Miesięcznik „Świat Problemów”
  • O nas
  • Redakcja
  • Prenumerata
  • Archiwum
  • Dla autorów
  • Kontakt
Przemoc w Polsce ma twarz starej kobiety

Przemoc w Polsce ma twarz starej kobiety

Mówi się, że badacz nie powinien być empatyczny. Przy moich rozmówcach bardzo się starałam, ale kiedy wracałam do domu, na nowo przeżywałam ich tragedie – mówi prof. Małgorzata Halicka, pionierka polskich badań nad przemocą wobec ludzi starszych w rozmowie z Agnieszką Urazińską.

Historia, której nie sposób zapomnieć?

Starsza kobieta – którą mąż bije od lat, której ubliża, grozi, że ją zabije – w końcu postanawia o siebie walczyć. Wielokrotnie zgłasza na policji i w prokuraturze, że jest obiektem przemocy. Nikt jej nie pomaga. Któregoś dnia mąż zaczaja się na nią w mieszkaniu za drzwiami, a gdy ona wchodzi – atakuje ostrym narzędziem. To chyba była siekiera. Opowiadała mi: „proszę pani, on mnie rąbał”. Miała ciężko poranioną głowę i ręce. Cud, że przeżyła. Teraz jest aktywną członkinią grupy wsparcia w jednym z ośrodków pomocy społecznej. Namawia inne osoby, żeby nie były bierne, żeby o siebie walczyły. Mnie ta historia tak porusza, bo pokazuje, jak trudna bywa walka. To było zdumiewające ze strony wymiaru sprawiedliwości, że skargi kobiety pozostawały bez odpowiedzi. Może także dlatego tak pamiętam tę opowieść, że jest nietypowa. Bo ta kobieta próbowała o siebie walczyć.

To takie rzadkie?

Z obserwacji naszego zespołu gerontologów, zajmującego się badaniem przemocy wśród osób starszych, wynika, że ci ludzie rzadko próbują zmienić swoją sytuację. Przyjmują postawę podporządkowania, najczęściej bierności, marazmu. I pokory – niczym nieuzasadnionej. Należy pamiętać, że często są to osoby, którym trudno byłoby działać – bo ze względu na swój wiek i stan zdrowia stały się nieporadne. A jednocześnie – z tego samego powodu są grupą szczególnie narażoną na przemoc i złe traktowanie.

Nieczęsto słyszy się o przemocy wobec seniorów.

Jeszcze do niedawna w Polsce temat nie istniał, szczególnie na forach publicznych. Żeby mówić o problemie, trzeba mieć twarde dane – diagnozę, badanie. O pierwszych danych na temat złej sytuacji w obszarze nadużyć i zaniedbań wśród seniorów można mówić na podstawie badań, jakie przeprowadzone były w Białymstoku, na przełomie lat 80. i 90. XX w., które wykazały, że wiele z nich skarży się na zaniedbanie, przemoc i ma poczucie zagrożenia. Ponad 20% badanych mężczyzn, którzy skończyli 70 lat, skarżyło się na brak opieki, a 12% na izolację od rodziny. Na brak opieki ze strony bliskich narzekało natomiast 19% starszych kobiet, natomiast 12% badanych obu płci mówiło o nadużyciach materialnych opiekunów. Ale nikt tej grupy wiekowej w kontekście przemocy wcześniej nie badał. Na badania w naszym kraju zdecydowaliśmy się w zespole białostockich gerontologów. Pierwszy nasz duży projekt, zrealizowany w latach 2006-2009, przeprowadziliśmy na Podlasiu. W pierwszym etapie badaliśmy opinie 560 osób – m.in. policjantów dzielnicowych, pielęgniarek i pracowników socjalnych. Oparty był na badaniach w środowisku starszych Podlasian. W drugim etapie badań rozmawialiśmy z ponad 600 starszymi osobami ze wsi i miast. Natomiast wywiadem pogłębionym objęliśmy 47 osób, które deklarowały, że stosowana jest wobec nich przemoc.

Jakie były wyniki?

