„Stop” oznacza abstynencję, czyli zaprzestanie picia. Jednak to dopiero „start”, czyli trzeźwienie rozumiane jako proces psychiczny prowadzący do zmian w zachowaniu, przeżywaniu, w sposobach radzenia sobie z emocjami, zwiększeniu świadomości życia i wpływu na otoczenie oznacza nowy początek dla osoby wychodzącej z uzależnienia.
Katarzyna Czerwonka
W całym procesie terapeutycznym osoby uzależnionej od alkoholu i innych substancji psychoaktywnych pojawia się zagadnienie dotyczące abstynencji i trzeźwienia. Dla samych pacjentów temat często dość zawiły i wywołujący nurtujące pytania: czy to tylko abstynencja, czy już trzeźwienie? Po czym poznam, że trzeźwieję, o co w tym w ogóle chodzi? Z tego rodzaju pytaniami niejednokrotnie możemy się spotkać, dlatego warto bliżej przyjrzeć się temu tematowi, by wspomagać pacjenta w drodze ku trzeźwości z zaakceptowaniem wszystkich jej cieni i blasków.
Czym jest abstynencja i trzeźwienie?
Pomagając pacjentom w odróżnieniu tych dwóch pojęć, używam słów–symboli zawartych w tytule. Stop – oznacza abstynencję, czyli zaprzestanie picia. Abstynencja jest według mnie zawarta przede wszystkim w sferze fizycznej – nie dostarczam organizmowi alkoholu bądź danej substancji psychoaktywnej, zachowuję trzeźwość w sensie fizycznym. Niekoniecznie musi być w niej zawarta chęć zaprzestania picia, czasami bywa odwrotnie – zaprzestanie jest przerwą w dalszym kontynuowaniu picia. Przerwą spowodowaną konsekwencjami zdrowotnymi, namowami rodziny i nie ma zbyt wiele wspólnego z chęcią wprowadzenia długoterminowej zmiany sposobu życia i całkowitej rezygnacji z bycia pod wpływem substancji psychoaktywnej.
„Start” – jest dla mnie symbolem trzeźwienia. Oznacza jakiś początek, rozpoczęcie procesu wprowadzania zmian w różnych sferach życiowych. Celowo używam słowa „proces”, ponieważ dla mnie trzeźwienie jest porównywalne z pojęciem rozwoju osobistego – rozwoju, który trwa aż do końca życia. Z trzeźwieniem jest podobnie. Nie kończy się w momencie uzyskania jakiegoś stażu niepicia czy w momencie osiągnięcia pojedynczego celu, ukończenia terapii (wielu pacjentów trzeźwienie mylnie kojarzy wyłącznie z pracą nad sobą w terapii uzależnienia). Trzeźwienie rozumiem bardziej jako proces psychiczny prowadzący do zmian w zachowaniu; zmian w przeżywaniu, w sposobach radzenia sobie z emocjami, zwiększeniu świadomości życia i wpływu na otoczenie. Oznacza również zmianę w wymiarze duchowym; przewartościowanie własnego życia, budowanie często nowego świata wartości, ustalanie celów, szukanie drogowskazów życiowych. Trzeźwienie jest również procesem szukania i nadawania życiu sensu – kiedy zaprzestaję używania substancji psychoaktywnej, w moim życiu pojawia się pustka, którą wolę nazywać przestrzenią; z jednej strony warto ją zaakceptować, z drugiej zastanowić się, jak chcę tę przestrzeń zagospodarować, jak na nowo ją „umeblować”, by mieć poczucie, że dobrze się w niej czuję, że robię coś, co powoduje, że moje życie odbieram jako pełniejsze i bardziej satysfakcjonujące.
