Miesięcznik „Świat Problemów”
  • O nas
  • Redakcja
  • Prenumerata
  • Archiwum
  • Dla autorów
  • Kontakt

Wpływ doświadczeń DDA na tworzenie rodziny i związków w dorosłym życiu

Dysfunkcje systemu rodzinnego związane z piciem bliskiej osoby skutkują konstelacją uczuć i zachowań przejawianych przez najmłodszych członków rodziny w ich późniejszym dorosłym życiu.

Anna Hebenstreit-Maruszewska

Specyfika doświadczeń wczesnodziecięcych DDA

Każdy człowiek w procesie kształtowania swojej tożsamości musi odpowiedzieć sobie na kilka podstawowych pytań: Kim jestem? Co jest dla mnie ważne? Jakim będę rodzicem? Co mam do przekazania następnemu pokoleniu? Czy potrafię tworzyć dobre związki? Odpowiedzi na te pytania szukamy zazwyczaj bazując na swoich wczesnych doświadczeniach i na najważniejszych relacjach, które te doświadczenia kształtowały. Zasadniczy problem, z którym zmaga się Dorosłe Dziecko Alkoholika, polega na tym, że nabyte w procesie wychowania schematy poznawcze utrudniają adekwatny, bezpieczny kontakt z rzeczywistością i powodują psychologiczne zamknięcie w patologicznej przeszłości. Aktualne doświadczanie rzeczywistości jest zniekształcone i spostrzegane przez pryzmat dzieciństwa. Jednostka nie jest tych schematów świadoma, są one destrukcyjne i powodują zaburzenia w kontakcie z samym sobą i z innymi ludźmi.
Jaka jest specyfika tych wczesnych doświadczeń kształtujących późniejsze relacje społeczne DDA? Przede wszystkim życie w dysfunkcyjnej rodzinie alkoholowej stanowi formę traumy złożonej. W odróżnieniu od rodzin, w których występuje na przykład tylko wyizolowana przemoc psychiczna lub fizyczna, DDA gromadzą większą ilość doświadczeń związanych z przemocą psychiczną, fizyczną, seksualną, ekonomiczną czy zaniedbaniem. Wszystkie te rodzaje przemocy mogą występować łącznie. Są też znacznie mniej przewidywalne niż w rodzinach „czysto” przemocowych, gdzie cykl przemocy podlega pewnym prawidłowościom i jest z reguły możliwy do przewidzenia. Rodzice, w innych przypadkach będący zasobem (źródłem wsparcia), tutaj stają się podstawowym źródłem zagrożenia. Wszystkie przemocowe doświadczenia mają charakter ciągły i wpływają na kształtowanie się osobowości jednostki. Pewien dwudziestopięciolatek był bity od najwcześniejszych lat swojego życia i uważał to za rzecz normalną. W pewnym momencie pijący ojciec przestał się nad nim znęcać, gdyż chłopiec dorósł i jego siła fizyczna onieśmielała agresora. Dla chłopaka było to dziwne doświadczenie. Trudno mu było pojąć, dlaczego przemoc nagle ustała. Przywykł do tego, by wszystkie późniejsze porażki w życiu osobistym interpretować w następującyn sposób: „Gdyby ojciec bił mnie mocniej, na pewno wyszedłbym na ludzi. W pewnym momencie przestał mnie wychowywać i dlatego nie wiem teraz, jak się odnaleźć w życiu”.
Zauważmy, że doświadczenie upokorzenia i przemocy było w jego przypadku tak wczesne, że utrwaliło się jako jeden z jego schematów myślenia o sobie samym. Mężczyzna ten widział siebie jako człowieka, dla którego doświadczanie przemocy było jedyną formą bliskości fizycznej z ojcem i zinterpretował ją sobie jako dobry styl wychowawczy. Należy przypuszczać, że nie widziałby on niczego niewłaściwego w powielaniu tego stylu w stosunku do własnych dzieci. Zachowanie pijących (i współuzależnionych) rodziców rodzi jeszcze jeden problem. Autorytety rodzicielskie są chwiejne, ponieważ postawy rodziców wobec dzieci są dwubiegunowe; dziecku trudno jest doświadczyć stałej relacji z obiektem. DDA brakuje dobrych wzorców do identyfikacji. Pojawia się pytanie: „Nie jestem/nie chcę być taki jak mój ojciec/matka. Jaki wobec tego mam być?”. Jedna z moich pacjentek całkiem dobrze funkcjonowała w związku, ale przeżywała silny lęk za każdym razem, gdy choćby o jeden dzień spóźniał się jej okres. Wizja bycia matką wywoływała w niej przerażenie. Tak bardzo chciała uchronić swoje przyszłe dziecko przed samą sobą, że w razie niespodziewanej ciąży poważnie rozważyłaby aborcję; jej dramat był tym większy, że w gruncie rzeczy bardzo chciała być matką, jednakże nie potrafiła doświadczyć siebie jako kogoś, kto na pewno nie skrzywdzi swojego dziecka.

