Miesięcznik „Świat Problemów”
  • O nas
  • Redakcja
  • Prenumerata
  • Archiwum
  • Dla autorów
  • Kontakt
Rób	tak, jakbyś…

Rób tak, jakbyś…

O Kroku Drugim Anonimowych Alkoholików z MESZUGE  rozmawia  Mika Dunin.

Mika Dunin: Myślę, że osoba, która przychodzi do AA i  słyszy: „Uwierzyliśmy, że Siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie” od razu może mieć problem.

Meszuge: Oczywiście, że może i chyba większość ma ten problem. Bo jak wygląda Drugi Krok z perspektywy nowicjusza? To jest zupełnie niewiarygodne: mówią tu, że mogę wyzdrowieć, podczas gdy terapeuta twierdzi, że to niemożliwe. Minęło wiele lat w AA, zanim zaczęły do mnie docierać sygnały, że ta problematyczna kwestia zdrowia, które miałoby nam zostać przywrócone, nie dotyczy zdrowia w ogólnym sensie; nie chodzi o przywrócenie stanu sprzed uzależnienia.

To błąd w tłumaczeniu z języka angielskiego.

W  tłumaczeniu tego jednego zdania błędów jest więcej, ale  patrząc chronologicznie, ten rozszyfrowaliśmy jako pierwszy. Ostatecznie sanity można przetłumaczyć jako zdrowy rozsądek, poczytalność, zdrowe myślenie. I to właśnie może zostać przywrócone.

Nie chodzi o zdrowie fizyczne ani o to, że będzie można pić „normalnie”.

Coś w  rodzaju alergii na etanol pozostaje i w tym sensie alkoholizm jest chorobą trwałą. Co też było dla mnie ważne: trwałą, a nie – jak mówią terapeuci – nieuleczalną. Bo to niezupełnie to samo. Po przeczytaniu w  Wielkiej Księdze opinii doktora Silkwortha, że alkoholizm jest czymś w rodzaju alergii, można by się zastanawiać, czy człowiek, mający alergię na strusie pióra, jest chory czy zdrowy, dopóki się z tymi piórami nie styka?

Kolejny błąd w tłumaczeniu polega na niewłaściwym zastosowaniu dużych liter w określeniu „Siła Większa”, co nowicjuszom (ale nie tylko) natychmiast kojarzy się z Bogiem. W tym kroku nie ma mowy o  Bogu. Mógłbym powiedzieć, że chodzi o jakąkolwiek siłę większą niż moja własna. Określenie „większa” jest tylko wskazaniem, przydawką przymiotną, a nie drugim członem podmiotu. Nie ma Siły Większej, jest Siła większa. Co widać w druku, ale niestety nie słychać.

Spotkałam się z rozmaitymi, czasami zaskakującymi, pomysłami na wyjaśnienie kwestii „Siły większej” w tym Kroku. Na przykład: nie musisz wierzyć w nic nadprzyrodzonego, możesz uwierzyć choćby w klamkę czy nogę od krzesła, i to na razie wystarczy.

Być może ludzie, którzy to wymyślili, kierowali się jakąś myślą przewodnią, której my nie znamy, ale dziś brzmi to absurdalnie. Nie chodzi o  jakąkolwiek siłę. Jeśli mówię o Sile większej niż moja własna, mam na myśli siłę,  która będzie w stanie zrobić dla mnie to, czego ja sam nie jestem w stanie zrobić. Nie sądzę, żeby klamka czy noga od krzesła cokolwiek dla mnie zrobiły. Ale już medycyna może zrobić coś, czego sam nie potrafię. Być może mechanik samochodowy potrafi naprawić moje auto, którego ja naprawić nie umiem. Może okulista rozwiąże mój problem ze wzrokiem, dopasowując okulary. Za każdym razem to jest ktoś lub coś, co dysponuje siłą (umiejętnościami, doświadczeniem) większą niż moja własna.

Co ma być tą siłą w odniesieniu do alkoholika, który trafia do AA?

