Miesięcznik „Świat Problemów”
  • O nas
  • Redakcja
  • Prenumerata
  • Archiwum
  • Dla autorów
  • Kontakt

Rozliczyć się z przeszłością

O Kroku Ósmym Anonimowych Alkoholików z MESZUGE  rozmawia  Mika DUNIN.

Mika Dunin: Krok Ósmy brzmi: „Zrobiliśmy listę wszystkich osób, które skrzywdziliśmy i  staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim”. Po co właściwie alkoholik, który przestaje pić, ma robić coś takiego?

Meszuge: Żeby zacząć zamykać sprawy związane z  przeszłością. Na przeszłości można się wiele nauczyć, ale w  końcu trzeba ją będzie zostawić – jednak dopiero po wszechstronnym jej wykorzystaniu oraz spłaceniu długów (nie tylko materialnych). Przeszłość nie jest miejscem do życia duchowego, emocjonalnego, mentalnego. Krok Ósmy jest początkiem końca rozliczania się z przeszłością.

A  dlaczego to jest alkoholikom potrzebne?

Zrobienie listy? Dlatego, że osób skrzywdzonych jest najprawdopodobniej za dużo, by wystarczyło taką listę ułożyć sobie w głowie. Na terapii odwykowej robiłem zadanie podobne do Kroku Ósmego i pamiętam, że na mojej „liście” znalazły się trzy osoby: moja była żona, mój syn i ja – na wyraźne polecenie terapeutki. To jakoś ją usatysfakcjonowało, choć u żadnego sponsora by nie przeszło, nie pozwoliłby na takie zakłamywanie rzeczywistości.

Tak, zdarzało mi się widzieć listę z piętnastoma osobami.

Najwyżej z  ostatniego miesiąca! Jeśli mamy tam umieścić wszystkich skrzywdzonych przez nas ludzi, ta lista będzie długa.

W  Kroku Czwartym też była mowa o krzywdzeniu innych ludzi. Czym różni się obecna lista? Będzie dłuższa, sporządzona bardziej świadomie?

Jest inaczej skonstruowana. Tabele Kroku Czwartego są nastawione na rozpoznanie wad charakteru. Kiedy alkoholik przystępuje do pracy na Kroku Ósmym, ma świadomość swoich wad i nie to jest priorytetem w tej pracy, a dobro drugiego człowieka. Tabele Kroku Ósmego są też prostsze, zawierają raptem trzy kolumny: w pierwszej wpisuję imię skrzywdzonej osoby, w drugiej piszę krótko, co jej zrobiłem, a w trzeciej kolumnie (różni sponsorzy różnie ją nazywają, niektórzy mówią o gotowości albo pomyśle na zadośćuczynienie) jest informacja, co zamierzam zrobić w związku z tą konkretną krzywdą.

Dlaczego w drugiej kolumnie mam pisać krótko?

Bo jeśli zaczynam się rozpisywać na temat krzywdy, podając niewątpliwie konieczne detale i okoliczności zajścia, najczęściej szukam usprawiedliwień i wytłumaczenia dla swojego działania. Albo próbuję się targować, że owszem, ja mu zrobiłem to czy to, ale on mi tamto i jeszcze tamto. Dlatego krótko: „mama – ukradłem pieniądze”. Akurat to jest banalny przykład, to całkowicie wystarczy, nie muszę przedstawiać okoliczności, na co mi nie chciała dać, a że bratu dała…

Bo jeszcze się okaże, że to w zasadzie ona mi zrobiła krzywdę, zmusiła mnie do kradzieży…

Otóż to. Więc proste stwierdzenie, bez rozpisywania się. W razie wątpliwości do pomocy jest sponsor – właśnie dlatego tej pracy nie robi się samemu.

Jakie krzywdy bierzemy pod uwagę, przygotowując taką listę?