Style wychowawcze a syndrom DDA

Baumrind1 opisuje cztery style wychowawcze, którym mogą podlegać dzieci. Pierwszy z nich to styl autorytarny. Kształtuje on posłuszeństwo w obliczu siły, a postawę nieprzyjazną i agresję w obliczu słabości. Osoby wychowane w stylu autorytarnym doświadczają przemocy i konsekwentnie przenoszą tę przemoc na kolejne pokolenia. Gardzą ludźmi uległymi, ale też z takimi najczęściej wchodzą w związki. Podporządkowują się jedynie wtedy, gdy czują, że ktoś ma nad nimi fizyczną lub psychiczną przewagę. Tylko tacy ludzie są im w stanie zaimponować.
Drugi styl polega na zaniedbaniu i odrzuceniu. Pijący rodzic nie zajmuje się dzieckiem, nie dba o jego podstawowe potrzeby; dziecko doświadcza zaniedbania i przemocy ekonomicznej, często chodzi głodne lub brudne. Najczęstszym rezultatem takiego stylu wychowawczego jest ukształtowanie się osobowości agresywnej, nieuznającej żadnych wartości. Są to trudni pacjenci, albowiem pozornie współpracując z terapeutą, w gruncie rzeczy torpedują jego starania i głęboko nim gardzą. Nie mają też szacunku właściwie dla nikogo. Manipulują i traktują innych ludzi instrumentalnie. Pewna kobieta w średnim wieku, wychowana w rodzinie alkoholowej i traktowana przez swoich rodziców jak powietrze z wyjątkiem sytuacji, gdy ojciec interesował się nią seksualnie i przekraczał jej granice, w relacji ze swoim mężem odmówiła współżycia i jakiegokolwiek partycypowania w domowym budżecie. Z pełnym przekonaniem twierdziła, że to mąż powinien utrzymywać ją i dziecko, gdyż ona nie nadaje się do pracy zawodowej. Na pytanie, jak może czuć się jej mąż, gdy ona konsekwentnie wyrzuca go z sypialni, odpowiedziała jedynie wzruszeniem ramion: „Co mnie on obchodzi. To jego problem”. Kobieta pod maską bezradności i depresji skrywała sadystyczne i agresywne impulsy. Robiła innym to, co jej robiono. Powielała wzorzec poprzez mechanizm identyfikacji z agresorem – ojcem, który jej instrumentalnie używał.
Trzeci styl wychowawczy to styl permisywny. Pozornie niegroźny; polega na pełnym przyzwoleniu dziecku na robienie wszystkiego, na co ma ochotę. W dysfunkcyjnych rodzinach alkoholowych może on być związany z poczuciem winy pijącego rodzica. Matka jednej z moich pacjentek w okresie trzeźwości starała się zadośćuczynić swoim dzieciom okresy, gdy była w alkoholowych ciągach; zasypywała je prezentami, traktowała jak dorosłe i nie umiała powiedzieć „nie” na ich zachcianki. Chwaliła i wspierała nawet syna, który wszedł w konflikt z prawem. Taki styl uczy dziecko, że wszystko mu się należy. Kształtuje osobę o nierealistycznych oczekiwaniach, pewną siebie, nieprzystosowaną społecznie; oczekuje ona podporządkowania sobie wraz z jednoczesną odmową odpowiedzialności za jakiekolwiek swoje zachowania.
Czwarty, funkcjonalny styl wychowawczy, to konsekwencja oparta na autorytecie. Wymaga od rodzica dużo wrażliwości, uwagi i cierpliwości, dlatego też prawie nie występuje w rodzinach z problemem alkoholowym. Zdarza się jednak, że dziecko doświadcza go ze strony innych osób z otoczenia, które mogą sprawować funkcję zastępczych „dobrych obiektów przywiązania”.

