Miesięcznik „Świat Problemów”
  • O nas
  • Redakcja
  • Prenumerata
  • Archiwum
  • Dla autorów
  • Kontakt

Wsparcie dla osób starszych uzależnionych od narkotyków

Wielu z nich na pierwszy rzut oka wygląda na starych i zmęczonych życiem. A niekiedy okazuje się,  że są zaledwie przed czterdziestką. Często nie mają nawet dowodów osobistych, bo dla osób uzależnionych od narkotyków wypełnienie wniosku dowodowego  czy zwykłe umówienie wizyty u lekarza to wyzwanie  nie do pokonania.

Magdalena Stokłosa

Towarzyszy im strach, poczucie odrzucenia i wykluczenia. Pracownicy Stowarzyszenia Monar Poradnia Profilaktyki, Leczenia i Terapii Uzależnień w Krakowie w ramach Programu Redukcji Szkód od lat pomagają takim osobom. Wielu z ich klientów nigdy nie wyjdzie z uzależnienia. Wsparcie polega głównie na minimalizowaniu negatywnych konsekwencji zdrowotnych i społecznych związanych z przyjmowaniem substancji psychoaktywnych.
Starość niemetrykalna

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) za początek starości uznaje 60. rok życia. Metryka to jednak nie wszystko. Starość to także m.in. wiek biologiczny, czyli kondycja organizmu, oraz wiek psychologiczny – sprawność intelektualna, osobowość.

– Mówimy, że pomagamy osobom starszym, choć de facto często są to ludzie, którzy według numeru PESEL są najwyżej w średnim wieku – mówi Klaudia Wojnicka, pedagog resocjalizacji, partyworkerka i streetworkerka. – Wieloletnie uzależnienie od narkotyków sprawia jednak, że nasi klienci wyglądają na znacznie starszych i tak też są postrzegani – dodaje.

Na to, jak wygląda starość, w dużej mierze wpływają doświadczenia z wcześniejszych etapów życia. Klienci Monaru najczęściej mają za sobą wiele niezrealizowanych zadań rozwojowych: nie stworzyli związków, nie mają dzieci, nie zrealizowali się zawodowo. Nie akceptują obecnej sytuacji, nie analizują przeszłości ani jej nie podsumowują, brak im motywacji. – Dlatego ich starość jest bardzo nieschematyczna i nijak ma się do tego, jak powszechnie postrzegamy ten etap życia – wyjaśnia Kamila Ogrodniczek, która także jest streetworkerem i pedagogiem resocjalizacji. Jak mówi, wielu klientów żyje w mylnym niejednokrotnie przekonaniu, że w każdej chwili może umrzeć. To odbiera siłę do jakiejkolwiek zmiany czy działań.

– Trudno opisać, jaki towarzyszy im lęk przed pójściem do jakiejkolwiek instytucji. Zmierzenie się chociażby z załatwieniem zasiłku w MOPS-ie wydaje się wręcz niemożliwe. Dodatkowo ci ludzie odczuwają często ogromną wrogość do systemu i żyją w przekonaniu, że wszystko wokół jest im nieprzychylne – mówi Wojnicka.  – Towarzyszy im duży stres i mają poczucie stygmatyzowania. Sądzą, że każdy widzi w nich przede wszystkim osobę uzależnioną – dodaje Kamila Ogrodniczek. Otoczenie rzeczywiście reaguje różnie. Jak mówią pracownice krakowskiego Monaru, najczęstsze formy to właśnie lekceważenie wynikające ze stygmatyzacji. Zdarza się, że pogotowie odmawia przyjazdu, gdy dyspozytor dowiaduje się, że ma do czynienia z narkomanem.

W szpitalnych oddziałach ratunkowych uzależniony też bywa ustawiany na końcu kolejki. – Druga forma reakcji to infantylizowanie; podejście typu: „jaki pan jest biedny, trzeba panu pomóc” – mówi Wojnicka.

Program redukcji szkód realizowany przez krakowski Monar skierowany jest do osób, u których leczenie odwykowe nie przyniosło efektów. Klienci często mają za sobą po kilka pobytów w ośrodkach, terapie w poradniach. Dzięki wsparciu Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii oraz miasta Krakowa uzależnieni mogą skorzystać z różnych form wsparcia, których celem jest minimalizowanie zdrowotnych czy społecznych następstw stosowania narkotyków. – W ramach programu wydajemy m.in. sterylne igły i strzykawki, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się chorób – mówi Klaudia Wojnicka. – Wsparcie przybiera różne formy: czasami chodzi o wizytę u lekarza, czasami o załatwienie spraw w urzędzie. W tym zakresie nasi klienci zawsze mogę liczyć na streetworkerów – tłumaczy.