Warunki do trzeźwienia
Podstawowym warunkiem, aby mówić o procesie trzeźwienia, jest oczywiście abstynencja – utrzymana przez dłuższy czas, stabilna. Ten warunek wydaje się banalny i oczywisty. Nie do końca tak jest dla samych pacjentów. Niejednokrotnie spotkałam się z tym, iż osoby z parodniową abstynencją zapewniały, że zaczęły trzeźwieć i zmieniać wszystko. Warto na to zwracać uwagę nie po to, żeby „układać” pacjenta, ale chociażby po to, by wytłumaczyć różnice pomiędzy trzeźwieniem a abstynencją. Rozmawiać o tym, jak on sam rozumie trzeźwienie i pokazywać warunki trzeźwości. Wydaje się też, że mówienie o tym, jak się trzeźwieje na początku terapii, oddala trochę od świeżych, przykrych doświadczeń i konsekwencji. Możemy powiedzieć, że słowo trzeźwienie jest wykorzystywane w orężu mechanizmu obronnego przed poczuciem winy, wstydem, bolesną świadomością własnych strat. Na zasadzie: „tamto minęło, nie ma po co do tego wracać, zaczynam nowe, inne życie”. Zachłyśnięcie się tym może być niebezpieczne dla pacjenta i przypominać trochę sam proces picia – napiję się, by szybko poczuć ulgę, poczuć efekt. Analogicznie – trzeźwienie jest rozumiane jako coś „na już”; pomijane jest rozumienie trzeźwienia jako drogi, również w sensie duchowym, a traktowane raczej jako sposób na lepsze samopoczucie, a także fałszywe dodanie sobie poczucia własnej wartości. Lepiej się o sobie myśli jako o kimś, kto zmienia swoje życie, jest już zupełnie „innym” człowiekiem, niż o kimś, kto niedawno doświadczał cierpienia wynikającego np. z zespołu abstynencyjnego czy cierpienia swoich bliskich. I nie chodzi tu o odbieranie nadziei pacjentowi na jego leczenie, w końcu nadzieja jest podstawowym warunkiem każdej terapii, ale przede wszystkim o pomoc w urealnieniu jego oczekiwań. Może dzięki temu pacjent uniknie niepotrzebnej frustracji.
Kolejnym warunkiem trzeźwienia jest motywacja do wprowadzania zmian w życiu. Otóż, nie musi być tak, że każda osoba chce wejść na drogę zmiany siebie, szukania własnych duchowych wartości, tym bardziej że trzeźwienie jest swego rodzaju pracą nad sobą, wymagającą czasu i wysiłku. Celem niektórych osób zgłaszających się na terapię jest przede wszystkim niepicie. Główny obszar ich zainteresowania to – jak radzić sobie z głodem alkoholowym. Oczywiście, niektóre osoby wejdą na drogę trzeźwienia, niektóre pozostaną tylko przy utrzymaniu abstynencji, czasami zachowując się w podobny sposób jak wtedy, kiedy piły alkohol bądź zażywały inne substancje psychoaktywne. Ich wartości nie będą się zmieniały, np. życie w prawdzie i uczciwości nie będzie ich priorytetem. W przypadku abstynencji obrazowym stwierdzeniem będzie: „Nie piję i o to chodziło, jest dobrze”. W przypadku trzeźwienia mogłoby to być: „Nie piję, dobrze, ale co dalej? Chcę czegoś więcej”. Samo „chcenie” jest jednak niewystarczające, potrzebne jest coś jeszcze – kolejny warunek trzeźwienia.