Wszystkie. Można skorzystać z definicji słowa „krzywda” ze słownika języka polskiego. Na użytek podopiecznych i swój własny wymyśliłem kiedyś, że krzywdą jest każde moje działanie bądź zaniechanie, które w jakikolwiek sposób narusza jakiekolwiek dobro drugiego człowieka. Dobrem mogą być czyjeś pieniądze, ale też jego dobre imię albo święty spokój.

A jeśli podopieczna odmawia mężowi seksu?

To jej dobro kontra jego dobro – też ma to wpisać? Jeśli coś takiego zdarza się raz do roku, to nie jest krzywda, tylko banalne wydarzenie. Ale jeśli mu odmawia osiem na dziesięć razy, to coś tu jest nie w porządku.

A jeśli odmawia, bo on chciałby trzy razy dziennie?

To kwestia wizyty u specjalisty, a nie krzywdy. Jeśli alkoholiczce się wydaje, że jakąś straszną krzywdę robi mężowi w związku z tym, że dwa razy w miesiącu nie ma ochoty na seks, to czas rozmontować pewne przekonania: mężczyźni też nie zawsze mają ochotę na seks. No, może osiemnastolatkowie, ale nawet osiemnastolatkowie miewają jeszcze chęć na basen, na granie w piłkę, obejrzenie filmu. A relacja z mężem nie ogranicza się do seksu.

Może być i tak, że to ona będzie seks często inicjować i obrażać się albo mścić za uniki męża.

Jasne, ale to zawsze sprawa do rozmowy i uzgodnień.

Jak w tym może pomóc sponsor?

Może pokazywać schematy działań, których podopieczny nie widzi. Może pomóc w każdej sytuacji, gdy pojawiają się wątpliwości, np. czy zrobiłem krzywdę moim rodzicom, którzy marzyli, żebym został księdzem, a ja nim nie zostałem? Podaję niemal dokładny przykład z mojej sponsorskiej praktyki. Alkoholik naprawdę uważał, że to, iż nie spełnił oczekiwań i ambicji rodziców oznacza, że zrobił im krzywdę. Nie, nie zrobił, to były ich ambicje, a nie treść jego życia. Mógł zawieść ich oczekiwania, tu się zgodzę, ale krzywdy im nie zrobił. Oni, budując nierealistyczne oczekiwania, wyrządzili krzywdę sami sobie.

Może być tak, że alkoholik – podopieczny po raz pierwszy w życiu usłyszy: „Nie.  To, co zrobiłeś, to nie była krzywda”.

Tak, dosyć często się to zdarza, zwłaszcza alkoholikom po terapiach. W trakcie procesu terapeutycznego psychoterapeuci nakierowują nas na to, byśmy zwracali uwagę na krzywdy, które wyrządziliśmy innym ludziom. Za moich czasów na terapii nie było mowy o zaletach. Więc z odwyku wychodziłem z przekonaniem, że odpowiadam w zasadzie za całe zło w moim życiu, bo wszystko, co zrobiłem, było złe. To zafałszowany obraz. I o ile w trakcie picia uważam, że nie krzywdzę nikogo, piję za swoje i proszę mnie zostawić w spokoju, czyli odrzucam wszelką odpowiedzialność, o tyle później, w trakcie terapii czy pracy z niezbyt doświadczonym sponsorem, mogę zacząć brać wszystko na siebie – typowo alkoholowy przeskok z jednej skrajności w drugą. Gdy piłem, nie odpowiadałem za nic, teraz odpowiadam za wszystko. Jedno i drugie nie jest prawdą i wynika z błędnej oceny sytuacji. Nie w każdym przypadku zrobiłem komuś krzywdę, nawet jeśli mam poczucie winy.

Mogę też mieć nieadekwatne poczucie winy. I to wcale nie musi wynikać z procesu terapeutycznego, tylko odbioru świata. Ja na przykład miałam  nierealistyczne poczucie mocy, że moimi decyzjami, powiedzmy odmową znajomości, mogłam kogoś skrzywdzić. To widać szczególnie w relacjach alkoholików z dziećmi i współmałżonkami. Zdarza się, że z  poczucia winy niepijący alkoholik nie wymaga od dzieci tego, co jest niezbędne w procesie ich wychowania. Albo tkwi w toksycznym związku, bo partner niczego nie chce zmienić. Ale skoro alkoholik kiedyś go skrzywdził, to teraz musi się męczyć. 