Część klientów sama zgłasza się po wsparcie. Pracownicy Monaru odwiedzają także m.in. noclegownie dla uzależnionych. Oferują pomoc tym, którzy dla siebie nie widzą już nadziei. To praca, w której nie widać spektakularnych sukcesów, ale cieszą nawet małe osiągnięcia: znalezienie komuś pracy, umożliwienie realnej oceny swojej sytuacji.

Samotni, chorzy i bezradni

Osoby korzystające z programu redukcji szkód zazwyczaj są samotne. Nie mają rodziny ani bliskich znajomych. – To ludzie, którzy nie założyli własnych rodzin, a ich rodzice albo nie żyją, albo zerwali kontakt z uzależnioną córką czy synem – mówi Wojnicka.

Część z nich traktuje poradnię jak własny dom. Spędza tam większość dnia, traktuje terapeutów jak swoich znajomych: wpada, by porozmawiać, wymienić się poglądami, zapytać o radę. Kontakt z poradnią utrzymują nawet ci nieliczni, którym uda się wyjść z nałogu i zachować abstynencję.

Samotność to nie jest jedyny problem starszych klientów Monaru. Znaczna ich część jest bezdomna. Żyją na dworcach, klatkach schodowych, w squatach albo noclegowniach. – Czasami są to ich stałe miejsca, które wbrew pozorom dają im względne poczucie bezpieczeństwa – wyjaśnia Wojnicka. Dlatego wyprowadzanie z takiej bezdomności nie jest proste.

Zdarzały się przypadki osób, które przez lata żyły w noclegowniach. Deklarowały, że bardzo chcą się wyprowadzić i uniezależnić. – Ale gdy nadarzała się okazja, by przeprowadzić się do mieszkania i zmienić warunki na bardziej godziwe, pojawiał się milion powodów, by niczego nie zmieniać – wspomina Kamila Ogrodniczek. – To strach przed samodzielnością, obowiązkami. Z jednej strony wiadomo, że obecna sytuacja nie jest idealna, ale z drugiej – jest to sytuacja oswojona. A coś nowego przeraża – dodaje.

– Z doświadczenia wiemy, że znalezienie mieszkania dla osoby uzależnionej od narkotyków jest naprawdę trudne. Żadna z instytucji nie prowadzi bazy tanich mieszkań albo mieszkań dla osób starszych – ubolewa Kamila Ogrodniczek. Wyjaśnia, że w Krakowie większość ofert wynajmu skierowana jest do studentów. Te samodzielne są zazwyczaj bardzo drogie, a oferty wolnych pokoi dotyczą głównie mieszkań, które w części są już zajęte przez młodych ludzi. – Z kolei czas oczekiwania na mieszkanie socjalne jest bardzo długi. To zniechęca, bo jeśli u osoby uzależnionej pojawia się chęć i motywacja do zmienienia swojego życia, należy natychmiast ją wykorzystać. Czas sprawia, że chęci mogą minąć – mówi Wojnicka.

Starsi uzależnieni od narkotyków borykają się niejednokrotnie z szeregiem chorób: zaburzeniami psychicznymi, otępieniem spowodowanym wieloletnim przyjmowaniem środków odurzających. Do tego dochodzą schorzenia przenoszone przez krew – niemal wszyscy cierpią na HCV, czyli wirusowe zapalenie wątroby typu C; niektórzy są zakażeni wirusem HIV.

– Przez wiele lat społeczeństwo nie miało świadomości, jak powszechne i groźne są zakażenia przenoszone przez krew. Uzależnieni nagminnie korzystali z tych samych igieł i strzykawek. Teraz ten problem zanika, chociażby dlatego, że darmowo wydajemy sterylny sprzęt do iniekcji. Wzrosła też świadomość – tłumaczy
Wojnicka.

Wieloletnie nakłuwanie żył powoduje u uzależnionych zakrzepicę. Część narkotyków prowadzi też do poważnych powikłań neurologicznych, określanych jako encefalopatia pomanganowa. Jej objawy przypominają chorobę Parkinsona. Chorzy mają problemy z chodzeniem, mówieniem czy pisaniem. – Nasza praca z takimi osobami to nie tylko umówienie wizyty u lekarza. Zazwyczaj konieczne jest też towarzyszenie podczas samej wizyty. W przeciwnym razie do spotkania w gabinecie mogłoby w ogóle nie dojść – mówi Ogrodniczek. Powodem jest wspomniana niechęć do instytucji, ale też niechęć do pacjenta, który ma problem z narkotykami. – Dodatkowo klienci wielokrotnie mają syndrom wyuczonej bezradności, z góry zakładają niepowodzenie – zauważa.