To się zmienia wraz z upływem czasu. Moim zdaniem najprostsza i  chyba najczęściej stosowana propozycja wobec tych ludzi, którzy są – jeszcze albo w ogóle – z Bogiem na bakier, to stwierdzenie faktu, że doświadczenia ponad 80 lat Wspólnoty AA w dziedzinie alkoholizmu są na pewno siłą większą niż twoja własna. Zebrane razem doświadczenia tych wszystkich ludzi, ich wiedza, sprawdzone rozwiązania z pewnością są więcej warte niż to, co ty sam jesteś w stanie wymyślić. I  od tej perspektywy można zacząć, a jak ktoś się uprze, to i na tym skończyć. Nie będzie się działa żadna tragedia.

Przez błędne użycie dużej litery w określeniu „Siła Większa”, niektórzy uczestnicy AA niepokoją się i buntują, że jakiś alkoholik – sponsor – ma być teraz ich Bogiem! Czy sponsor może albo ma być dla nowicjusza Siłą większą?

Sponsor nie jest Siłą Większą dla nowicjusza czy podopiecznego, ale w pewnym sensie reprezentuje Siłę większą. W tym przypadku rozumianą jako zbiorowa mądrość czy doświadczenie Wspólnoty AA.

Jaka jest kolejna trudność ze zrozumieniem Drugiego Kroku?

Przekonanie, że muszę się ochrzcić, zacząć chodzić do kościoła (moim znajomym wydawało się, że muszą wrócić do Kościoła). Po pierwsze, w ogóle nie ma tutaj mowy o Bogu, ale takie jest przeświadczenie ze względu na błędny zapis, a po drugie – słowa, od których zaczyna się Drugi Krok także nie są najlepiej przetłumaczone. To w zasadzie nie jest błąd, lecz tłumaczenie nie oddaje sensu. Uwierzyliśmy, że Siła większa… tyle, że w oryginale nie ma we belived, tylko jest came to believe – doszliśmy do wiary. Ci ludzie opowiadają nie o tym, że na etapie Drugiego Kroku coś się wydarzyło i nagle uwierzyli. Oni mówią, że w całym procesie pracy na Programie 12 Kroków doszli do wiary.

W  tym prostym i  banalnym Drugim Kroku na nowicjusza czyhają co najmniej trzy albo cztery pułapki. Jedną z nich jest przekonanie – bardzo często spotykane  w AA – że Krok Drugi (i wiele innych) stawia się raz i sprawa zamknięta. Prawie zawsze uważałem inaczej – że Kroki są całością, mam je stosować  w całym moim życiu, a nie wybiórczo. I w dużej mierze pomógł mi to sobie uświadomić właśnie ten krok. Nie mogę jakoś tam, choćby najrzetelniej, zrobić Drugiego Kroku i o nim zapomnieć, i iść dalej. Alkoholicy mówią o procesie – oni doszli do wiary.

Doszli do wiary w co?

A  choćby w  Boga albo w  to, że ten Program działa lub w to, że Anonimowi Alkoholicy mają dobry pomysł na moje – osoby uzależnionej – życie. Tak się buduje wiarę. Oczywiście, mądrzy ludzie powiadają, że wiara jest łaską i to się zgadza, ale tylko w odniesieniu do Boga. Bo jeżeli idę do dentysty, to wierzę, że on mi pomoże, nie muszę do tego angażować Pana Boga. Tutaj chodzi również o tego rodzaju wiarę, nie tylko metafizyczną i nadprzyrodzoną. Mielibyśmy więc Krok Drugi w zasadzie w takiej wersji: Doszliśmy do wiary, że Siła, która jest większa niż nasza własna, może przywrócić nam zdrowy rozsądek. Może gdyby w taki sposób ten krok był tłumaczony nowicjuszom, to problemów byłoby zdecydowanie mniej.

Myślę, że problem tkwi też w pewnej cesze alkoholików: nie zapytam, sama wymyślę, bo nie mogę się przyznać do niewiedzy.