Co czeka dzieci z rodzin alkoholowych w dorosłości?

Z moich obserwacji klinicznych wynika, że życie osobiste osób z doświadczeniem DDA może się rozwinąć według trzech scenariuszy. Pierwszy, najbardziej optymistyczny, zakłada, że dziecko posiadało w przeszłości wystarczające zasoby, żeby poradzić sobie z trudną sytuacją. Zasobem takim są zazwyczaj inne dorosłe osoby odgrywające pozytywną rolę w życiu dziecka. Młoda kobieta, która zgłosiła się do mnie na psychoterapię z problemem trudności w utrzymaniu intymnych związków, doświadczała siebie przez większość życia jako niewartą kochania. Taki przekaz dali jej oboje pijący rodzice i starszy brat, który znęcał się nad nią fizycznie. Podczas pracy terapeutycznej pacjentka ta odkryła jednak w swojej przeszłości dwie bardzo znaczące osoby – wspierającą ją nauczycielkę języka polskiego, która była dla niej wielkim autorytetem, a także dziadka, u którego wizyty były dla niej oazą spokoju i bezpieczeństwa. Odtwarzając wspomnienia związane z tymi dwiema postaciami, pacjentka po raz pierwszy spojrzała na siebie ich oczami. Na poziomie emocjonalnym zrozumiała, że zasługuje na miłość, potrafi tę miłość otrzymywać i dawać, bo tak właśnie wyglądała jej głęboka więź z nieżyjącym już obecnie dziadkiem. Było to dla niej bardzo poruszające doświadczenie. Po dwóch latach stworzyła bardzo udany związek i przekonała się, że ma duże umiejętności w zakresie tworzenia intymnej więzi. Na szczęście partner odpowiedział jej tym samym. Zrozumiała, że w swoim związku może stworzyć zupełnie nową jakość, niezależną od wzorców przekazanych jej przez rodziców. Na przykładzie tym widzimy, że opisana kobieta doświadczyła ze strony dziadka i pani ze szkoły stylu wychowawczego opartego na autorytecie, który skompensował jej przemoc doświadczaną w rodzinie pochodzenia.
Kolejne dwa scenariusze są biegunowo różne. DDA może mianowicie odtworzyć wzorzec relacji partnerskich i rodzicielskich, z którym miało do czynienia, i powielić go w życiu dorosłym bądź też – wręcz przeciwnie – podporządkować swoje życie obsesyjnemu unikaniu wszystkiego, co mogłoby być podobne do jego sytuacji z przeszłości. Żaden z tych scenariuszy nie jest optymistyczny i może potencjalnie rodzić wiele problemów w życiu osobistym takiego człowieka. Dla uproszczenia nazwijmy takie scenariusze życiowe wzorcem powielanym i wzorcem odrzucanym.
Przykładem powielania wzorca może być opisany wcześniej mężczyzna traktujący przemoc jako metodę wychowawczą. W jednej ze swoich publikacji na temat DDA Zofia Sobolewska-Mellibruda2 cytuje swojego pacjenta, który z rozrzewnieniem opowiadał o filmie „Perła w koronie”, odwołując się do „starych, dobrych tradycji” patriarchalnej rodziny ze Śląska. Mówił o tym, że tęskni za całkowitym posłuszeństwem i podporządkowaniem żony, która powinna tak jak postać z filmu myć mężowskie nogi po powrocie z szychty i stawiać na stole gorący obiad, dzieci zaś na przywitanie powinny całować ojca w rękę. Dla niego wzorcem idealnym był wzorzec oparty na kontroli i posłuszeństwie i nie miał w stosunku do niego żadnego krytycyzmu. Podobne tego rodzaju pacjentom osoby cechuje sztywność poznawcza i niski stopień refleksyjności. Mają one trudności w przeżywaniu empatii, często przejawiają symptomy aleksytymii, czyli syndromu polegającego na trudnościach w nazywaniu i rozpoznawaniu złożonych emocji swoich i innych osób. Intuicyjnie możemy przypuszczać, że osoby takie wychowane zostały w stylu agresywnym bądź zaniedbującym.
Ludzie odrzucający wzorzec relacji panujących w rodzinie pochodzenia skarżą się natomiast na problemy związane z określaniem swojej tożsamości. Z reguły są to osoby będące świadkiem picia rodziców i powiązanej z nim przemocy czy zaniedbania. Często funkcjonowali jako rodzinni bohaterowie, opiekunowie młodszego rodzeństwa. Najczęstsze przeżywane przez nich uczucia to specyficzna konstelacja lęku, poczucia winy i braku poczucia bezpieczeństwa. Nie zamierzają powielić losu swoich rodziców, jednakże obawiają się wejścia w dojrzałe związki partnerskie i seksualne. Popularne wśród nich maksymy życiowe to: „Lepiej odrzucić, niż samemu zostać odrzuconym”, „Jeśli zbyt długo jest dobrze, to na pewno za chwilę będzie źle” oraz „Każda zmiana jest niebezpieczna”. Często bardzo ambitni i sprawnie realizujący życiowe cele mają silną potrzebę kontrolowania siebie i innych. Powtarzają zachowania z dzieciństwa (związane z nadopiekuńczością i nadodpowiedzialnością) w dorosłym związku z partnerem oraz w stosunku do innych ludzi, również na grupie terapeutycznej. Szukają również rozmaitych sposobów na to, aby tego bliskiego związku uniknąć.
Trzydziestoletni mężczyzna, ksiądz katolicki, odkrył, że przez całe życie uciekał przed bliskością w intymnym związku. Przed swoją pierwszą prawdziwą miłością umknął do seminarium duchownego. Trudno mu było porzucić wyidealizowany obraz ojca. Wiele czasu zajęło mu przyjęcie prostej prawdy, że ojciec był uzależniony od alkoholu i bardzo krzywdził matkę, a on sam podświadomie obawiał się wejść w przyszłości w rolę ojca i powielić jego zachowania. Myślał o sobie w kategoriach „wcielonego zła” i tak bardzo starał się uchronić przed sobą bliskie mu kobiety, że znalazł azyl w zakonie.