Z naszych badań wynikało, że przemoc wobec starszych osób istnieje, nasila się i przybiera coraz ostrzejszą formę. Ponad 12% badanych wskazywało na kłótnie w rodzinie. Ponad 9% skarżyło się na kierowane pod ich adresem wyzwiska. Około 3% przyznawało, że są szturchani i popychani. Tyle samo mówiło, że doświadcza bicia. Nieco mniej osób mówiło, że są wyganiane z mieszkania i zastraszane.

Ilu polskich seniorów doświadcza przemocy?

Z ostrożnych szacunków wynika, że może to być nawet kilkanaście procent. Mamy jednak świadomość, że takich osób może być sporo więcej. Nie wszyscy mogą się poskarżyć.

Pamięta pani głośne nagranie sprzed kilku miesięcy, na którym opiekunka zatrudniona do pacjentki z demencją pastwi się nad kobietą? Gdyby nie kamera ustawiona przez zaniepokojoną rodzinę, koszmar staruszki trwałby dłużej. Dlatego przemoc wobec starszych ludzi jest tak trudnym do zbadania tematem. Z wieloma osobami nie można porozmawiać, bo to osoby z silną demencją, nieświadome. A przez to są bardziej bezbronne. Z naszych badań wynika, że inna jest przemoc wobec osób po 60. roku życia, wciąż jeszcze sprawnych i aktywnych, od przemocy, jakiej doświadczają schorowani osiemdziesięciolatkowie, często uzależnieni od swoich opiekunów. Tym starszym trudniej szukać pomocy. Często nawet nie próbują tego robić, bo – jak mówią – swoje już przeżyli, chcą tylko doczekać śmierci.

Czy trudno diagnozować seniorów?

W kontekście przemocy to temat szalenie trudny do zdiagnozowania. Bardzo osobisty. Wrażliwy. Ludzie się wstydzą, mówią, że jest to porażka. Mimo że mam doświadczenie badacza i umiem rozmawiać z ludźmi, prowadzenie wywiadów z seniorami było naprawdę dużym wyzwaniem. Trzeba było przełamać barierę wstydu, zachęcić do rozmowy. Na jednej z konferencji, gdy referowałam wyniki badań, ktoś spytał, czy nie uważam, że to było mało etyczne, że jako badacz mogłam wymuszać pewne zwierzenia. Nie, tak nie uważam. Te rozmowy ze mną często miały charakter terapeutyczny. Po fakcie kobiety mi dziękowały, były wdzięczne, że mogły to z siebie wyrzucić i że ktoś chciał je wysłuchać.

To były głównie kobiety?

Przemoc w Polsce ma twarz kobiety. Także przemoc wobec starszych. Choć oczywiście mężczyźni też jej doświadczają, , to jednak są w mniejszości.

Kto stosuje przemoc wobec seniorów?

To też zależy od płci. Kobiety doznają przemocy najczęściej ze strony męża albo syna, rzadziej od wnuków, córek albo synowych. Starsi mężczyźni są traktowani przemocowo najczęściej przez synów, niektórzy także wnuków. Można więc podzielić osoby stosujące przemoc na opiekunów i współmałżonków.

Pani sporo czasu poświęciła badaniom przemocy w małżeństwach seniorów.

Sama przeprowadziłam kilkadziesiąt wywiadów. Z badań wynikało, że to przemoc – psychiczna, fizyczna, seksualna i ekonomiczna – która ciągnie się latami. W wielu przypadkach kobiety wykazywały niemalże poddaństwo wynikające z miłości do dzieci. W imię tej miłości znosiły przez lata bicie i wyzwiska. Bardzo często wspólnym mianownikiem tych historii było uzależnienie ekonomiczne od współmałżonka, które utrudniało kobietom podejmowanie jakichkolwiek działań obronnych. Słyszałam też o tym, że więzy małżeńskie są nierozerwalne. Pamiętajmy, że mówimy o pokoleniu osobliwym – ludzi głęboko wierzących i praktykujących, dla których rodzina to świętość. Ich środowisko nie wspiera, gdy decydują się te więzy zerwać.

Znam 63-letnią kobietę, która po latach pokornego znoszenia przemocy, rozwiodła się z mężem, a nawet układa sobie życie z innym. Od bliskich słyszała, że rozwód to grzech, a w jej wieku nie wypada już się zakochać.

