brak empatycznej i rozumiejącej relacji z rodzicem sprawi przykładowo, że trudno mu będzie zbliżyć się do innych, w tym rówieśników już w wieku przedszkolnym, a zaburzona regulacja afektu sprawi, że będzie tzw. trudnym dzieckiem. Jak zwracają uwagę Żechowski i Namysłowska (2008, s. 66): „wiele badań wskazuje na to, że w zależności od rodzaju przywiązania [dzieci] są bardziej lub mniej skłonne przypisywać innym wrogie intencje w niejasnych społecznie sytuacjach, a te, które charakteryzował unikający typ przywiązania, same przez swoje zachowania powodują, że są bardziej unikane niż inne”. W konsekwencji z dużym prawdopodobieństwem dziecko zostanie odrzucone i naznaczone przez grupę. Kolejne lata w roli „odludka”, „kozła ofiarnego” czy „dziwadła” będą pogłębiać poczucie alienacji i nieadekwatności. Z czasem takie dzieci trafiają pod „opiekę” specjalistów, a przy okazji otrzymują kolejne etykiety typu „zaburzenia zachowania”, „depresja”, „zaburzenia lękowe” itp., które poprzez swoją patologizującą wymowę często pogłębiają poczucie bycia chorym i nieprzystającym. Brak bezpieczeństwa w rodzinie, przyjaciół i oparcia społecznego w czasie dojrzewania jest istotnym czynnikiem ryzyka dla popadania w uzależnienia, które z kolei intensyfikują trudności z przystosowaniem lub prowokują do poszukiwania przynależności w grupach destrukcyjnych (o tendencjach przestępczych, uzależnieniowych, niebezpiecznych sektach czy wirtualnych społecznościach nakłaniających do destrukcyjnych zachowań). Eskapizm i izolacja wynikająca z lęku i braku wiary w innych prowadzą do dalszego reaktywnego wykluczania i marginalizacji ze strony otoczenia. Błędne koło zatacza kolejne kręgi wraz z wchodzeniem w następne etapy rozwojowe.

Badania na studentach wskazują na silny związek pozabezpiecznego stylu przywiązania z poczuciem samotności i doświadczeniami depresyjnymi w tym wieku; tylko bezpieczny styl więzi z opiekunami jest predyktorem braku objawów depresji i osamotnienia (Erozkan, 2011). Wejście w dorosłość odbywa się często pod znakiem zauważalnych zaburzeń osobowości, które utrudniają budowanie stabilnych i bezpiecznych związków. Związki te są często powtórzeniem wzorców z domu rodzinnego, nierzadko dochodzi w nich do przemocy, tym samym koło się zamyka, a kolejne pokolenie gotowe jest nieść ten transgeneracyjny traumatyczny przekaz (zob. Fonagy i in., 2014; Iyengar i in., 2014).

Oczywiście należy pamiętać, że rozwój problemów psychicznych, jakkolwiek bezpośrednio związany z jakością wczesnych więzi, nie jest tylko przez nie kształtowany. Osoby, które miały bezpieczne i rozumiejące środowisko w domu, mogą również załamywać się pod wpływem nawarstwiających się traumatycznych sytuacji; z kolei wszelkie mechanizmy rezyliencji i profesjonalne wsparcie pozwalają często prowadzić satysfakcjonujące życie nawet tym, których wczesne doświadczenia obfitowały w traumy relacyjne.

Przychodzą dzieci, przychodzą rodzice…

W praktyce terapeutycznej czy codziennej pracy ośrodków pomocy społecznej wciąż  mamy do czynienia z tym procesem na różnych jego etapach. We wszystkich działaniach pomocowych warto być świadomym tej dynamiki i pomagać klientom w budowaniu świadomości znaczenia więzi. Tym bardziej że często mamy do czynienia z rodzinami, w których rodzi się kolejne pokolenie, jakie przy profesjonalnym wsparciu rodziców, może zostać pozbawione traumatyzującego przekazu. Często na przykład po pomoc zgłaszają się rodzice, którzy opisują „kłopoty wychowawcze” dotyczące ich dzieci. Nie rozumieją, skąd biorą się emocje i zachowania ich pociech, nie mogą znieść ich agresji i autoagresji, chwiejności, buntu, depresyjności czy izolowania się. Są to często rodzice, którzy mają problem z mentalizowaniem (zob. Fonagy i in., 2014), tzn. nie rozumieją stanów psychicznych innych ludzi, ich emocji, nadawanych znaczeń, nie są zdolni adekwatnie na nie reagować, nie empatyzują wystarczająco, trudno im tworzyć relacje wspierające rozwój dziecka. Często pomagacze wraz z rodziną, nie potrafiąc zidentyfikować wyraźnych czynników czy wydarzeń, które mogłyby wpłynąć na taki stan rzeczy, skłonni są zredukować swoją diagnozę do takich czy innych „zaburzeń” u dziecka i zajmować się próbą redukcji niechcianych objawów u samego dziecka. W ukryciu i niedopowiedzeniu pozostaje zaś cała sfera budowania relacji w rodzinie, tych subtelnych sygnałów, postaw rodzicielskich, rozumienia wzajemnych potrzeb itd. Wszelkie interwencje skierowane na budowanie tego zrozumienia będą leczące dla całego systemu rodzinnego.