Co odróżnia alkoholików od ludzi zdrowych? Ludzie zdrowi budują swoje przekonania na wiedzy i doświadczeniu, a  alkoholicy mają przekonania zamiast wiedzy i doświadczenia. Co robią ludzie zdrowi, kiedy czegoś nie wiedzą, a chcieliby wiedzieć? Pytają albo doczytują. Alkoholicy w analogicznej sytuacji wymyślają jak jest. Nie wiem, nie rozumiem czegoś, to wymyślę, stworzę to. W konsekwencji żyjemy w urojonym świecie własnych przekonań, zbudowanych z  własnych rojeń, które z rzeczywistością nie mają wiele wspólnego i dalibyśmy się za te przekonania zabić, bo w nie autentycznie wierzymy.

To pierwsze słowo Drugiego Kroku „uwierzyliśmy” bywa barierą dla tych, którzy są albo uważają się za ateistów, nie wierzą w żadnego Boga.

Warto wtedy wytłumaczyć, że to nie musi chodzić o wiarę w siły nadprzyrodzone. Wystarczy, żebym zaczął wierzyć w  jakąkolwiek siłę. Ostatecznie każdy z nas wierzy. To jest proste. Jeśli nie wyskakuję z czwartego piętra przez okno, to dlatego, że wierzę, że się zabiję. Jeżeli podaję pani w sklepie pieniążek, wierzę, że w zamian da mi bułkę. Żyjemy w świecie wierzeń i większość z nich nie ma związku z Bogiem ani religią.

Czyli wystarczy, że uwierzę, że ten Program może zadziałać w moim przypadku i że sponsor może mi pomóc? 

W  zasadzie tyle wystarczy. Chodzi o to, żebym się przestał upierać, że jeżeli sobie sam nie poradzę, to nikt mi nie pomoże. To było jedno z przekonań w moim życiu, motto życiowe: „Nie licz nigdy i na nikogo, radź sobie sam albo zdychaj”. Z takim podejściem nie byłem w stanie skorzystać z niczyich doświadczeń,z niczyjej mądrości. Zresztą, to było widoczne w codziennym życiu – nie wierzyłem lekarzom, nauczycielom… jakoś funkcjonowałem w tym świecie, ale właśnie – jakoś. Podejrzliwie i za każdym razem, jeśli to tylko było możliwe, robiąc po swojemu. Jeżeli wierzę, że lekarz może mi pomóc – a chyba po to właśnie do niego idę – to wydawałoby się, że gdy dostanę zalecenia, będę się do nich stosował. A co się dzieje? Dostaję receptę, na której jest napisane trzy razy dziennie po jednej tabletce, ale dochodzę do wniosku, że jak będę brał dwa razy dziennie po dwie, to będzie lepiej. To w  końcu wierzę czy nie wierzę, że lekarz potrafi mi pomóc?

Ale ja wiem lepiej…

I  wynika to najczęściej z  niedostatecznej wiary w kompetencje tej osoby, w  jej umiejętności, możliwość udzielenia profesjonalnej pomocy. Tak samo jak lekarzy, dotyczy to urzędów, instytucji, rozmaitych specjalistów, w zasadzie całego świata. Boga też, jeżeli kiedyś się do niego dojdzie. Najczęściej podłożem takiego zachowania jest strach, ale jego źródło może tkwić w różnych obszarach: że zrobią mi na złość, naciągną mnie, że stracę zdrowie i pieniądze, że ten ktoś nie do końca się zna na rzeczy. Częstą przyczyną jest też przekonanie, że ja jestem wyjątkowy, dlatego potrzebuję wyjątkowego traktowania, a „on o tym nie wie, ja wiem lepiej!”.

A jak pomóc nowicjuszowi uwierzyć? Czy to zadziała tylko na ludzi już tak zdesperowanych, że zrobią wszystko? Choć wydaje mi się, że można być zdesperowanym, a i tak nie ufać.