Miała dużo szczęścia! Aby po latach wyzwolić się z przemocowej relacji, oprócz odwagi i siły, potrzebny jest jeszcze szczęśliwy zbieg okoliczności. Z naszych badań wynika, że tylko nieliczna grupa kobiet była w stanie skutecznie zawalczyć o siebie – wnosiły sprawę do sądu, o eksmisję. I wcale nie było im łatwo.

Pamiętam wywiad, który prowadziłam z kobietą w jednym z miast w zachodniej Polsce. Ona wygrała swoją spokojną starość tylko dlatego, że miała pieniądze uzbierane na czarną godzinę. Żeby pozbyć się z domu męża – sprawcy przemocy – wykupiła mu na jakiś czas pobyt w hotelu. Tylko dlatego udało się skutecznie przeprowadzić eksmisję. A przecież nie jest oczywiste, że starsza osoba ma nie tylko siłę i odwagę, ale jeszcze sporo pieniędzy. To było kilka lat temu, prawo było jeszcze bardziej kulawe, niż dziś. Teraz eksmisję przeprowadza się łatwiej.

Ale sytuacja daleka jest od ideału, bo co z tego, że jest nakaz eksmisji, skoro sprawca – mimo że nie zamieszkuje pod jednym dachem – wciąż nachodzi żonę na klatce schodowej, pod domem, w pracy, bo nie ma zakazu zbliżania się do ofiary. Pamiętam historię pani ze wsi, która skarżyła się, że eksmitowany przemocowy eksmąż wprawdzie do domu nie wchodzi, za to na noc wraca spać do stodoły. Ona czuje się zagrożona, a on doskonale o tym wie i chyba właśnie o to mu chodzi. W przypadku małżeństw seniorów zauważyliśmy, że czynnikiem wyzwalającym zachowania przemocowe może być sam wiek emerytalny. Dotyczy to mężczyzn, którzy spełniają się przez pracę i zadania z nią związane. U kobiet jest inaczej, bo one najczęściej spełnienie znajdują w rodzinie, wychowaniu dzieci, a zakończenie pracy nie jest dla nich szokiem. Mężczyźni, gdy kończy się praca, a nie mają pasji, która mogłaby ją zastąpić, tracą grunt pod nogami. Brakuje zadań, zostają siły i emocje. I obserwujemy nowe zjawisko – po przejściu na emeryturę dochodzi do nadużyć wobec bliskich, czyli najczęściej wobec żony, jakich wcześniej nie było.

Co z seniorami, którzy doświadczają przemocy ze strony opiekunów?

O tym można długo mówić. Najczęściej doświadczają przemocy psychicznej. Mamy do czynienia z wyzwiskami, obrażaniem, kpiną. Czasem od tego się zaczyna, a kończy na przemocy fizycznej. Popychanie, trącanie, wymierzanie ciosów, duszenie, szarpanie – lista jest długa. Przemocą jest też odmawianie jedzenia czy brak poszanowania zwyczajów starszej osoby – nie pozwalanie na modlitwę, zabieranie pamiątek czy zmuszanie do spania o konkretnej godzinie. Osobna grupa to przemoc ekonomiczna, czyli zabieranie renty lub emerytury, wyprzedaż rzeczy z mieszkania. Ta forma dość często powracała w wywiadach, szczególnie na wsiach, gdzie motywem były nieuregulowane sprawy majątkowe czy dziedziczenie gospodarstwa. W każdym przypadku stosowania tej przemocy mamy do czynienia z wykorzystaniem przez sprawcę swojej przewagi nad osobą, wobec której przemoc jest stosowana. Najczęściej jest to działanie z premedytacją.

To okrutne.