Jeśli to się nie odbyło wcześniej, to czas najwyższy i w zasadzie ostatnia szansa, żeby rozmontować nieadekwatne poczucie mocy. Alkoholicy, zanim w ogóle zaczną zdrowieć, często żyją w takim poczuciu winy. Bezczelni, pyskaci, gdy są pijani i skurczeni jak korniszon, pełni wstydu, wyrzutów sumienia i  poczucia winy na kacu – miotani pomiędzy skrajnościami. Czas zrezygnować z tej huśtawki, bo nie taka jest rzeczywistość.

Na jakie pułapki w Kroku Ósmym warto uważać?

Pierwszą jest ograniczanie liczby osób skrzywdzonych do okresu picia. Alkoholizm jest chorobą. Jeżeli wezmę pod uwagę tylko krzywdy, jakie wyrządziłem w czasie, gdy byłem bardzo chory, to odpowiedzialność za te czyny spada na chorobę, nie na mnie.  Tymczasem Krok Ósmy pokazuje, że krzywdziłem ludzi zarówno w czasie używania alkoholu, jak i po zaprzestaniu picia. A także zanim się uzależniłem, czy w ogóle zacząłem pić. Drugą pułapką jest niewpisywanie w tabele osób, wobec których zadośćuczynienie nie będzie możliwe. To dosyć częste: ktoś z góry wie, że dziadkowi nie będzie mógł zadośćuczynić, bo dziadek nie żyje, więc dziadka w ogóle nie wpisuje na swoją listę.

Dlaczego to błąd?

Krok Ósmy nie jest tylko przygotowaniem do Kroku Dziewiątego, czyli naprawiania czy wyrównania krzywd, które wyrządziłem innym ludziom. Kto wie, czy nie tak samo ważna jest analiza moich relacji z innymi ludźmi. Dziadkowi rzeczywiście nie będę w stanie zadośćuczynić, ale do analizy moich relacji jego przypadek jest potrzebny. Mogłoby się wydawać, że pojedyncze wydarzenia są mało istotne: spóźniłem się na spotkanie z Kasią, spóźniłem się na spotkanie z Basią, spóźniłem się na spotkanie z Wackiem, spóźniłem się… Ale zaczynam widzieć, że lekceważę innych ludzi.

Pamiętam wypowiedzi alkoholików: „Zadośćuczyniam przez to, że nie piję”.

Ale czasy tej groteski mamy już chyba za sobą. Kiedyś ukułem powiedzonko, które miało mnie chronić przed szukaniem łatwiejszej, łagodniejszej drogi: „Zadośćuczynienie jest dla ofiar, nie dla katów”. Tak mam rozważać wpisy w  tabelach, żeby interesem było dobro drugiego człowieka, a nie moje, nie poprawienie sobie samopoczucia.

Czyli?

Podopieczny w  ramach zadośćuczynienia kupił żonie kozę. Wszystko fajnie, mieli ogród, dom, lubią zwierzęta, coś tam już hodują, tylko że takie pomysły warto by uzgodnić z żoną, bo nagle się okazuje, że ona ma dodatkowe obowiązki i odpowiedzialność.

I jeszcze powinna się cieszyć, że mąż się wykazał!

Właśnie. Tymczasem zadośćuczynienie to nie jest żadna łaska czy prezent, jej się ono po prostu należało. Niekoniecznie koza. Coś, czego sama by chciała. Kolejna ważna rzecz – zadośćuczynienie to uczynienie zadość, czyli więcej niż dość. Uczynienie. To nie jest „zadośćpogadanie”. W niektórych sytuacjach faktycznie nie bardzo wiadomo, co zrobić i czy w ogóle jest coś do zrobienia, ale zawsze to jest kwestia rozmowy z osobą pokrzywdzoną.