Mam tu na myśli gotowość do przyglądania się sobie z dystansu po to, by zobaczyć, jakie moje wartości i wynikające z nich zachowania szkodzą mnie i innym, a do których, zapomnianych i zaniedbanych przez czynne uzależnienie, chcę wrócić). Otwartość na przyglądanie się własnemu doświadczeniu, własnym wartościom, szukanie nowych ważnych rzeczy i aktywności stanowi podwaliny pracy nad własną duchowością i wdrażaniem konstruktywnych życiowych zmian. Pojawia się tendencja do samoobserwacji, wyciągania wniosków odnośnie do tego, jakim jestem człowiekiem, jakie mam potrzeby, a także – jakim człowiekiem chcę być. Rozpoczyna się proces budowania wizji siebie jako osoby trzeźwej, która pragnie kierować się innymi zasadami niż w swoim dawnym, uzależnionym życiu. Może pojawić się tu poczucie zagubienia, dużej niepewności czy też lęku – i to jest kolejny, moim zdaniem ważny etap trzeźwienia. Ważna jest umiejętność słuchania innych osób i pokora w przyjmowaniu ich informacji; wielokrotnie słyszałam od pacjentów, że ciężko jest trzeźwieć samemu. Ja również uważam, że udział w grupie innych osób z podobną historią jest wyjątkowym doświadczeniem i źródłem dużej siły. By czerpać z grupy, trzeba jednak spełnić pewien wymóg – z pokorą przyjmować to, co mówią do mnie inni, pochylić się nad tym, a nie od razu negować i uznawać za bzdurę czy też atak na siebie. Traktować innych jako ważne źródło informacji na swój temat, ale również – poprzez czerpanie z ich doświadczenia – źródło informacji na temat życia i innych. Osoby uzależnione dość często używają porównania lustra, które symbolizuje pewne podobieństwo zachowań, a zarazem ukazuje ważność tego, by korzystać z pomocy „drugiego”. Zobaczyć coś, co do tej pory mogło być z różnych powodów niedostępne, a co można ujrzeć głównie dzięki obecności innych. Wspieranie się innymi trzeźwiejącymi jest okazją do pogłębienia wiedzy na swój temat, ale przede wszystkim możliwością do spełnienia kolejnego, moim zdaniem najbardziej istotnego, sprawczego warunku trzeźwienia – wprowadzania zmian w swoim życiu.
Kolejnym krokiem ku życiu w trzeźwości jest zmiana własnych zachowań. Uważam, że jest to najtrudniejszy, ale też najbardziej owocny symbol życia w trzeźwości. Wiedza jest bardzo ważna, ale czynnikiem prowadzącym do zmiany jest przede wszystkim doświadczenie. Wielokrotnie słyszałam wypowiedzi: „Wiem już dużo na swój temat, wiem, czego potrzebuję, które obszary wymagają korekty, ale co teraz?”
Najczęściej odpowiadam krótko: „sięgnij po to”, czyli po prostu zacznij działać. Nie ma trzeźwienia w teorii, jest tylko trzeźwienie w działaniu. Dopiero zmiana dotychczasowych zachowań, nawyków jest nową jakością życia. Dlaczego to bywa najtrudniejsze? Ponieważ wymaga wysiłku, stwarza niepewność co do rezultatów, reakcji innych – jeśli do tej pory nie interesowałam się np. moimi dziećmi, to jak one odbiorą moją zmianę? Pojawia się lęk przed odrzuceniem, niepowodzeniem. Jest to etap wdrażania moich nowych wartości, wykorzystywania duchowego rozwoju do działania. Czasami można to porównać do powrotu na starą, trochę zakurzoną przez czynne uzależnienie ścieżkę, czasami będzie to pójście nowym duktem bez wiedzy, czego można doświadczyć na tej drodze.
W trzeźwieniu jest jak w życiu – mogę siedzieć bezczynnie i czekać, mogę też podjąć trud i pomimo ryzyka – podążać dalej i rozwijać się.
Trzeźwienie jako rozwój i zmiana
Trzeźwienie to rozwój osobisty; taki, który może przynieść wiele trudu, ale również radości. Może oznaczać powrót do utraconych przez uzależnienie wartości czy też nadanie swojemu życiu nowych priorytetów, przesunięcie środka ciężkości z koncentracji na czynnym uzależnieniu na nowe, konstruktywne zachowania. Jeśli osoba uzależniona postanawia rozwijać się, „wzrastać” do czegoś nowego, do tej pory nieosiągalnego, niewątpliwie może przyczynić się do wzrostu swojego życia, mając pozytywny wpływ na swoje otoczenie. Czasami natomiast będzie odwrotnie – rozwój u osoby uzależnionej będzie oznaczał dla jej otoczenia zmiany, które mogą być przez nie nieakceptowalne (np. dbanie o swoje potrzeby osoby uzależnionej). Z tego powodu rozwój będzie się wiązał z pewną dozą niepewności i ryzykiem – pomimo tego może jednak przynieść satysfakcjonujące efekty i poprawić jakość życia osoby uzależnionej.