Nie będę usprawiedliwiać osób, które stosują przemoc wobec ludzi starych. Ale mogę wskazać na możliwe źródła przemocy. Z badań wynika, że wzory zachowań z dzieciństwa, przenoszone pokoleniowo, również odgrywają dużą rolę. Jeśli dziecko wychowywane było w rodzinie przemocowej i widziało, że ojciec źle traktuje matkę, ze sporym prawdopodobieństwem może przyswoić wzory zachowań i w dorosłym już życiu zachowywać się podobnie – wobec własnej rodziny lub rodzica seniora. Proszę sobie też wyobrazić, że w naszym kraju od wieków opiekę nad osobami starszymi sprawowały ich rodziny. Żyliśmy w wielopokoleniowych domach, gdzie w naturalny sposób każdy odgrywał swoje role społeczne. To się zmieniło. Młodsze pokolenia pochłonięte są pracą, własnymi obowiązkami związanymi z utrzymaniem rodziny. I nagle na takiego dorosłego syna czy córkę spada obowiązek opieki nad niesamodzielnym rodzicem. Często taka osoba zostaje sama z tą wiadomością – nie stać jej na zapewnienie prywatnego domu opieki, a na państwowy trzeba długo czekać. Czasem nie ma warunków, aby we własnym domu zapewnić staremu ojcu lub matce oddzielny pokój. Bywa, że opiekun ma z jednej strony zobowiązania wobec seniora, a z drugiej – wobec własnych wnucząt. Jest na to nawet specjalna nazwa; mówimy o „sytuacji sandwicza”. To sytuacja nie do pozazdroszczenia. Opiekun może być zły, sfrustrowany, zmęczony. Traci cierpliwość. Granica jest cienka i łatwo ją przekroczyć.

Czasami opiekunowie narzekają, że opieka nad seniorem to potężne obciążenie psychiczne.

Już chyba w latach 70. XX w. czytałam w niemieckiej literaturze artykuł badacza, który pisał o opiece nad seniorem, że to sytuacja anomiczna, czyli taka, w której brak jasnych reguł albo normy są zaburzone. Wtedy się z nim nie zgadzałam, ale im bardziej interesowałam się gerontologią, tym bardziej go rozumiałam. Nie zawsze ludzie starzeją się pomyślnie. Bywa, że choroba Alzheimera czy inne choroby otępienne wyzwalają w seniorach dokuczliwe zachowania i silną agresję.

Z wiekiem ujawniają się także charakteropatie, które trudno przewidzieć. Znam przypadek mężczyzny, który przez długie lata był wspaniałym partnerem, niekonfliktowym mężem. W wieku senioralnym, już po andropauzie, jego popęd seksualny był wzmożony do tego stopnia, że mężczyzna podporządkował mu całe życie, nie sposób było z nim funkcjonować; dla rodziny stał się uciążliwy, bywał agresywny.

Trzeba pamiętać także o emocjach opiekuna.

Władysław Tatarkiewicz powiedział, że każdy człowiek ma swoją pojemność na cierpienie. Jeśli się tę pojemność przekroczy, to psychika pęka. Z opiekunami osób starszych bywa podobnie. Z jednej strony czują obowiązek sprawowania opieki nad bliskim, z drugiej – ubywa im sił, szwankuje zdrowie. I może dochodzić do sytuacji zaburzenia relacji. Taka sytuacja może prowadzić do nadużyć i zaniedbań opiekuńczych. Dla obu stron jest źle. Obie cierpią. Nie da się zrozumieć czyjejś sytuacji, jeśli się tego nie przeżyło.
Gdzie szukać rozwiązania? Trzeba wspierać system opieki nad seniorem oparty na rodzinie i rozbudować sieć instytucji, które mogą rodzinę otoczyć pomocą. Myślę o domach opieki, a także domach dziennego pobytu dla osób starszych.

W Polsce oczekuje się od rodzin, że będą się opiekować starszymi. Domy opieki to ostateczność. Mówi się nawet, że to instytucje totalne.