Niektórzy wpisują na tę listę siebie…

Nie jestem tego zwolennikiem. I uważam, że to pomysł przeniesiony z psychoterapii odwykowej. W naszej literaturze nie znalazłem żadnych wskazówek, że należy tam umieszczać siebie. Nie czuję się pokrzywdzony przez samego siebie. Przyjmuję do wiadomości, że mogą się zdarzyć alkoholicy, którzy się tak czują, nie będę z tym dyskutował. Natomiast są konsekwencje takiego rozumowania: jeżeli siebie skrzywdziłem, to teraz sam sobie będę czynił zadość do końca życia za alkoholizm, a to już jest coś wynaturzonego. Alkoholizm jest chorobą niezawinioną, nie zrobiłem sobie krzywdy, zapadając na alkoholizm. Nie zrobiłem sobie krzywdy, chorując na grypę.

Ale na przykład mogę mieć pretensje do siebie za podjęcie różnych absurdalnych czy tragicznych w skutkach decyzji.

Co innego pretensje, a co innego poczucie krzywdy. Ja nie mam takiego poczucia. Jeżeli ktoś naprawdę czuje się pokrzywdzony swoim alkoholizmem, ale naprawdę, a nie, że tak mu się wydaje, czy może tak mu powiedzieli terapeuci. Jeśli logika mu tak nakazuje, to w porządku, niech siebie tam wpisze.

Co to znaczy być gotowym zadośćuczynić ludziom za krzywdy? 

Tu zaczynają się schody. W jakiś magiczny sposób choroba psychiczna o nazwie alkoholizm podpowiada cierpiącym na nią ludziom, że „gotowość” jest tym samym, co „chęć”. To zupełnie nie na tym polega. Mnóstwo razy słyszałem: „Nie zrobiłem tego, bo nie jestem gotowy”, co jest synonimem: „Nie chcę tego robić”. Powody mogą być różne, po prostu – ja nie chcę. Otóż gotowość nie ma kompletnie nic wspólnego z zachciankami. Kiedy jestem gotowy? Kiedy wiem, co mam zrobić, jak zrobić, kiedy zrobić, plus mam duchową siłę, by zrobić to, co powinienem, bez względu na to, czy mi się chce, czy nie, czy to lubię, czy nie lubię, czy się boję, wstydzę i cokolwiek jeszcze.

Tym bardziej, że sama realizacja Kroku Dziewiątego jest na tyle stresująca, że trudno tu mówić o wielkiej chęci i pędzie do wyrównywania krzywd.

Oczywiście, budowanie gotowości odbywa się podczas pracy ze sponsorem albo samotnie, kiedy siedzę nad tabelami, a to oznacza, że gotowość – a szczególnie ostatni jej element, ta duchowa siła do podjęcia działania – jest na razie raczej teoretyczna. Czy ona rzeczywiście jest, przekonam się pod drzwiami osoby skrzywdzonej. Bo bardzo łatwo jest deklarować gotowość przed sponsorem, ale to nie sponsora skrzywdziłem.

Warto chyba też powiedzieć, że odmowa wzięcia odpowiedzialności za popełnioną krzywdę jest kolejną krzywdą. 

Zdążyłem napatrzeć się na związki, które przetrwały lata kasacyjnego picia, a nie przetrwały paru lat tzw. trzeźwienia alkoholika. No przecież już nie pił lub nie piła… O co chodzi? Partner przez długie lata roił sobie, że gdy alkoholik przestanie pić, wszystko będzie dobrze. W końcu faktycznie, stał się cud, alkoholik przestaje pić i co się okazuje? Że bagatelizuje to, co było, a poza tym jest jeszcze większą kanalią i szują niż wtedy, kiedy pił (lub piła, bo płeć nie ma tu znaczenia).

A jak sobie radzić z opornymi „niegotowymi” podopiecznymi?