Problemy z prawem

Większość klientów korzystających z programu redukcji szkód boryka się z problemami z prawem. W dużej mierze to osoby bezrobotne. Drobne kradzieże są dla nich sposobem na zdobycie środków do życia. – Pojawia się kwestia pójścia do kuratora. Taka wizyta wiąże się z dużym lękiem. Wielokrotnie strach spowodowany jest przekonaniem, że spotkanie z kuratorem zakończy się aresztem, dlatego towarzyszymy w takich wizytach, tłumaczymy – mówi Wojnicka.

– Mamy klientów, którzy mają za sobą pobyty w więzieniach. Po odbyciu kary wracają niestety do tego samego środowiska. Mierzą się z tymi samymi problemami, przez co często wracają za kratki – opowiada Ogrodniczek. Pomoc takim osobom wiąże się także ze współpracą z kuratorem. Bywa, że klienci dostają do wykonania prace społeczne, które są nieadekwatne do kondycji fizycznej – zbyt ciężkie dla schorowanej, starszej osoby.

Zmienić życie?

Cechą wspólną uzależnionych jest brak myślenia o przyszłości. Dobrze wspominają minione lata, zwłaszcza okres rozkwitu kultury hipisowskiej. Pamiętają, że kiedyś narkoman nie był społecznie wykluczony. Pamiętają, że mieli pracę, hobby. Obecnie liczy się dla nich tylko tu i teraz. Załatwiają jedynie pilne sprawy, wiek demotywuje, a wybieganie w przód przeraża. – Zazwyczaj nie chcą już zaczynać od nowa, choć zdarzają się wyjątki. Mieliśmy starszego klienta, który naprawdę wiele zmienił. Był już starszą osobą, ale postanowił wziąć rewanż za stracone lata. Zapisał się do szkoły, zdobył prawo jazdy – wspomina Ogrodniczek. – Wręcz nienaturalnie chciał odzyskać zmarnowany czas, ale udało mu się – dodaje Wojnicka.

Inna klientka, 40-latka, przyjechała do Krakowa we wczesnej młodości. Przyciągnęła ją tutaj atrakcyjna wówczas subkultura hipisowska. Obecnie jest na metadonowej terapii substytucyjnej. Metadon to substancja, której działanie jest zbliżone do działania opiatów, jednak bardziej długotrwałe i bezpieczniejsze, a pacjent jest pod stałą opieką lekarza. Przyjmowanie metadonu pozwala normalnie funkcjonować społecznie, podjąć pracę. Klientka utrzymuje stały kontakt z rodziną i rodzeństwem.

Dlaczego pomagamy?

Krakowski Monar otworzył niedawno nową świetlicę drop in przy ul. Krakowskiej. Uzależnieni od narkotyków mogą tam obejrzeć telewizję, skorzystać z internetu albo napić się czegoś ciepłego. Jedni szukają tam chwili spokoju, inni przychodzą, by z kimś po prostu porozmawiać. W najbliższym czasie planowane są m.in. wspólne seanse filmowe czy gry planszowe. Docelowo ma powstać także łaźnia, pralnia i dzienna noclegownia. – Stymulanty sprawiają, że zaburza się rytm dnia i nocy. Kiedy któryś z klientów poczuje się zmęczony, będzie mógł się położyć i odpocząć – wyjaśnia Klaudia Wojnicka.

– Celem naszej pracy z osobami starszymi jest głównie poprawa jakości ich życia i redukowanie szkód. Jak wspomniałyśmy, najczęściej jest to pomoc w załatwieniu bieżących spraw, tego, co jest niezbędne do przetrwania w danym momencie – opowiada Ogrodniczek. – Szukamy w klientach wewnętrznej motywacji. Czasami przekonujemy do zmiany, stosując metodę małych kroków.

Jak tłumaczą streetworkerki, wiele razy osobie uzależnionej potrzebna jest pewność, że nie jest sama. Chodzi o potrzymanie za rękę – dosłownie i w przenośni. Bywa, że konieczne jest sprowadzenie kogoś na ziemię – odczarowanie błędnych przekonań, przywrócenie zdolności racjonalnej oceny sytuacji i racjonalnych reakcji. Bywa, że klienci są „prowadzeni” przez wiele lat. Najczęściej chodzi jednak o bieżące interwencje.