Jasne, że można. Wielu moich znajomych, alkoholików „wolało” umrzeć niż przyznać, że oni nie mają racji, że ich pomysły na życie się nie sprawdzają. A jak pomóc nowicjuszowi? Od kiedy jestem w AA, na mityngach słyszałem taką radę czy sugestię: „Rób, tak jakbyś…”. Rozmawiam z  alkoholikiem, mówię: „Słuchaj, czuję, że ty w to nie wierzysz, ale umówmy się, że przez sześć miesięcy będziesz robił to, co ci zasugeruję czy podpowiem, będziesz to robił z pełnym zaangażowaniem, tak jakbyś w to wierzył”. „Ale ja nie mam przekonania…”. „Rozumiem, to rób tak, jakbyś miał to przekonanie”. W ten sposób można zacząć realizować Program. I tu  znowu zachodzi ten proces dochodzenia do wiary – jeśli przez jakiś czas będę wykonywał zalecenia sponsora, to pojawią się też efekty, a jeżeli one będą korzystne,  zaczynam wierzyć, że to działa. Na początku ta wskazówka „rób tak, jakbyś”, jest tylko postanowieniem, tu nie ma jeszcze wiary. Natomiast, gdy wyraźnie widać pozytywne efekty, zaczyna się zmieniać w realną wiarę.

Podsumowując – co jest do zrobienia w Drugim Kroku? 

Rób tak, jakbyś… bez względu na to, czy ci się to podoba czy nie, czy masz przekonanie, czy go nie masz, rób dokładnie to, co sugeruje ci sponsor. Nie sabotuj tego, nie próbuj (jak ja kiedyś) udowadniać, że to na pewno nie będzie działać. Trzeba wykrzesać z siebie odrobinę samozaparcia, żeby zacząć robić coś, do czego nie ma się przekonania. Ja na początku nie wierzyłem. Jeżeli nie pomogła mi nowoczesna terapia odwykowa, to jakim cudem miałem uwierzyć, że pomoże mi banda eks-meneli? Przecież to jest niemożliwe. Zacząłem jednak obserwować ludzi w AA, potem niektórych z nich naśladować i zobaczyłem efekty. Tak się rodziła moja wiara, i  prawdopodobnie tysięcy ludzi, że oferta Anonimowych Alkoholików ma jakiś sens. Nie w sensie bardzo ogólnym, dla jakiegoś bliżej nieokreślonego społeczeństwa, tylko konkretnie dla mnie. A  wiara w  Boga być może przyjdzie z czasem.

Ale nie o tym jest ten Krok.

On jest, w największym skrócie, o przyjęciu pewnej postawy życiowej – że zaczynam być otwarty na inne rozwiązania niż tylko te, które sam wymyśliłem. „Ja nie wiem, czy to jest tak, jak mi mówisz, ale nie mam już żadnych pomysłów, więc nawet jeśli nie wierzę, że to ma sens, zrobię to, co mi proponujesz”. A gdy zrobię raz, drugi, piąty, zaczynają się pojawiać pozytywne zmiany w moim życiu. W  książce „Dwanaście Kroków i  Dwanaście Tradycji” czytamy: „Nie musisz natychmiast przełknąć całego Drugiego Kroku. Sam pamiętam, że realizowałem ten Krok stopniowo, powoli i nie od razu. (…) Trudno mi powiedzieć, przy jakiej okazji i którego dnia uwierzyłem w Siłę Większą ode mnie, ale z całą pewnością mam tę wiarę dzisiaj. Aby to osiągnąć, musiałem jedynie zaprzestać walki i stosować całą resztę Programu AA z taką gorliwością, na jaką było mnie stać”. To nie jest tak, że albo postawiłem ten Krok, albo nie. A jak nie postawiłem, to nie mogę pójść dalej. Po prostu przyjmuję, nawet niech to będzie na siłę, inną postawę życiową. Tylko tyle.

Czy to oznacza, że teraz trzeba już wszystkim ufać, oddać się w ich ręce, nawet jeśli wydaje mi się, że ich kompetencje pozostawiają wiele do życzenia?

Nie. Na świecie jest wielu oszustów, wielu ludzi złej woli albo takich, którzy się po prostu mylą, choć działają w dobrej wierze. Dlatego proponuję, aby pytać, pytać, pytać i jeszcze raz pytać. Jeżeli nie wiesz, co zrobić – zapytaj. Jeżeli nie podoba ci się sugestia, to zapytaj dodatkowo pięć innych osób.