Wobec podopiecznych, którzy wyskakują z argumentem: „Wiesz, ja tego chyba nie zrobię, bo zupełnie nie czuję się gotowy”, stosuję pewne porównanie. Wyobraź sobie, że wziąłeś kredyt w banku i go nie spłacasz. Idź teraz do banku i powiedz, że nie czujesz się gotowy, by go spłacić – z pewnością ci go darują.

Nie spłacasz – zadłużenie się powiększa.

Dokładnie to samo dzieje się w życiu. Owszem, niekiedy w błahych sytuacjach można liczyć, że czas goi rany. Choć co do ran, to nie jestem pewien, niewielkie zadrapania może i goi. Jeśli wybiorę się po 30 latach, żeby przeprosić kogoś, komu zabrałem autko w piaskownicy, to pewnie postuka się w głowę. Jednak w przypadku krzywd poważnych, wyrządzonych osobom dorosłym, nie oczekiwałbym takich efektów. Albo że będę się „gotował” tak długo, aż to się w jakiś magiczny sposób przedawni. Najważniejsze do zrozumienia jest chyba to, że ja Kroku Ósmego, a potem Dziewiątego, nie robię dla siebie. Robię go dla innych ludzi. Ale uwaga – nie jako prezent czy łaskę – tym ludziom się to po prostu należy. Tak jak bankowi należy się, żebym oddał pieniądze, które pożyczyłem.

Artykuł pochodzi z miesiąca: Sierpień 2018
Poprzedni artykuł Klient trochę inny
Kolejny artykuł Duchowość warunkiem wolności

Podobne artykuły Podobne artykuły

Dojrzałość w procesie zdrowienia

Głód bliskości

Wsparcie dla osób starszych uzależnionych od narkotyków

Alternatywne techniki kontroli impulsów zakupowych

Alternatywne techniki kontroli impulsów zakupowych

Warto kierować pacjentów do Wspólnoty AA

Rozwiązywanie problemów alkoholowych w domach pomocy społecznej

Rozwiązywanie problemów alkoholowych w domach pomocy społecznej

Zamknięci w klatce lęku

Program redukcji szkód – dobre praktyki

Luty 2021



str.
3

Z dr. n. med. Sławomirem MURAWCEM, psychiatrą, psychoterapeutą i specjalistą terapii środowiskowej rozmawiała Ewa PĄGOWSKA
Zdrowie psychiczne w pandemii

str.
6

Artur Malczewski
Jak radzą sobie placówki leczenia osób uzależnionych w trakcie epidemii COVID-19?

str.
9

Artur Malczewski
Substancje psychoaktywne w ruchu drogowym w okresie pandemii COVID-19

str.
13

Tadeusz Pulcyn
Nie poddajemy się

str.
16

Z dr hab. prof. Elżbietą ZDANKIEWICZ-ŚCIGAŁĄ, prof. Uniwersytetu SWPS, psycholog, psychotraumatolog, rozmawiała Aleksandra PRZYBORA
Aleksytymia a uzależnienie od alkoholu

str.
20

Agata Sierota
Nałogowe czynności abstynenta, czyli o uzależnieniach zastępczych

str.
23

Tadeusz Pulcyn
Razem zmieniamy jutro

str.
26

Aleksandra Przybora
Kampania NASZA w tym GŁOWA

str.
29

Aneta Gawełek
Traumatyczne przeniesienie w psychoterapii osób z doświadczeniem przemocy

Czytelnia Świata Problemów

Diana Malinowska, „Kiedy praca szkodzi? Wskazówki dla terapeutów pracujących z osobami nadmiernie angażującymi się w pracę”

Diana Malinowska, „Kiedy praca szkodzi? Wskazówki dla terapeutów pracujących z osobami nadmiernie angażującymi się w pracę”

Piotr Szczukiewicz, Drogi do zdrowia.

Piotr Szczukiewicz, Drogi do zdrowia.

Zobacz także:




© 2015 Wszystkie prawa zastrzeżone Świat Problemów.
Zaprojektowane i wykonane przez Sobre
Close Window

Loading, Please Wait!

This may take a second or two. Loading, Please Wait!