Życie seksualne DDA – możliwe zagrożenia

Seksualność człowieka jest nieodłącznie powiązana z jego życiem psychicznym. Tylko osoba akceptująca swoje ciało i nastawiona na odbiór doznań z niego płynących jest w stanie otworzyć się na partnera seksualnego i łączącą się z seksem przyjemność. Wcześniej wielokrotnie wspominałam, że DDA miewają problem z akceptacją siebie, określaniem własnej tożsamości i wchodzeniem w dojrzałe relacje. Jeśli dołączyć do tego doświadczenia związane z naruszaniem ich intymnych granic i seksualną przemocą, nie należy się dziwić, że w tej grupie dość często możemy obserwować dysfunkcje seksualne i zaburzenia preferencji seksualnych.
Te drugie najczęściej występują u osób, które były w dzieciństwie karane w sposób łączący cierpienie z bodźcami seksualnymi. Czternastolatek przyłapany przez matkę na masturbacji i karany za to biciem i związywaniem mu rąk, rozwinął w dorosłości perwersyjne zachowania przejawiające się w sadomasochistycznym wzorcu. Podczas kar doświadczanych ze strony matki doznawał bowiem obudzenia seksualnego, które stało się powtarzalnym wzorcem wszystkich jego seksualnych relacji. Trzydziestoletnia kobieta okaleczająca swoje genitalia poprzez wkładanie do pochwy ostrych przedmiotów, i snująca perwersyjne fantazje o byciu ofiarą tortur i zgwałceń, w dzieciństwie żyła w silnej symbiozie ze współuzależnioną matką. Matka, z zawodu pielęgniarka, próbując odizolować się od pijącego męża, stworzyła z córką przeciwko niemu koalicję. Roztaczała nad dziewczynką paradoksalną opiekę polegającą między innymi na wykonywaniu za nią wszystkich czynności higienicznych (takich jak mycie, podmywanie, irygacje ginekologiczne itp.) aż do późnego okresu dojrzewania.
U części DDA możemy dla odmiany zauważyć brak akceptacji własnej płciowości i zaprzeczanie potrzebom seksualnym. Pochwica (odruchowe zaciskanie mięśni pochwy przy próbie podjęcia stosunku lub na samo jego wyobrażenie), dyspareunia (bolesne współżycie) oraz brak lub utrata potrzeb seksualnych to najczęstsze dysfunkcje występujące u kobiet z negatywnym bądź ambiwalentnym stosunkiem do własnej seksualności. Jest prawdopodobne, że są one sposobem na unikanie wchodzenia w rolę „ofiary”, z którą pewnej grupie tych osób kojarzy się współżycie.