Można przecież pytać w taki sposób i takich osób, żeby uzyskać oczekiwaną odpowiedź…

Oczywiście. Ale trzeba też mieć absolutne minimum świadomości – muszę się zastanowić, co robię i po co. Jeżeli jestem nastawiony na negowanie wszystkiego i chcę sobie albo komuś coś udowodnić, to się na pewno nie uda. W tym fragmencie z 12×12 czytamy: „Musiałem tylko zaprzestać walki”. To może w razie wątpliwości zapytam nie tylko jednego człowieka, najlepszego przyjaciela, którego jeszcze trochę okłamię, opisując mu sytuację. Przecież to nie ma sensu, po co to w ogóle robić? Oszukuję jego, oszukuję siebie i z tego ma wyjść coś wartościowego? Jeśli mam jakiekolwiek wątpliwości, to powinienem zapytać. Jeśli nie mam żadnych wątpliwości, to mam pytać tym bardziej, bo moja głowa może mnie oszukiwać. Oczywiście to nie jest stan na zawsze, nie będę musiał w nieskończoność wszystkich o wszystko pytać. Niektóre rzeczy, gdy je dwa-trzy razy sprawdzę, staną się moim doświadczeniem, a nie tylko przekonaniem. Jeżeli ktoś potwierdzi mój pomysł raz, drugi, trzeci, najlepiej różni ludzie i w innych okolicznościach, to mam już na ten temat wiedzę. Tak się wychowują dzieci. Alkoholicy są na przyspieszonym kursie dojrzewania życiowego, w związku z czym odbywa się to w bardzo intensywny sposób i niestety – w dorosłym życiu.

Poprzedni artykuł Bezpieczna przystań, czyli program redukcji szkód
Kolejny artykuł Rezygnuję z samowoli

Podobne artykuły Podobne artykuły

Kilka refleksji na temat systemu przeciwdziałania przemocy w rodzinie

Stowarzyszenie „Joker” – partnerska współpraca z gminą

Dostęp do konopi indyjskich w celach medycznych w Niemczech

Fitoreksja – zagłuszanie lęku

Trening poczucia godności

Warto inwestować we współpracę

Poczucie winy znika, gdy jestem OK

Mewa

Styczeń 2021



str.
3

Honorata Skrętowska
Superwizja w psychoterapii: funkcja i obszary do pracy

str.
7

Adam Chojnacki
Wieloperspektywiczna superwizja w obszarze przeciwdziałania przemocy

str.
12

Z Wandą PASZKIEWICZ – psychoterapeutką, superwizorką, kierowniczką Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”, rozmawiała Aleksandra PRZYBORA
Superwizja Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”

str.
16

Anna Maria Nowakowska
Marzenie ściętej głowy

str.
19

Z dr. Adamem KŁODECKIM – psychologiem, psychoterapeutą, superwizorem psychoterapii uzależnień rozmawiał Tadeusz PULCYN
Terapia online i przez telefon

str.
21

Agata Sierota
Uzależnienia krzyżowe w kontekście politoksykomanii

str.
25

Aleksandra Przybora
Dzieci i młodzież w okresie pandemii COVID-19 – relacja z seminarium

str.
27

Anna Puchacz-Kozioł
Zagadnienia prawne związane z przetwarzaniem danych osobowych przez gminne komisje rozwiązywania problemów alkoholowych

str.
27

Tadeusz Pulcyn
Nie odpuszczam

Czytelnia Świata Problemów

Diana Malinowska, „Kiedy praca szkodzi? Wskazówki dla terapeutów pracujących z osobami nadmiernie angażującymi się w pracę”

Diana Malinowska, „Kiedy praca szkodzi? Wskazówki dla terapeutów pracujących z osobami nadmiernie angażującymi się w pracę”

Piotr Szczukiewicz, Drogi do zdrowia.

Piotr Szczukiewicz, Drogi do zdrowia.

Zobacz także:




© 2015 Wszystkie prawa zastrzeżone Świat Problemów.
Zaprojektowane i wykonane przez Sobre
Close Window

Loading, Please Wait!

This may take a second or two. Loading, Please Wait!