Niezależnie od tego,  w jakiej sprawie ktoś  poszukuje pomocy  psychologicznej, prędzej  czy później pojawia  się odniesienie do  relacji z rodzicami i ich  znaczenia dla dalszego  rozwoju i obecnych  kryzysów. Dorośli  poszukujący wsparcia  psychologicznego  i pozostający w procesie  terapeutycznym  mniej lub bardziej bezpośrednio  odwołują  się do swoich przeszłych  doświadczeń, a w procesie  analizowania swoich  wzorców wchodzenia  w obecne relacje zwykle  odkrywają, jak bardzo  wpłynął na nich klimat  rodzinny z przeszłości.

Obraz samego siebie i innych, postawa wobec samego siebie są silnie zakorzenione w postawach rodzicielskich. Czasami jest też tak, że mamy do czynienia z dorosłymi, którzy krzywdzą swoich rodziców albo przychodzą pełni poczucia pustki i winy w związku z tym, że szczerze nienawidzą swoich rodziców. Co gorsza, niejednokrotnie nie do końca są w stanie sprecyzować, dlaczego tak właściwie jest. Prześledzenie obecnych wzorców relacyjnych i narracji na temat przeszłości nieraz ujawnia brak możliwości bezpiecznego przywiązania, jakiś rodzaj bolesnego odrzucenia, najpierw w rodzinie, a potem w innych okolicznościach. W toku terapii wielu problemów w dorosłym życiu odkrywa się tło w postaci odrzucenia ze strony rodzica. Przykładowo osoby depresyjne w czasie terapii odkrywają często swoją niemożność nawiązywania satysfakcjonujących relacji z powodu braku wiary w ich realność („bo w domu zawsze było się samotnym”). Są często pogrążone w przytłaczającym poczuciu osamotnienia, a jednocześnie głębokie przekonanie o braku sensu komunikowania się pozbawia ich sił do nawiązywania relacji z innymi. Podobnie jak w efekcie wyuczonej bezradności – jeżeli setki razy dziecięca nadzieja i potrzeba wspierającego kontaktu kończyła się bolesnym rozczarowaniem, z czasem przestaje się w ogóle próbować o niego zabiegać. Osoby stosujące przemoc w trakcie terapii także zwykle ujawniają bardzo niekorzystne środowisko rodzinne pełne odtrąceń i wrogości oraz wspomnienia własnej dezorganizacji w procesie radzenia sobie, co znajduje potwierdzenie w koncepcjach przywiązania (zob. Fonagy, 1999; West, George, 2006).

Odrzucenie boli naprawdę

Cierpieniu w związku z odrzuceniem i izolacją można przyjrzeć się z jeszcze jednej strony. Naomi Eisenberger (2011) w swoich raportach przedstawia wyniki ciekawych badań farmakologicznych i neuroobrazowania, które jasno wskazują, że w ludzkim mózgu obszary odpowiedzialne za odczuwanie bólu fizycznego pokrywają się z tymi odpowiedzialnymi za ból emocjonalny, powstały w wyniku odrzucenia. Można powiedzieć, że gdy czujemy się odrzuceni, to tak, jakbyśmy byli bici i atakowani fizycznie. Stąd okropne katusze, którym podlegają osoby marginalizowane społecznie i odtrącane w najbliższych relacjach. Ma to oczywiście swoje ewolucyjne uzasadnienie – przynależność i konieczność długiego pozostawania pod opieką są konieczne dla naszego przetrwania, więc organizm musiał wykształcić wystarczająco silny mechanizm alarmowy, który będzie informować o odrzuceniu (tym samym bezpośredniemu zagrożeniu życia) i prowokować do ulżenia sobie w bólu za pomocą starań w kierunku odzyskania więzi. Z kolei takie utrwalające się z czasem sposoby na zabieganie o rodzica stają się naszym „standardem” w staraniach o relacje, a tym samym strukturą osobowości.