Wiem, ale się nie zgadzam. Instytucja totalna to taka, w której jednostka jest stłamszona, niemal więziona, gdzie może panować klimat agresji. Owszem, tak kiedyś wyglądały domy pomocy społecznej. Kiedy przed laty chodziłam ze swoimi studentami na zajęcia do placówek opiekuńczych, były tam duże sale i często nieprzyjemnie pachniało, bo brakowało środków do dezynfekcji i czyszczenia, mydła oraz innych środków higienicznych. Czasy się zmieniły, ośrodki wyglądają często jak miłe pensjonaty, o podopiecznych się dba, a atmosfera jest przyjazna. System, to ludzie, którzy go tworzą. A ludzie bywają też zawodni. I, tak jak w rodzinach, w ośrodkach też może dochodzić do przemocy. Ale nie są to sytuacje powszechne. Ja też, gdy myślę o własnej starości, czuję, że wolałabym dożyć w rodzinie. Ale to myślenie trzeba zweryfikować. Bo czy mogę żądać, aby moje dzieci podporządkowały swoje życie moim potrzebom? Znam osoby, które zbudowały wielki dom, bo miały nadzieję, że będzie w nim mieszkało kilka pokoleń. Teraz mają problem, bo dzieci poszły na swoje, a taki duży dom trudno jest sprzedać.

Lekarze alarmują, że w szpitalach wielu jest seniorów, którymi rodziny nie chcą się opiekować. Zdarza się, że tacy ludzie leżą w szpitalu aż do śmierci. Czy to też jest ze strony bliskich forma przemocy?

Spotkałam się z taką opinią, ale jej nie podzielam. Byłabym ostrożna z traktowaniem takiego zachowania jako przemocy.

Polacy starzeją się w zastraszającym tempie i już za dwie dekady jedna trzecia z nas będzie seniorami. Skoro już teraz starsi ludzie doświadczają agresji i nie ma się nimi kto opiekować, to co nas czeka? Spokojnie. Aż tak nie wyolbrzymiałabym problemu. Jako społeczeństwo osiągamy coraz wyższy status ekonomiczny. Będą się pojawiały ośrodki dziennego i całodobowego pobytu. Może być tak, jak w Niemczech, że będziemy zatrudniać prywatnych opiekunów do starszych. Niemcy zatrudniają opiekunki z Polski i są z nich bardzo zadowoleni. Czas pokaże, kogo my będziemy zatrudniać. Jeśli zaś chodzi o przyszłych seniorów, to też jestem dobrej myśli. Młodsze pokolenia są bardziej świadome swoich praw. Widać to na przykładzie młodych małżeństw. Kobiety nie czują się bezwzględnie podporządkowane partnerom, umieją o siebie zadbać. Mniej skłonne są tkwić w związkach „dla dobra dzieci”. Przyszli seniorzy z większą siłą będą się prawdopodobnie przeciwstawiać ewentualnej agresji ze strony opiekunów.

Trzeba im przypominać, że mogą o siebie walczyć?

Koniecznie. Tym bardziej, że na szczęście możliwości zapobiegania przemocy wobec starszych jest coraz więcej. Mamy Niebieską Kartę i – co najważniejsze – budowana jest świadomość, że taki problem jest. Jeszcze kilka lat temu w czasie wywiadów obserwowałam, że jedną z większych przeszkód był brak zrozumienia, na przykład przez pracowników służb społecznych czy policjantów, specyfiki starszych ludzi. Czasem trzeba coś wytłumaczyć, coś dwa razy powtórzyć, powiedzieć głośniej, bo nie słyszą, wykazać się cierpliwością. Widzę, że stróże prawa coraz lepiej sobie radzą, a dzięki temu skuteczniej mogą starszym ludziom pomagać. Bo ta pomoc jest bardzo potrzebna i oczekiwana. Przekonałam się o tym, kiedy wyniki badań opublikowaliśmy w książce „Przemoc wobec ludzi starych”, a po premierze jeździliśmy na wyjazdy studyjne do kilku miast w województwie podlaskim. To były spotkania w terenie – z policjantami, pracownikami socjalnymi, młodzieżą szkolną i innymi zainteresowanymi osobami. Po jednym z takich spotkań podszedł do mnie starszy człowiek. Mówił, że przyszedł na spotkanie, bo poprosiła go o to sąsiadka, która doświadcza przemocy i szuka ratunku. Ten człowiek dziękował za informacje, za rady. To była dla mnie największa nagroda.

Jak pomóc seniorom, którzy doświadczają przemocy?