Podsumowanie
Dorosłe Dzieci Alkoholików wydają się szczególnie narażone na niebezpieczeństwa i trudności związane z wchodzeniem w dojrzałe relacje oparte na seksualnej więzi, zgłaszają też niepokój związany z wyobrażeniem siebie w roli rodzica. Ponieważ DDA są grupą niejednorodną pod względem typu doświadczeń, rodzaju doznawanej przemocy i ról pełnionych w systemie rodzinnym, nie można stworzyć jednolitego modelu ich funkcjonowania w życiu dorosłym. Opisane powyżej przykłady stanowią z jednej strony ilustrację często pojawiających się w tej grupie pacjentów zachowań, z drugiej – niosą pewnego rodzaju nadzieję. Każda z opisanych w tym artykule osób potrafiła bowiem podczas terapeutycznej pracy nad sobą w sposób istotny zmienić swoje życie.

 


1Millon T., Davis R., Zaburzenia osobowości we współczesnym świecie, Instytut Psychologii Zdrowia, Warszawa 2005.[^]
2Z. Sobolewska-Mellibruda, Odebrane dzieciństwo. Psychologiczne problemy Dorosłych Dzieci Alkoholików, Instytut Psychologii Zdrowia, Warszawa 2000.[^]

 

DDA przemoc Rodzina dysfunkcyjna seks terapia współuzależnienie
Artykuł pochodzi z miesiąca: Sierpień 2014
Poprzedni artykuł Ta kampania musi trwać
Kolejny artykuł Jak ofiara staje się sprawcą przemocy?

Podobne artykuły Podobne artykuły

Wczesna profilaktyka marginalizacji – program pracy z dziećmi w wieku przedszkolnym i ich rodzinami

Poczucie winy znika, gdy jestem OK

Ortoreksja − kiedy zdrowe odżywianie jest niezdrowe

Hiperseksualność. Etiologia i przebieg „uzależnienia od seksu”

Redukcja szkód na przykładzie działań w Dolnośląskim Stowarzyszeniu Psychoprofilaktycznym Return

Terapia osób uzależnionych od hazardu w grupach homogenicznych

Jestem alkoholiczką. Mogę ci pomóc

Jestem alkoholiczką. Mogę ci pomóc

Wykorzystanie nowych technologii w pomocy psychologicznej

Styczeń 2021



str.
3

Honorata Skrętowska
Superwizja w psychoterapii: funkcja i obszary do pracy

str.
7

Adam Chojnacki
Wieloperspektywiczna superwizja w obszarze przeciwdziałania przemocy

str.
12

Z Wandą PASZKIEWICZ – psychoterapeutką, superwizorką, kierowniczką Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”, rozmawiała Aleksandra PRZYBORA
Superwizja Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”

str.
16

Anna Maria Nowakowska
Marzenie ściętej głowy

str.
19

Z dr. Adamem KŁODECKIM – psychologiem, psychoterapeutą, superwizorem psychoterapii uzależnień rozmawiał Tadeusz PULCYN
Terapia online i przez telefon

str.
21

Agata Sierota
Uzależnienia krzyżowe w kontekście politoksykomanii

str.
25

Aleksandra Przybora
Dzieci i młodzież w okresie pandemii COVID-19 – relacja z seminarium

str.
27

Anna Puchacz-Kozioł
Zagadnienia prawne związane z przetwarzaniem danych osobowych przez gminne komisje rozwiązywania problemów alkoholowych

str.
27

Tadeusz Pulcyn
Nie odpuszczam

Czytelnia Świata Problemów

Diana Malinowska, „Kiedy praca szkodzi? Wskazówki dla terapeutów pracujących z osobami nadmiernie angażującymi się w pracę”

Diana Malinowska, „Kiedy praca szkodzi? Wskazówki dla terapeutów pracujących z osobami nadmiernie angażującymi się w pracę”

Piotr Szczukiewicz, Drogi do zdrowia.

Piotr Szczukiewicz, Drogi do zdrowia.

Zobacz także:




© 2015 Wszystkie prawa zastrzeżone Świat Problemów.
Zaprojektowane i wykonane przez Sobre
Close Window

Loading, Please Wait!

This may take a second or two. Loading, Please Wait!