Aktywację systemu bólu potrafią wywołać nawet wirtualne wydarzenia, takie jak usunięcie z listy znajomych w portalu społecznościowym, hejt internetowy, a nawet nieuzyskiwanie lajków. U młodych osób, które przywiązują do sfery cyfrowej dużą wagę, a jednocześnie niemających bezpiecznych, wspierających więzi, nawet tak błahe wydarzenie jak utrata znajomych na Facebooku potrafi być bodźcem spustowym dla rozwijania się kryzysu.

Wsparcie − od profilaktyki  do redukcji szkód

Tematyka znaczenia więzi dla rozwoju psychicznego człowieka jest bardzo złożona i istotna, a jednocześnie wciąż często pomijana w większości obszarów pomocy, poza niektórymi nurtami psychoterapii. Problem jest tym trudniejszy, że niektóre „stare dobre” metody wychowawcze i sposoby na rozmowę z dzieckiem są po prostu oparte na przemocy psychicznej, traumatyzujące, a przez społeczne usankcjonowanie – również niezwracające naszej uwagi. Powyżej wstępnie zilustrowałem tylko przykładowe konsekwencje wczesnego odrzucenia lub zaniedbania w relacji dziecka i rodzica oraz potencjalne zagrożenia płynące z błędnego koła odtrącania−wycofania. Konsekwencje niepowodzeń w budowaniu bezpiecznych więzi mogą obejmować całe życie jednostki, a ich koszt indywidualny i społeczny potrafi być niewyobrażalny. Jednocześnie wsparcie rodziny, uwzględniające wspomaganie rozwijania więzi i zapobieganie traumom interpersonalnym, pozwala stosunkowo niewielkim kosztem redukować ogrom zagrożeń w przyszłości. W pomaganiu myślimy przecież nie tylko o redukcji szkód już powstałych, ale także o zapobieganiu tym potencjalnym. „Z perspektywy biopsychospołecznej wydaje się oczywiste, że interwencja w jednym pokoleniu rodziny wspiera chroniące zasoby dla kolejnych pokoleń, co może przeciwdziałać międzypokoleniowemu przekazowi trudnych doświadczeń dziecięcych” (Larkin i in., 2014, s. 7).

W praktyce wiedza dotycząca rozwoju więzi oraz umiejętności ich wspierania i modelowania mogą być przydatne na różnych etapach pomagania i w różnych formach interwencji. Naturalnie najwięcej uwagi poświęca się tej tematyce w obszarze psychoterapii, gdzie jest to zwykle jeden z kluczowych tematów pozwalających zrozumieć aktualną dynamikę problemów oraz fundament dla umiejętności bycia we wspierającej relacji terapeutycznej. Ten temat jednak daleko wykracza poza zakres niniejszej pracy.

Bibliografia:

Anda R., Felitti V., Walker J., Whitfield C., Bremner J., Perry B., Dube S., Giles W. (2006). The enduring effects of abuse and related adverse experiences in childhood. A convergence of evidence from neurobiology and epidemiology. W: Eur.Arch.Psychiatry Clin. Neurosci., nr 56(3), s. 174-186.

Brown D., Anda R., Tiemeier H., Felitti V., Edwards V., Croft J., Giles W. (2009).  Adverse childhood experiences and the risk of premature mortality.  W: Amer.Jour.Prev.Med., nr 37(5), s. 389-396.

Dube S., Anda R., Felitti V., Chapman D., Williamson D., Giles W. (2001). Childhood abuse, household dysfunction and the risk of attempted suicide throughout the life span: Findings from Adverse Childhood Experiences Study. W: Jour.Amer.Med.Assoc., nr 286, s. 3089-3096.

Erozkan A. (2011). The attachment styles bases of loneliness and depression. W: Int.Jour.Psych.Couns., t. 3, nr 10, s. 186-193.

Fonagy P. (1999). Male Perpetrators of Violence Against Women: An Attachment Theory Perspective. W: Journal of Applied Psychoanalytic Studies, t. 1, nr 1, s. 7-27.