Usłyszeć ich wołanie o pomoc i zareagować. Jeśli widzimy przemoc wobec starszych, jeśli podejrzewamy że komuś dzieje się krzywda, trzeba zadzwonić na numer „Niebieskiej Linii” lub na policję. Niezbędne są działania edukacyjne – trzeba mówić ludziom, że istnieje takie zjawisko, jak przemoc wobec starszych, bo naprawdę nie wszyscy mają tego świadomość. Myślę na przykład o kampaniach społecznych. Konieczne jest także objęcie programem terapeutycznym sprawców przemocy, żeby pracować nad zmianą ich postaw. To naprawdę ma sens. Potrzebne są także regulacje prawne, żeby pociągnąć do odpowiedzialności osoby, które zaniechały obowiązków zawodowych – na przykład prokuratorów, pracowników socjalnych, czy policjantów.

Poprzedni artykuł System przeciwdziałania przemocy a sytuacja osób starszych
Kolejny artykuł Kobiety piją inaczej niż mężczyźni

Podobne artykuły Podobne artykuły

Odrzućmy ten pokoleniowy spadek

Jak kultura, język i życie społeczne wpływają na postrzeganie problemu przemocy?

Jestem do niczego…

Jestem do niczego…

Apteczka Pierwszej Pomocy Emocjonalnej

Bezpieczna przystań, czyli program redukcji szkód

Bezpieczna przystań, czyli program redukcji szkód

Mity na temat uzależnienia od pracy

Zasady pomocy psychologicznej osobie doświadczającej przemocy w początkowym kontakcie ze specjalistą

Obserwować, słuchać, wspierać

Grudzień 2020



str.
3

Aleksandra Przybora
Systemowa terapia rodzin

str.
7

Sylwia Kita
Przemoc w okresie pandemii – jak sobie pomóc?

str.
10

Katarzyna Kulesza
Pandemia przemocy

str.
12

Janina Krystyna Czech
Trening umiejętności wychowawczych 12 dla rodziców wychodzących z uzależnienia

str.
14

Agata Sierota
Związki niepijących alkoholików

str.
17

Katarzyna Kulesza
Szansa na wyjście z przemocy

str.
20

Ewa Krzyżak-Szymańska, Andrzej Szymański
Problemowe korzystanie z telefonu 20 komórkowego przez młodzież z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu lekkim

str.
24

Z Iwoną Spychałą-Długosz – zastępcą burmistrza Miasta Mikołów odpowiedzialną m.in. za sprawy społeczne, Aleksandrą STOLARSKĄ – przewodniczącą GKRPA w Mikołowie oraz Magdaleną AUGUSTYNOWICZ – starszym inspektorem ds. przeciwdziałania uzależnieniom rozmawiał Daniel MELEROWICZ
Gminna Komisja Rozwiązywania 24 Problemów Alkoholowych w Mikołowie – przykład modelowych działań profilaktycznych

str.
27

Agatą KALINOWSKĄ – psycholożką Fundacji ITAKA, realizatorem kampanii edukacyjnej na temat ucieczek dzieci i młodzieży, rozmawiała Anna HERNIK-SOLARSKA
Dzieci uciekające od problemów

str.
30

Z Katarzyną PRZYBOROWSKĄ – pomysłodawczynią kampanii społecznej Stowarzyszenia OPTA „Rozchodzi się o dzieci”, Dorotą SAKŁAWSKĄ – mediatorką i koordynatorką tego projektu oraz Aleksandrą MIĘSIAK – socjoterapeutką i Moniką WINEK – psychoterapeutką, rozmawiał Tadeusz PULCYN
Ważne jest niewikłanie dziecka w konflikt rodziców

Czytelnia Świata Problemów

Diana Malinowska, „Kiedy praca szkodzi? Wskazówki dla terapeutów pracujących z osobami nadmiernie angażującymi się w pracę”

Diana Malinowska, „Kiedy praca szkodzi? Wskazówki dla terapeutów pracujących z osobami nadmiernie angażującymi się w pracę”

Piotr Szczukiewicz, Drogi do zdrowia.

Piotr Szczukiewicz, Drogi do zdrowia.

Zobacz także:




© 2015 Wszystkie prawa zastrzeżone Świat Problemów.
Zaprojektowane i wykonane przez Sobre
Close Window

Loading, Please Wait!

This may take a second or two. Loading, Please Wait!