– Nie próbujemy  pomagać na siłę. Jeśli ktoś wyraźnie odmawia, nie przekraczamy pewnych granic i nie narzucamy się ze wsparciem. Trudno mówić o wdzięczności za naszą pracę. Chyba zresztą nie o to nam chodzi. Klienci wiedzą, że jesteśmy, a nas cieszą ich małe sukcesy. To wystarcza – mówią pracownice Monaru.

W ofercie Monaru w Krakowie jest także Dom Monaru. Znajduje się tam oddział detoksykacyjny, terapii dziennej oraz hostel readaptacyjny. Pacjenci mogą przejść odtrucie i półroczną terapię. Po jej zakończeniu mają szansę na mieszkanie w hostelu – jest to znacznie tańsze, niż wynajęcie mieszkania. Życie toczy się tam niemal jak w każdym domu: pacjenci wspólnie gotują, sprzątają i pracują. Uczą się samodzielności i odpowiedzialności. Wolne chwile spędzają na grach, oglądaniu telewizji. Mogą liczyć na wsparcie profesjonalistów, ale też całej społeczności.

Kiedy niemal 25 lat temu dom powstawał w krakowskiej Nowej Hucie, okoliczni mieszkańcy byli pełni obaw. Nie chcieli mieć w sąsiedztwie narkomanów. Dziś trudno znaleźć osobę, która miałaby pacjentom coś do zarzucenia. Sąsiedzi dostrzegli, że to normalni ludzie. Tylko z problemami, które starają się pokonać.

Artykuł pochodzi z miesiąca: Kwiecień 2017
Poprzedni artykuł Hiperseksualność. Etiologia i przebieg „uzależnienia od seksu”
Kolejny artykuł Program „Candis” w pracy z osobami problemowo używającymi przetworów konopi

Podobne artykuły Podobne artykuły

Rezygnuję z samowoli

Przemoc w Polsce ma twarz starej kobiety

Przemoc w Polsce ma twarz starej kobiety

WenDo, czyli Droga Kobiet

Przełamać barierę milczenia

Czy dla dorosłych dzieci się liczą?

Co to jest pracoholizm?

Stowarzyszenie „Joker” – partnerska współpraca z gminą

Brawo Łomża!

Luty 2021



str.
3

Z dr. n. med. Sławomirem MURAWCEM, psychiatrą, psychoterapeutą i specjalistą terapii środowiskowej rozmawiała Ewa PĄGOWSKA
Zdrowie psychiczne w pandemii

str.
6

Artur Malczewski
Jak radzą sobie placówki leczenia osób uzależnionych w trakcie epidemii COVID-19?

str.
9

Artur Malczewski
Substancje psychoaktywne w ruchu drogowym w okresie pandemii COVID-19

str.
13

Tadeusz Pulcyn
Nie poddajemy się

str.
16

Z dr hab. prof. Elżbietą ZDANKIEWICZ-ŚCIGAŁĄ, prof. Uniwersytetu SWPS, psycholog, psychotraumatolog, rozmawiała Aleksandra PRZYBORA
Aleksytymia a uzależnienie od alkoholu

str.
20

Agata Sierota
Nałogowe czynności abstynenta, czyli o uzależnieniach zastępczych

str.
23

Tadeusz Pulcyn
Razem zmieniamy jutro

str.
26

Aleksandra Przybora
Kampania NASZA w tym GŁOWA

str.
29

Aneta Gawełek
Traumatyczne przeniesienie w psychoterapii osób z doświadczeniem przemocy

Czytelnia Świata Problemów

Diana Malinowska, „Kiedy praca szkodzi? Wskazówki dla terapeutów pracujących z osobami nadmiernie angażującymi się w pracę”

Diana Malinowska, „Kiedy praca szkodzi? Wskazówki dla terapeutów pracujących z osobami nadmiernie angażującymi się w pracę”

Piotr Szczukiewicz, Drogi do zdrowia.

Piotr Szczukiewicz, Drogi do zdrowia.

Zobacz także:




© 2015 Wszystkie prawa zastrzeżone Świat Problemów.
Zaprojektowane i wykonane przez Sobre
Close Window

Loading, Please Wait!

This may take a second or two. Loading, Please Wait!