Fonagy P., Bateman A.W., Allen J. (2014). Mentalizowanie w praktyce klinicznej. Kraków: WUJ.

Eisenberger N. I. (2011). Why rejection hurts: What social neuroscience has revealed about the brain’s response to social rejection. W: Decety J., Cacioppo J. (red.). The Handbook of Social Neuroscience. Nowy Jork: Oxford University Press.

Iyengar U., Kim S., Martinez S., Fonagy P. Strathearn L. (2014). Unresolved trauma in mothers: intergenerational effects and the role of reorganization. W: Frontiers in psychology, t. 5, art. 966, s. 1-9.

Larkin H., Felitti V., Anda R. (2014). Social Work and Adverse Childhood Experiences Research: Implications for Practice and Health Policy. W: Social Work in Public Health, nr 29(1), s. 1-16.

Levy K.N., Johnson B.N., Clouthier T.L., Scala J.W. Temes C.M. (2015). An attachment theoretical framework for personality disorders. W: Canadian Psychology, t. 56, nr 2, s. 197-207.

West M., George C. (2006). Abuse and violence in intimate adult relationships: New perspectives from attachment theory. W: Attachment & Human Development, t. 1, nr 2, s. 137-156.

Żechowski C., Namysłowska I. (2008).  Teoria przywiązania a rozwój zaburzeń psychicznych. W: Józefik B., Iniewicz G. [red.] Koncepcja przywiązania. Od teorii do praktyki klinicznej. Kraków: WUJ.

 

Artykuł pochodzi z miesiąca: Lipiec 2017
Poprzedni artykuł Zasady pomocy psychologicznej osobie doświadczającej przemocy w początkowym kontakcie ze specjalistą
Kolejny artykuł Kiedy czas nie leczy ran

Podobne artykuły Podobne artykuły

Bez stygmatyzacji

Coś nie działa? Rób inaczej O rodzicach nastolatków i profilaktyce

Czy klaps wychowuje?

Czy klaps wychowuje?

Dziedziczenie ubóstwa w enklawach biedy

Formy pomocy pracoholikom inne niż terapia

Rozwiązywanie problemów alkoholowych w domach pomocy społecznej

Rozwiązywanie problemów alkoholowych w domach pomocy społecznej

Program „Candis” w pracy z osobami problemowo używającymi przetworów konopi

PrzyStań dla pacjentów

Luty 2021



str.
3

Z dr. n. med. Sławomirem MURAWCEM, psychiatrą, psychoterapeutą i specjalistą terapii środowiskowej rozmawiała Ewa PĄGOWSKA
Zdrowie psychiczne w pandemii

str.
6

Artur Malczewski
Jak radzą sobie placówki leczenia osób uzależnionych w trakcie epidemii COVID-19?

str.
9

Artur Malczewski
Substancje psychoaktywne w ruchu drogowym w okresie pandemii COVID-19

str.
13

Tadeusz Pulcyn
Nie poddajemy się

str.
16

Z dr hab. prof. Elżbietą ZDANKIEWICZ-ŚCIGAŁĄ, prof. Uniwersytetu SWPS, psycholog, psychotraumatolog, rozmawiała Aleksandra PRZYBORA
Aleksytymia a uzależnienie od alkoholu

str.
20

Agata Sierota
Nałogowe czynności abstynenta, czyli o uzależnieniach zastępczych

str.
23

Tadeusz Pulcyn
Razem zmieniamy jutro

str.
26

Aleksandra Przybora
Kampania NASZA w tym GŁOWA

str.
29

Aneta Gawełek
Traumatyczne przeniesienie w psychoterapii osób z doświadczeniem przemocy

Czytelnia Świata Problemów

Diana Malinowska, „Kiedy praca szkodzi? Wskazówki dla terapeutów pracujących z osobami nadmiernie angażującymi się w pracę”

Diana Malinowska, „Kiedy praca szkodzi? Wskazówki dla terapeutów pracujących z osobami nadmiernie angażującymi się w pracę”

Piotr Szczukiewicz, Drogi do zdrowia.

Piotr Szczukiewicz, Drogi do zdrowia.

Zobacz także:




© 2015 Wszystkie prawa zastrzeżone Świat Problemów.
Zaprojektowane i wykonane przez Sobre
Close Window

Loading, Please Wait!

This may take a second or two. Loading, Please Wait!