Trzeźwienie to przede wszystkim zmiana – zmiana duchowa, zmiana siebie i świadomość swojego wpływu na otoczenie. Zmiana rozwojowa będzie oznaczała wyjście z dotychczasowego „gorsetu” zachowań, obserwację siebie i wprowadzenie konstruktywnych działań. W trzeźwieniu rozwój i zmiana dotyczy wielu sfer ważnych dla każdego człowieka, nie tylko uzależnionego – zmiana w samoświadomości, w życiu emocjonalnym, zmiana w stylu życia, w podejściu do swoich obowiązków i najbliższych.
By nastąpiła zmiana w zachowaniu osoby uzależnionej, ważne jest, by miała ona gotowość do weryfikacji swoich dotychczasowych zachowań, krytycznego przyjrzenia się konsekwencjom czynnego uzależnienia i przyznania się przed sobą do swoich błędów, które mogły być krzywdzące wobec siebie i bliskich.
Trzeźwienie to także wykształcenie w sobie nowej moralności, oparcie się na wartościach i postępowanie zgodnie z nimi. Nie można trzeźwieć, opierając się na starych, „pijanych” zasadach życia. Jeśli chcę się odnowić – muszę zmienić dotychczasowe nawyki i automatyzmy w zachowaniach. Jeśli chcę mieć dobry wpływ na swoje otoczenie – muszę uznać, że na efekty będę czekać, nie doświadczę natychmiastowego efektu, jak w przypadku zażywania substancji. Będzie to oznaczało pewien wysiłek, pracę, która będzie trwać przez całe moje życie. Czy pomimo tych trudów warto stawiać na rozwój? Wszyscy pacjenci, których spotkałam i są na drodze trzeźwienia, odpowiadają: „Mimo że bywa ciężko – warto; warto chociażby po to, by rano uczciwie spojrzeć sobie w oczy w lustrze”.
Rola terapeuty
Terapeuta jest potrzebny osobom trzeźwiejącym, zwłaszcza na początku ich drogi trzeźwienia. Na początku, kiedy pojawia się swoiste zagubienie w „nowym” świecie, kiedy dążenia i aspiracje są nieostre, przydaje się wsparcie, by nazwać to, czego się potrzebuje, by określić, jakie obszary szczególnie wymagają zmiany. Terapeuta przez swój obiektywizm może wspomagać trzeźwiejącego pacjenta w urealnieniu jego celów. Może pomóc mu w przezwyciężaniu obaw związanych z nowym stylem życia, tym bardziej że wielu trzeźwiejących mówi, że po zaprzestaniu picia bądź zażywania substancji psychoaktywnych, nie do końca odnajdują się w nowym życiu.
Jak pomagać? Przede wszystkim słuchać pacjenta, pomóc mu w rozumieniu siebie i określeniu, które obszary jego życia wymagają szczególnej uwagi i poprawy. Trzeba być uważnym na wszelkie zmiany, które dostrzegamy – zarówno te wymierne, w postaci konkretnych zachowań, jak i te związane z życiem emocjonalnym. Trzeba również chwalić pacjenta za wprowadzenie tych zmian, dążyć do konstruktywnej relacji z pacjentem, która może pokazać mu, w jaki sposób nawiązywać relacje z innymi.
Terapeuta czasami ma zadanie „tłumaczenia świata”, nie dlatego, że ma wyłączność na prawdę o nim, ale dlatego, że jego wskazówki mogą być wspierające dla pacjenta i przyczyniać się do jego samorozwoju, do większej odpowiedzialności za własne życie, wpływu na nie i na otoczenie. Rolą terapeuty jest zachęcanie pacjentów do szukania wsparcia wśród innych trzeźwiejących, motywowanie do wychodzenia z własnej strefy komfortu i podejmowania nowych wyzwań. Terapeuta powinien rozmawiać o trudach związanych z trzeźwieniem, być w tym szczerym i autentycznym. Nie może zapewniać, że życie bez substancji psychoaktywnej będzie niekończącym się pasmem sukcesów, bo porażki i kryzysy też będą się pojawiać. Trzeba rozmawiać o trudach, ale też wzmacniać i doceniać sukcesy pacjenta. A przede wszystkim pamiętać o odpowiedzialności, jaka ciąży na terapeucie – ponieważ często jest pierwszą osobą, która poznaje pacjenta jako już niepijącego, a zarazem jest pierwszą osobą, z którą pacjent nawiązuje zdrową, konstruktywną relację.